Dzisiejszy wpis gościnny Pawła Wimmera wywołał dość spore poruszenie. W komentarzach starły się ze sobą dwie opinie, umowy trzeba czytać kontra nie ta...
Oczywiście można wszystko zwalić na konsumenta, który nie przeczytał umowy. Nie tak jednak moim zdaniem powinien wyglądać nowoczesny biznes. I nie na takich praktykach firmy budują swoją potęgę. Zdaje sobie sprawę, że to podejście dość mocno idealistyczne ale właśnie do ideału powinniśmy dążyć.
Przykładów, że na obsłudze klienta wygrywa się zawsze jest bardzo wiele od słynnego sklepu z butami Zappos do Amazona, który nie pyta się czy Kindle się nam zepsuł z naszej winy tylko wysyła nowy.
Wracając jednak do sprawy Pawła i jego postu na Antyweb. W komentarzach odezwał się Wojtek Jabczyński rzecznik TP, który nie tylko przeprosił za zaistniałą sytuację ale również obiecał się przyjrzeć sprawie.
Wojtek Jabczyński
Witam. Nazywam się Wojtek Jabczyński i jestem rzecznikiem Grupy TP. Przeczytałem opisaną historię i z góry przepraszam za kłopot z moją firmą. W żaden sposób intencją Orange nie jest naciąganie klientów. Dlatego bardzo proszę o przesłanie na e-mail wojciech.jabczyński@telekomunikacja.pl numeru telefonu jakiego dotyczy sprawa + dane potrzebne do identyfikacji. Od razu poproszę BOK o dokładne sprawdzenie i jak trzeba odkręcenie sprawy po myśli abonenta. Pozdrawiam
Jest więc szansa na pozytywne zakończenie całej sprawy. Oczywiście można to ze strony TP potraktować jako dobry PR, dbałość o wizerunek itp. Szczerze mówiąc jest mi wszystko jedno dlaczego ktoś chce wyjaśnić nieprzyjemną dla klienta sytuacje. Liczy się, że jest możliwość zrobienia czegoś z problemem i zwrócenia uwagi na tego typu sytuacje.
Znając duże organizacje tego pokroju co Orange i cała grupa TP zakładam, że niedoinformowanie klienta nie jest celowym działaniem. Duże firmy to jednak duży problem organizacyjny i nie wszystkie procesy działają zawsze tak jakby się chciało. Nie chcę przez to tłumaczyć czy też bronić telekomów, które moim zdaniem jak nikt inny mają dużo za uszami, daleko mi też jednak od teorii w których celowo nabijają one pieniądze na takich nie czytających umów Wimmerach czy Marczakach. Za takimi sytuacjami zawsze stoi niekompetentny pracownik który za chwilę zasłania się procedurami, umową itp. Pytanie czy firmy widza takie przypadki i reagują - bo powinny.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu