Elektryczną rewolucję na polskich drogach blokuje przynajmniej kilka czynników. Najważniejszym jest cena samochodów, Polaków nie stać na takie pojazdy. A nawet jeśli część rodaków stać, to rezygnują z zakupu ze względu na brak infrastruktury - nie ma odpowiednio dużo stacji ładowania akumulatorów. O ile w mieście jest to problem, o tyle dłuższa trasa, przejechanie kilkuset kilometrów autostradą, staje się sporym wyzwaniem. Na szczęście pojawiają się projekty, które mogą to zmienić, jeden z nich realizować będzie Greenway Infrastructure Poland.
W Polsce powstaje sieć ładowarek dla aut elektrycznych. Kraj będzie "przejezdny"
Sieć ładowarek do elektryków, rozbudowana i powszechnie dostępna, stanowi jeden z filarów rozwoju elektromobilności. Czy poruszanie się pojazdami z silnikami spalinowymi byłoby możliwe, gdyby z mapy naszego kraju usunąć 95% stacji benzynowych? Dodam przy tym, że zasięg elektryka na jednym ładowaniu nadal pozostawia sporo do życzenia. Co prawda, można bić rekordy i przejechać Teslą 900 km na jednym akumulatorze, ale to zabawa - nikt nie będzie się poruszał z prędkością 40 km/h, z wyłączoną klimatyzacją, po trasie stanowiącej małą pętlę. Pisząc krótko: infrastruktura to niezbędny element elektryfikacji motoryzacji.
Tu pojawia się firma Greenway Infrastructure Poland, podmiot, który pod koniec ubiegłego roku poinformował, że zamierza stworzyć sieć ładowarek (szybkich) dla elektryktów.
Pierwsza stacja powstała w Galerii Mokotów w Warszawie, w ciągu dwóch lat ma ich powstać około 70-80. Zostaną rozlokowane wzdłuż ważnych tras przecinających nasz kraj. Średni czas ładowania ma wynosić kilkadziesiąt minut.
Doczekaliśmy się rozwinięcia tematu, przedstawiciele firmy donoszą, że otrzymała ona unijne dofinansowanie, z pomocą którego ma stworzyć największą sieć ładowarek w Polsce. W roku 2020 Greenway Infrastructure Poland powinno posiadać dwieście takich instalacji, z czego zdecydowana większość będzie ładowarkami szybkimi (pojawi się także 10 ultraszybkich). Pod tym adresem znajdziecie mapę prezentującą sieć. Wygląda to całkiem nieźle, kraj stanie się przejezdny. Stacje mają być od siebie oddalone nie więcej niż o 85 km. Polska przestanie być białą plamą na mapach tworzonych z myślą o elektrykach. Co prawda w naszym kraju pojawiło się już kilka punktów z superchargerami, ale to kropla w morzu potrzeb, jeśli ktoś naprawdę myśli o rewolucji. A rządzący ciągle mówią przecież o milionie samochodów elektrycznych w połowie przyszłej dekady, przyjęto też Plan Rozwoju Elektromobilności.
Greenway ma oferować sprawnie działający system: kierowcy otrzymają aplikację pokazującą ładowarki, umożliwiającą płacenie, ale też, co ważne, pozwalającą zarezerwować taką maszynę - przydatne, gdy jedzie się w dłuższą trasę, można wówczas wszystko zaplanować. Ciekaw jestem, czy to zadziała? Ładowarki obsługiwać będą auta elektryczne wszystkich marek - to też ma znaczenie. Jedna stacja ładowania składa się z wysokiego na dwa metry słupka, do którego przylegają dwa miejsca parkingowe. Kierowca loguje się w terminalu (skorzystać będą też mogli kierowcy, którzy nie zarejestrowali się w systemie), wybiera odpowiednią wtyczkę, podłącza ją do samochodu. Reszta dzieje się automatycznie. Proste? Wydaje się, że tak. Ciekawe jest to, że firma ma podpisane umowy z dostawcami takich usług w innych krajach - można korzystać z ich infrastruktury bez większych problemów.
Tak to wygląda w skrócie. Za kilka lat powinniśmy już posiadać sieć ładowarek, dzięki której poruszanie się po Polsce elektrykiem nie będzie problemem. Biorąc pod uwagę liczbę aut elektrycznych jeżdżących dzisiaj po polskich ulicach, a nawet dodając do tego pojazdy, które mogą się pojawić przez te kilka lat, wydaje się, że sieć będzie wystarczająca na jakiś czas. Co będzie potem? Przekonamy się. Jeżeli rząd faktycznie zacznie wspierać elektormobilność, a ceny aut zaczną spadać, to może popyt zacznie szybko rosnąć? Sieć trzeba będzie rozbudowywać...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu