Felietony

Samochód Google zaliczył stłuczkę. Ale... to nie był samochód Google!

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

Reklama

Branżowa plotka głosi, że firma Tesla może niedługo zmienić nazwę. Po zmianie będzie to... Tesla. Na czym polegałby zmiana? Na tym, że obecnie przedsiębiorstwo nazywa się Tesla Motors. Ale drugi wyraz jest rzadko używany. Ludzie nie zauważą zmiany. Tak, jak nie zauważyliśmy pojawienia się Alphabetu - jestem ciekaw, czy cały czas będziemy mówić o Google, nawet wtedy, gdy Google będzie miało z danym biznesem niewiele wspólnego...

Jakiś czas temu firma Uber zmieniła logo. Nie brakowało komentarzy, analiz, pytań, czasem nawet słów krytyki. Bo po co zmieniać coś, co jest dobre i rozpoznawalne? Co dzisiaj zostało z tamtych rozważań i dyskusji? Chyba niewiele, ludzie pewnie szybo machną ręką na stare logo i przyzwyczają się do nowego. Podobnie byłoby z symbolami innych firm - nawet gdyby Apple postanowiło zmienić swoje jabłko, to po jakimś czasie niewiele osób pamiętałoby pewnie, jak wyglądało to stare. Przypominam sobie, że w jakimś badaniu wyszło, iż ludzie mają teraz problem, by dokładnie je opisać. Jest ogonek? Ugryzienie ze strony lewej czy prawej?

Reklama

Łatwiej przyzwyczaić się do nowego logo niż do nowej nazwy firmy. Przywołałem we wstępie firmę Tesla Motors - w jej przypadku ewentualna zmiana będzie ułatwiona, bo dzisiaj relatywnie rzadko używa się słowa Motors. Zazwyczaj mówimy o Tesli. Jednak nie to stoi za możliwym odcięciem połowy nazwy - ważniejszy jest fakt, że firma przestaje być wyłącznie biznesem z działki motoryzacyjnej. Rozkręcają segment akumulatorów dla domu, sami mówią już o sobie, że są firmą rozwijającą technologie z działki energetycznej. W tym przypadku transformacja będzie ułatwiona. Ale zastanawia mnie inny biznes, znacznie większy, który może mieć z tym problem.

Firmę Alphabet przywoływałem już niejednokrotnie na AW. Czytam o niej, piszę o niej, ale jakoś ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego, że to już nie jest Google. I wciąż popełniam błąd pisząc o projektach, które nie znajdują się już pod parasolem Google, a przy tym przywołując nazwę najpopularniejszej wyszukiwarki. Podejmując temat ich termostatów, inteligentnego domu czy projektów medycznych wspominam o Google. Błąd. Uwierzcie jednak, że trudno od tego uciec - nie tylko mnie. Dobry przykładem historia stłuczki autonomicznego samochód, o której pisałem parę dni temu.

Zdecydowana większość tekstów, na jakie trafiłem przy tej okazji, mówiła o "autonomicznym samochodzie Google". A przecież ten biznes to część Google X, działu, który jest już wyłączony z Google i podlega Alphabet. Mówi się nawet o wyłączeniu samochodów z tej jednostki i utworzeniu samodzielnego biznesu autonomicznych pojazdów. Pod parasolem Alphabet. Jeżeli do tego dojdzie, to przestaniemy mówić i pisać o samochodach Google? Wątpię. Może będziemy wspominać nazwę nowego oddziału, może pojawi się wzmianka, że to biznes należący do Alphabet, ale myśl przewodnia będzie taka, że coś dzieje się wokół pojazdów Google.

Nazwie firmy nadrzędnej naprawdę trudno będzie się przebić - ona jest rzadko stosowana. Cały czas mówi się o Google. Nawet, jeśli obecny szef tego biznesu, Sundar Pichai, ma niewielkie pojęcie o tym, co dzieje się w danej części Alphabet. Bo to po prostu nie jego działka. Zastanawiam się, czy ta sytuacja jest do przeskoczenia i za kilka kwartałów (raczej lat) będziemy częściej wspominać nazwę Alphabet, czy też uznamy, że nic się nie zmieniło albo nie zmieniło się na tyle, by poświęcać temu większą uwagę? Jednocześnie jestem ciekaw, czy ekipie z Mountain View robi to większą różnicę, czy będzie im przeszkadzać, jeśli nadal wszystkie biznesy będą miały doczepione (przez ludzi, w tym media) logo Google?

O ile szybko przyjmujemy nowe logo, o tyle wprowadzenie nowej nazwy stwarza spore problemy. To widać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama