Bezpieczeństwo w sieci

Komedia sądu. Wirus zniszczył ich system, więc odpowiadają na Twitterze

Albert Lewandowski
Komedia sądu. Wirus zniszczył ich system, więc odpowiadają na Twitterze
Reklama

Zagrożenia cybernetyczne stają się coraz groźniejsze wraz z postępującą informatyzacją i brakiem troski o zachowanie odpowiedniego bezpieczeństwa. Boleśnie przekonał się o tym system sądowy w Filadelfii.

Nie działa

21 maja rozpoczął się paraliż systemu sądowego w Filadelfii. Problemy zaczęły się niespodziewanie, a pierwsze kłopoty zaczęły zgłaszać osoby, które nie mogły uzyskać dostępu do dokumentów. Zaczyna się standardowo. Ot, jakieś chwilowe zakłócenia czy problemy z własnym komputerem, jak niektórym użytkownikom się wydawało. Tymczasem okazało się, że został przypuszczony atak z wykorzystaniem malware'u, a pracownicy nie byli w stanie przywrócić pełnej funkcjonalności przez kilka tygodni i wciąż jeszcze nie został on uruchomiony. Nagle okazało się, że trzeba wrócić do analogowych dokumentów.

Reklama

Przeczytaj również: NSA ostrzega użytkowników Windowsa.

Obecnie urzędnicy i petenci muszą wypełniać ręcznie papierowe dokumenty. Oficjalnie podaje się, że odkryto malware tylko na części komputerów i na razie skupiono się na rozmowach z firmami od cyberbezpieczeństwa, która mają dokładnie zbadać problem. Oczywiście z racji na wagę kłopotów i brak wiedzy o nim system jest wyłączony. Co ciekawsze, wirus spowodował trochę zamieszania wcześniej, blokując ludziom możliwość dołączenia do ławy przysięgłych, wyłączając stronę internetową czy system mailowy sądu. Na szczęście część spraw udaje im się załatwiać przez Twittera. Wygląda to świetnie, spójrzcie sami.

Taki blackout generuje również mnóstwo komplikacji dla mieszkańców. Przykładowo, zgłoszenia odroczenia egzekucji długu mogą gdzieś zaginąć w tym całym chaosie i niektóre osoby mogą nawet niesłusznie stracić dom. Wygląda w sumie na to, że nikt nie kontroluje teraz tego całego bałaganu.

Jesteście ciekawi, kiedy problemy mają zostać zażegnani? Myślę, że tego nawet nie wiedzą najstarsi Górale i wciąż w Filadelfii podaje się lakoniczny komunikat: Nie wiemy, kiedy system odzyska swoją pełną sprawność. W zasadzie teraz jedyną cyfrową i szybką drogą kontaktu pozostaje... Twitter.

Przeczytaj również: Bezpieczeństwo w sieci według Google.

Przede wszystkim bezpieczeństwo

Niewątpliwie takie historie nie mogą budzić zaufania do stosowanych systemów informatycznych. Nie da się ukryć, że często zapomina się w nich o ważnych praktykach, związanych z bezpieczeństwem, szkoleniach pracowników, ponieważ najczęściej to użytkownicy są najsłabszym ogniem. Jestem ciekaw, czy po przywróceniu systemu do działania, zostanie udostępniona informacja o przyczynie tych problemów. Niewątpliwie jest to doskonały test dla administratorów całej infrastruktury i być może zwrócić to szczególną uwagę na poświęcanie większej uwagi detalom.

Przeczytaj również: Groźny malware na Androida.

Reklama

Zobaczymy, jak często podobne akcje będą się dziać. Bez wątpienia to prawdziwy test dla osób z IT i cyberbezpieczeństwa, aby móc się wykazać. Dla urzędników natomiast sprawdzenie, czy będą potrafili wrócić do papierowej wersji dokumentów.

Po co komu zbrojny atak na drugie państwo, skoro można je skutecznie cyfrowo sparaliżować?

Reklama

źródło: The Verge

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama