Kwestia autonomicznych samochodów to cały czas sprawa bardzo otwarta - głównie za sprawą tego, że dostępne na rynku technologie pozwalające autom wyjechać dosłownie samym na ulicę i poruszać się w ruchu ulicznym są niedoskonałe. Dobrze o tym wie Google, które ostatnio świętowało przejechanie kolejnej, jubileuszowej porcji kilometrów. Teraz przychodzi czas na to, by przyzwyczaić ludzi do widoku aut, w których nie uświadczymy kierowcy.
Malutki samochód miejski z autonomicznym systemem prowadzenia przejechał jeden kilometr po chodnikach wokół stacji celem zaprezentowania jego możliwości. W środku znalazło się miejsce dla osoby czuwającej nad autem oraz przedstawicieli prasy, którzy mogli się takim pojazdem "przejechać". Miejscowi działacze polityczni oraz entuzjaści mówią o tym, że jest to ogromny krok ku wprowadzeniu autonomicznych aut na ulice Wielkiej Brytanii, natomiast osoby odpowiedzialne za projekt Selenium uważają, że być może już za rok tego typu auta będą dostępne dla szerszej publiczności. Z tym jednak byłbym niesamowicie ostrożny, bo kwestia autonomicznych aut - również za sprawą wypadku Tesli stała się jedną z takich, w których trudno o jednoznaczny osąd i trzeba przyłożyć do tego nieco więcej uwagi.
Selenium w samochodzie stworzonym przez pracowników Uniwersytetu Oksfordzkiego to oprogramowanie, które korzysta z zestawu czujników wokół auta, również LIDAR-ów, by móc zebrać jak najbardziej precyzyjne dane na temat tego, co dzieje się przed, obok i za pojazdem. Selenium potrafi wykryć obiekty, przyporządkować je oraz nadać im "priorytet" - jeżeli na przykład wykryje liścia na drodze, nie zatrzyma się wiedząc, że ma do czynienia z niegroźnym obiektem. Co innego, gdy określi, że obiekt może stworzyć zagrożenie (na przykład kamień), wtedy postara się go ominąć.
Działania pracowników Oksfordu mają na celu przekonanie działaczy politycznych do szybszego wprowadzenia zmian pozwalających na szybkie i efektywne wdrożenie rozwiązań prawnych, które pozwolą na korzystanie z autonomicznych aut w ruchu drogowym. Mówi się o tym, że już w 2020 roku powstaną pierwsze regulacje, które pozwolą nam zacząć myśleć o wdrażaniu autonomicznych pojazdów na drogi - a jest to dosyć spore przedsięwzięcie. Oprócz reform w kwestii ruchu drogowego, trzeba również wziąć pod uwagę przygotowania po stronie firm ubezpieczeniowych, które muszą się dostosować do zupełnie nowych realiów.
Trzeba również brać pod uwagę czynnik ludzki. Konsumenci na rynku motoryzacyjnym muszą przekonać się do tego typu wynalazków. Są one nie tyle innowacyjne, co... kontrowersyjne. Sam miałbym opory przed tym, aby wejść do takiego auta i powierzyć mu swoje życie i zdrowie. Aczkolwiek, statystyki mówią o tym, że autonomiczne auta będą stwarzać dużo mniej wypadków, niż te, w których kierowcą jest człowiek. Poczekamy - zobaczymy. Niemniej jednak, przed nami jest jeszcze do tego bardzo długa droga.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu