Crowdfunding nie jest rozwiązaniem nowym, nawet w Polsce zdołał się już zakorzenić - nie brakuje u nas platform finansowania społecznościowego, niektóre mogą się pochwalić niezłą rozpoznawalnością. Na rynku pojawia się jednak kolejna i wprowadzi do biznesu powiew świeżości. ScienceShip.com chce się stać mostem między światem nauki a biznesem. Pomysł ciekawy, idea szczytna, ale czy to ma szansę się udać?
Powiew świeżości w polskim crowdfundingu - nowa platforma chce łączyć naukę z biznesem
ScienceShip.com stawia sobie ambitny cel, wspomina się o wsparciu procesu komercjalizacji nauki. Temat podejmowany nie tylko przez twórców serwisu, sporo się o tym mówi już od kilku lat, a wątek nasilił się wraz ze zmianą rządu - o komercjalizacji nauki, łączeniu jej z biznesem, sporo mówi np. wicepremier Gowin. Sęk w tym, że łatwo o tym mówić i nie trzeba specjalnie przekonywać, że to ważne zadanie. Gorzej z realizacją. Kiepskim rozwiązaniem mogą się np. okazać odgórne próby łączenia dwóch światów, nakazy i scalanie tego za wszelką cenę. Biznes pewnie na tym nie skorzysta, naukowcy mogą stracić czas i środki, bo projekty będą nie do końca przemyślane.
Platforma crowdfundingowa w jakimś stopniu ma niwelować to ryzyko, tu chodzi o dialog i kierowanie się zdrowym rozsądkiem. Twórcami rozwiązania są Grzegorz Mączyński oraz Robert Murzynowski, którzy wierzą, że internauci mogą finansować projekty naukowe. Skupiają się na tym jednym segmencie i tworzą oddzielną platformę, by projekty naukowe nie ginęły w gąszczu innych pomysłów/zbiórek: gier planszowych, wycieczek, filmów, gadżetów sportowych, ubrań czy sprzętu elektronicznego. I gdyby na tym projekt się kończył, stwierdziłbym już teraz, że będzie ciężko - nie wierze w to, że polscy internauci tłumnie ruszą z portfelami, by wspierać projekty naukowe. Stawiałbym już krzyżyk, ale...
Serwis ScienceShip.com daje możliwość "pochwalenia się" projektami przed inwestorami, przedstawicielami biznesu. Pomysł będzie trafiał do ludzi biznesu skupionych wokół platformy i tu pojawia się szansa, by w niego zainwestować. To okazja dla podmiotów dysponujących gotówką. Pojawia się także rozwiązanie w postaci konkursów - jeżeli firma ma problem, może szukać rozwiązania w serwisie zachęcając naukowców do zajęcia się tematem. Jeżeli owych konkursów będzie przybywać, to do serwisu powinni też ściągać naukowcy, interes zacznie się kręcić.
Projekty z jakich dziedzin mogą się pojawić w serwisie? Pole do popisu jest nieograniczone, wśród kategorii znajdziemy m.in. medycynę, ekonomię, chemię, informatykę, filozofię czy socjologię, ale kategoria "inne" sprawia, że można rozwinąć skrzydła. Warto wspomnieć także o radzie naukowej, która ma czuwać nad platformą - będzie weryfikować ważne (duże) projekty, dzięki czemu wzrastać ma wiarygodność i jakość pomysłów, które zostaną uruchomione w ramach serwisu.
Zdaniem prof. Macieja Banacha, lekarza i przewodniczącego rady naukowej Scienceship.com, dla naukowców crowdfunding może być z jednej strony alternatywą dla grantów krajowych i zagranicznych, ale też stanowić ich uzupełnienie. – Naukowcy mogą starać się o dofinansowanie z instytucji finansujących i mogą projekt lub jego część wystawić na Scienceship.com. Jedno drugiemu nie przeszkadza, ponieważ może to np. po służyć pozyskaniu wkładu własnego na projekty dofinansowane ze środków publicznych lub unijnych – mówi prof. Banach.
ScienceShip.com współpracuje z PayPalem i TPay.com, dzięki którym pieniądze będą wpływały na konto projektodawcy. A gdzie w tym wszystkim pomysł na biznes? Serwis chce zarabiać m.in. na reklamach, ale głównym źródłem zysków mają być opłaty pobierane od organizatorów projektów i konkursów, o czym czytamy na stronie:
Usługodawca pobiera 6%* od wartości każdej kwoty wsparcia otrzymywanej przez Organizatora Projektu wspierania społecznościowego (crowdfunding). Zatem, dopiero kiedy Organizator sam otrzymuje wsparcie/zarabia, opłata jest pobierana przez Usługodawcę we wskazanej powyżej wartości procentowej.
Usługodawca pobiera ustalone wynagrodzenie od Organizatora Konkursu za uruchomienie poszczególnego Konkursu (zobacz „Opłaty i bezpieczeństwo płatności”).
Pomysł ciekawy, wnosi coś nowego, ale nadal sceptycznie podchodzę do efektów. Nie chodzi o realizację i zaangażowanie twórców, lecz o odpowiedź ze strony środowisk naukowych oraz biznesu - trudno będzie ściągnąć te dwie grupy na platformę, ScienceShip.com może świecić pustkami. Tego oczywiście nie życzę, mam nadzieję, że się mylę i serwis będzie tętnił życiem. Wszystkim może się to przysłużyć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu