No, powiedzcie. Kto by nie chciał być bogaty... na pstryknięcie? Niemal każdy by powiedział, że jeżeli miałby taką okazję, to by z niej skorzystał. Na co dzień możemy jednak spotkać się z okazjami, które jeżeli już mają kogoś wzbogacić, to na pewno nie nas.
Kto chytry, ten dwa razy traci. Scam stary jak świat, a i tak ludzie się łapią
Jeżeli kiedykolwiek zobaczyliście, że na Twitterze ktoś dosłownie rozdaje Ethereum, to na pewno mieliście do czynienia ze scamem. Jeżeli przynajmniej pomyśleliście o tym, żeby wziąć udział w tej "zabawie"... mam nadzieję, że nie daliście się złapać i zapamiętacie raz na zawsze: jeżeli ktoś chce Wam dać ekstremalnie dużo w relatywnie krótkim czasie - najpewniej chce Was oszukać. Tak, to tyczy się również politycznych plebiscytów, które zasadniczo są koncertem obietnic, za które ktoś kiedyś musi zapłacić.
Wygląda na to, że tego typu scamy powróciły po pewnym czasie "ciszy". Scenariusz jest dokładnie taki sam - zmieniły się natomiast nieco środki, z jakich korzystają oszuści. Wiadomości, w których promują oni "rozdawnictwo" są nieco unowocześnione, ale złośliwe jak te poprzednie. Czy ktoś się na to łapie? Na szczęście wygląda na to, że pod tym względem jest całkiem dobrze. Niemniej, skoro ktoś takie akcje w ogóle konstruuje, ostatecznie i tak się to opłaca.
they're back pic.twitter.com/FWL3yuq4mW
— StopAndDecrypt (@StopAndDecrypt) 1 marca 2019
2000 ETH w darmo. Musisz tylko zweryfikować dane
Wow, 2000 ETH - i to gwarantowane, jeżeli tylko zdecyduję się zweryfikować adres swojego portfela? Cudnie - trudno jest znaleźć "inwestycję", która charakteryzuje się tak doskonałą stopą zwrotu. Prawda jest taka, że czym ta stopa jest wyższa, tym ryzyko oszustwa jest wyższe i niestety, ale proces weryfikacji portfela jest zwyczajną ściemą.
Cyberprzestępcy niby prezentują jakieś "zestawienia" osób, które zdecydowały się na udostępnienie swoich adresów poprzez weryfikację (a żeby to zrobić, należy wysłać określoną ilość ETH na portfel cyberprzestępców), ale oczywiście te dane są spreparowane. Oszuści gwarantują natomiast, że każda kwota, która wpłynie na ich konto zostanie natychmiast podwojona. Oczywiście, ofiary tego typu oszustw nie uzyskują kompletnie niczego i ostatecznie - weryfikacja kończy się płaczem.
Podobny przypadek opisywaliśmy już na Antywebie - oszuści wykorzystali wizerunek Elona Muska po to, aby promować złośliwą kampanię związaną z rozdawaniem Ethereum. Sprawa może i nieco śmieszna, ale z pewnością także tragiczna dla osób, które zdecydowały się skorzystać z "ogromnej okazji", która im się wtedy nadarzyła. Doszło wtedy do takich kuriozów, że niektórzy ludzie pisali do samego Elona powiadamiając go o oszustwie (lub łącząc go z nim... serio). Podejmując się czegokolwiek w internecie warto mieć z tyłu głowy to, aby przede wszystkim uważać - a na pewno nie wysyłać żadnych pieniędzy w kryptowalutach nieznanym adresom - tylko dlatego, że cokolwiek nam obiecują.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu