Pod koniec listopada w jednym z tekstów zastanawiałem się, dlaczego Samsung zwleka z wprowadzeniem do sprzedaży modelu Ativ S, czyli topowej, a przy o...
Pod koniec listopada w jednym z tekstów zastanawiałem się, dlaczego Samsung zwleka z wprowadzeniem do sprzedaży modelu Ativ S, czyli topowej, a przy okazji jedynej w ich ofercie, słuchawki z Windows Phone 8. Wspominałem wówczas, że koreańska firma może dostarczyć sprzęt na rynek pod koniec grudnia 2012 roku, a nawet w I kwartale przyszłego roku. Byłem w błędzie – Koreańczycy wprowadzili smartfon na rynek w I połowie grudnia. Najciekawsze w całej sprawie jest to, że korporacja działa w tej kwestii dość niemrawo i chyba zależy im na tym, by nikt nie dowiedział się, iż Ativ S można kupić.
Niecodzienną kampanię marketingową Ativa S obserwuję już od jakiegoś czasu i przyznam szczerze, iż byłem w lekkim szoku, gdy na stronie austriackiego T-Mobile pojawił się smartfon Samsunga z najnowszą platformą mobilną Microsoftu. Na początku myślałem, że to jakaś pomyłka albo żart i czekałem na moment, w którym słuchawka zniknie ze strony. Ale nic takiego nie nastąpiło. Co więcej, zaczęły się pojawiać kolejne doniesienia, dotyczące tego modelu.
W połowie ubiegłego tygodnia w Sieci pojawiło się informacja, iż słuchawkę można już kupić w Polsce. Cena? 2500 złotych – tanio nie jest, ale to akurat najmniej dziwi w całej akcji. Być może błędnie odczytuję poczynania Samsunga, ale zachowuje się on dość irracjonalnie i robi chyba wszystko, by smartfon nie odniósł sukcesu. Urządzenie zaprezentowano już pod koniec sierpnia, ale potem słuch o nim zaginął i pojawiały się jedynie pogłoski, z których wynikało, że jedno opóźnienie goni kolejne. Następnie ni z tego, ni z owego produkt pojawia się u operatora na dość niszowym rynku, a kilka dni później można go kupić w polskim sklepie internetowym. Za taką promocję ktoś powinien stracić stanowisko. No chyba, że…
Chyba, że wszystko jest zamierzonym działaniem i firma nie planuje promować tego smartfonu. I można to tłumaczyć na różne sposoby. Jedni powiedzą, że Koreańczycy postanowili przeczekać i sprawdzić, jak WP8 poradzi sobie na rynku. Jeżeli okaże się, iż platforma ma potencjał, to wtedy wejdą na ten rynek "na poważnie". Jeśli jednak za pół roku nadal będziemy mieli do czynienia z niszowym OS, to przynajmniej nie będą płakali nad poważnymi stratami. Ativ S nie kosztował ich zbyt wiele, a do jego prezentacji i wprowadzenia na rynek po prostu musiało dojść, by nie zaogniać stosunków z Microsoftem.
Mogą się jednak pojawić głosy, które będą przekonywać, iż Samsung testuje, ale nie platformę Microsoftu, lecz samą firmę. Nokia i HTC są wspierane przez giganta z Redmond, a Koreańczycy póki co takiego wsparcia nie otrzymali. Być może ubodło to azjatycki koncern i postanowili nie przykładać się zbytnio do promocji WP8. Tu jednak pojawia się pytanie o przyczyny i skutki: najpierw Samsung poirytował MS swoją opieszałością i brakiem zaangażowania na co korporacja Ballmera odpowiedziała brakiem wsparcia czy Koreańczycy zareagowali w nerwowy sposób na pomijanie ich przez Microsoft?
Jedno jest w tej sprawie pewne – Samsung może sobie pozwolić na robienie fochów i pogrywanie z Microsoftem. Ich współpraca z Google póki co układa się świetnie i zapewnia obu korporacjom godziwe zyski. Platforma Microsoftu to nadal wielka niewiadoma, która w ostatecznym rozrachunku może się przyczynić do okrojenia zarobków Samsunga. Tym samym, Azjatom wcale nie musi zależeć na promowaniu tego OS. Na taki rozwój wypadków z pewnością nie będą narzekać decydenci oraz akcjonariusze HTC i Nokii...
Źródła zdjęć: frazpc.pl, allthingsd.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu