Samsung

Samsung z Galaxy S8 pozamiatał. LG ze swoim G6 może patrzeć i płakać

Maciej Sikorski
Samsung z Galaxy S8 pozamiatał. LG ze swoim G6 może patrzeć i płakać
Reklama

Można pewnie godzinami rozprawiać o tym, czyje flagowce są lepsze: LG czy lokalnego konkurenta, firmy Samsung? Niektórzy bez chwili wahania odpowiedzą, że bryluje linia Galaxy, ale konkurencja też ma się czym pochwalić. O ile w tej dyspucie obie strony mają argumenty, a LG może się mierzyć z jedną z najdroższych azjatyckich firm, o tyle na polu wyników, wielkości sprzedaży i zysków można już mówić o kolosalnych różnicach między tymi graczami. Samsung to zupełnie inna, wyższa liga.

Samsung zaprezentował wyniki kwartalne. Podobnie zrobiła korporacja LG, więc można porównać raporty. Dość szybko może się rzucić w oczy to, że zysk operacyjny Samsunga i przychody LG wyrażają podobne liczby. Tak: sprzedaż jednej firmy była tak duża, jak zarobek drugiej. Możemy zatem mówić o dwóch potężnych czebolach, lecz to Samsung rozdaje dzisiaj karty, nie tylko w Korei Południowej - generuje zyski, które zostawiają w tyle Alphabet, Microsoft, Facebooka. A po przyszłotygodniowej publikacji raportu Apple może się okazać, że nawet gigant z Cupertino tyle nie zarobił w okresie kwiecień-czerwiec.

Reklama


Jakiś czas temu pisałem o prognozowanych wynikach koreańskiej firmy i spodziewano się wówczas rekordów. Dane potwierdzono, jeszcze coś do nich dorzucono. Zysk operacyjny firmy wyniósł 12,6 mld dolarów i w porównaniu z analogicznym okresem roku 2016 wzrósł o blisko 73%. Czysty zysk to aż 9,6 mld dolarów. Sprzedaż wzrosła o prawie 20%. To zasługa tak dobrze kojarzonych z firmą i wspomnianych w tytule smartfonów? Też. Flagowiec Galaxy S8 sprzedaje się ponoć bardzo dobrze, przebił wyniki swego poprzednika, pomógł odzyskać wiarę w możliwości korporacji, które nadwyrężyła afera z Galaxy Note 7. A na horyzoncie majaczy już Galaxy Note 8, który może być kolejnym hitem, utrzyma dobrą sprzedaż działu mobilnego w trzecim kwartale. Chociaż zyski tego biznesu spadły (przy wzroście sprzedaży), to Samsung przekonuje, że ma to związek z drożejącymi komponentami. A skoro już o nich mowa...

Jeżeli ktoś myśli, że trwają czasy, gdy to smartfony nakręcały całość wyników tej firmy, musi się teraz skupić: dział półprzewodników wypracował dwa razy większy zysk operacyjny. Podium w zyskach Samsung Electronics wygląda dzisiaj następująco: chipy, smartfony, wyświetlacze. A reszta to margines. Mamy zatem dział półprzewodników, który ponownie staje się najjaśniejszą gwiazdą czebola - skąd jego sukces? Z rosnącego popytu. Sprawił on, że korporacja zamierza zainwestować w najbliższych latach kilkanaście miliardów dolarów w produkcję, by sprostać popytowi. I nie, nie chodzi jedynie o komponenty, które trafią do urządzeń mobilnych - wyniki bardziej podkręcają tu inne korporacje: Facebook, Amazon, Alibaba. Firmy, które rozbudowują centra danych i potrzebują części od Samsunga. Wydaje się mało prawdopodobne, by ten popyt miał się skurczyć w niedalekiej przyszłości. Zapychając postami Facebooka, wspieracie biznes Koreańczyków.


Na drożejące podzespoły narzeka też LG. Firma zanotowała co prawda zysk operacyjny na poziomie 588 mln dolarów (odsyłam do 12,6 mld dolarów Samsunga) i wzrósł on o kilkanaście procent w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego, ale dział mobilny nie był tu pomocny. Okazał się wręcz kulą u nogi: z 4 głównych oddziałów, ten radził sobie najgorzej, przyniósł ponad 100 mln dolarów straty. A to wszystko w czasie, gdy wyniki powinien ratować model G6. Tomek pisał, że to najlepszy smartfon tej firmy. Jednocześnie dodawał, że sprzęt pojawił się w najgorszym momencie. Trudno się z tym nie zgodzić. LG odrzuciło pomysł z modułami forsowany kilka kwartałów temu, inaczej podeszło do tematu i stworzyło bardzo dobry produkt, lecz... trafiło na zbyt silną konkurencję. W efekcie korporacja musi mówić o niesatysfakcjonującej sprzedaży flagowca. Konkretnych liczb nawet nie podaje.


Parę lat temu mogło się wydawać, że wielka machina Samsunga poważnie się zacięła, zaczęto się nawet zastanawiać czy to początek końca, przynajmniej na rynku mobilnym. Ale Samsung się obronił i jeszcze przeszedł do kontrofensywy, bije rekordy w raportach kwartalnych, podsumowaniem bieżącego roku pewnie onieśmieli media, analityków, część konkurencji. A to wszystko w czasie, gdy faktyczny szef siedzi w areszcie i czeka na wyrok. Fani marki pewnie się ucieszą, innych zmartwi fakt, iż nastąpiło takie osłabienie konkurencji w mobile: Nokia, HTC, LG, Motorola - wszyscy musieli uznać wyższość tego gracza. Apple trzyma się mocno, ale w bieżącym kwartale pozwoli zarobić Koreańczykom wielkie pieniądze, bo kupi od nich m.in. ekrany OLED do dziesiątków milionów telefonów. Ta firma stała się naprawdę potężna...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama