Samsung

"Samsung to spamer". Może i tak, ale czy to ich problem?

Maciej Sikorski
"Samsung to spamer". Może i tak, ale czy to ich problem?
Reklama

Przed tygodniem trafiłem na tekst, w którym autor analizował obecną politykę Samsunga na rynku smartfonów, a ściślej pisząc strategię podłączania do l...

Przed tygodniem trafiłem na tekst, w którym autor analizował obecną politykę Samsunga na rynku smartfonów, a ściślej pisząc strategię podłączania do lokomotywy o nazwie Galaxy S4 kolejnych urządzeń. Pojawił się nawet zarzut (potem obiegł Sieć), iż koreański producent to "gadżetowy spamer", który swoją potęgę buduje na rozbuchanym marketingu oraz zalewaniu rynku sprzętem. Nawet jeśli tak jest, to czy można mieć o to pretensje do firmy?

Reklama

Z każdym kwartałem Samsung notuje coraz lepsze wyniki finansowe, a największa w tym zasługa sektora mobilnego. Choć koreański gigant działa w wielu gałęziach rynku, to urządzenia mobilne, a zwłaszcza smartfony stały się dla tego producenta prawdziwym motorem napędowym. Korporacja rozdaje karty na rynku słuchawek (w segmencie urządzeń z Androidem jest prawdziwym potentatem) i na dobrą sprawę co najmniej kilku innych graczy z tego sektora może określić tego giganta mianem swego koszmaru.

Niektórzy mają jednak problem z docenieniem ich sukcesu i tłumaczą to po prostu masowym podejściem do tematu: producent zalewa rynek swoimi produktami i liczy na to, że część z nich się sprzeda. Smartfony faktycznie się sprzedają, więc biznes się kręci. Firma stosuje przy tym różne wybiegi, a najlepszym tego przykładem jest dodawanie do kolejnych słuchawek symbolu Galaxy S4 kojarzonego z flagowym modelem Samsunga. Takich produktów pojawiło się już całkiem sporo i często nie mają one zbyt wiele wspólnego z owym flagowcem. A to wersja mini z gorszymi parametrami, a to dziwny twór będący hybrydą smartfonu i aparatu…


Samsung rozpoczął eksperymenty tego typu przy w modelu Galaxy S III mini i okazało się wówczas, że to całkiem sensowny pomysł. Teraz oglądamy pokłosie dobrych wyników sprzedaży wspomnianego smartfonu i prawdopodobnie strategia będzie kontynuowana. Krytycy twierdzą, iż taki system szkodzi firmie (a przynajmniej jej wizerunkowi), marce Galaxy z modelami S na czele oraz samemu flagowcowi. Ich zdaniem, SGS4 sprzedawałby się lepiej, gdyby na rynku nie były dostępne S4 mini albo S4 Zoom. Czy faktycznie stwarzają one takie zagrożenie?

Urządzenia te różnią się (zazwyczaj) od flagowca pod względem specyfikacji, a co za tym idzie, także ceny. To nie jest alternatywa dla topowego smartfonu Samsunga w ścisłym tego słowa znaczeniu. Modele te kierowane są do innej grupy klientów i nie trafiają do ich rąk „zamiast” klasycznego S4. Najlepiej świadczą o tym wyniki sprzedaży czwórki: wedle najnowszych doniesień, Samsung zdołał już sprzedać 20 mln sztuk swojego flagowca. Producent osiągnął tak dobry wynik w czasie krótszym niż 10 tygodni i na tej podstawie można prognozować, że zakładane przez firmę bardzo wysokie wyniki sprzedaży są możliwe do osiągnięcia.

Firmy takie jak Samsung mają być przede wszystkim skuteczne. Koreańczycy nie pozostawiają złudzeń, że są skuteczni – cały czas podkręcają sprzedaż, osiągają coraz większe zyski i spychają konkurencję do głębokiej defensywy. Ich strategia jest na tyle skuteczna, że inni producenci zaczynają brać przykład z Samsunga – wystarczy wspomnieć Sony oraz HTC. Koreańskiej firmy można nie lubić, można też nisko oceniać jakość ich produktów, ale nie można im odmówić umiejętności umiejętności odnalezienia się na rynku i wykorzystania nadarzających się okazji. Zapewne wiele innych firm chętnie przyjęłoby łatkę spamera, byle tylko osiągnąć takie wyniki, jak Samsung...

Źródło grafiki: materiały producenta

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama