Rynek laptopów to naprawdę fascynujący segment. Z jednej strony znajdziemy na nim ogromną liczbę modeli, ale z drugiej okazuje się, że wiele urządzeń jest do siebie bliźniaczo podobnych, wskutek czego bardzo łatwo znaleźć klona innego klona, którego to pierwowzór nawiązuje do jeszcze czegoś innego.
Macbook królem
Apple zdołało zasłużyć sobie na znakomitą renomę oraz to, że stali się symbolem prestiżu. Tak silna pozycja spowodowała, że wiele firm lubi się nimi inspirować, czasami zbyt bardzo, chcąc oddać im hołd, na swój sposób. Z tego też powodu na rynku znajdziemy mnóstwo Macbooków z Windowsem. Doskonałym przykładem może być seria Huawei Matebook, w których to już nazwa nawiązuje do laptopów z Cupertino i skojarzenie od razu przychodzi do głowy. To trochę gra słowna pokroju Samsunga, który to oferował kiedyś w sprzedaży równocześnie flagową linię S oraz budżetową Ace. Zaskakująco dużo osób nie dostrzegało różnicy w nazwach tych urządzeń, choć to akurat temat na zupełnie inny artykuł.
Wracając do Matebooków, trzeba zauważyć, że modele X, X Pro czy D 14" są interesującymi produktami, choć osobiście niezbyt mnie przekonują właśnie ze względu na ten odtwórczy wygląd. Rozumiem, że Macbook jest wzorem dla chińskich stylistów, ale czy nie stać ich na oryginalne pomysły? Teraz do kompletu dochodzi jeszcze Chuwi. Firmę tę można kojarzyć głównie z powodu szerokiego asortymentu hybryd oraz laptopów z niskiej półki cenowej i, o dziwo, niektóre z ich propozycji są warte zakupu, aczkolwiek nie należy oczekiwać po nich cudów. Sprzęt budżetowy pozostaje pełnym kompromisów niezależnie od producenta.
Ostatnio natomiast pokusili się o pokazanie Chuwi Aerobook, nawiązującego do Matebooka X, który z kolei jest wzorowany na Macbookach... Sama nowość Chuwi została wyposażona w 13,3-calowy ekran IPS o rozdzielczości Full HD, niskonapięciowy układ Intel Core M, 8 GB RAM, 128 GB pamięci eMMC z możliwością dodania dysku SSD (M.2 2280), czytnik kart microSD oraz klawiaturę z odpowiednio dużymi klawiszami i nawet podświetleniem. Co najzabawniejsze, firma postawiła na dosyć oryginalny zabieg marketingowy. Najpierw organizowana jest zbiórka crowdfundignowa za pośrednictwem Indiegogo, a w przypadku jej sukcesu producent oficjalnie ogłosi ceny oraz start sprzedaży. Mimo wszystko taki model nie jest niezbędny na rynku.
Kopiować czy nie?
Segment laptopów z Windowsem dosyć zaskakująco uratował Microsoft. Cała seria Surface to doskonały pokaz możliwości oraz genialny wzorzec dla innych producentów, jak mogą wyróżniać się komputery z okienkami na tle rywali z macOS. Owszem, tu dałoby się też wymienić propozycje biznesowe, typu Lenovo ThinkPad, ale akurat ich siermiężna stylistyka nie przemówiłaby do przeciętnego klienta, poszukującego nowego laptopa.
Cieszę się jednak, że w ślad Microsoftu poszło sporo firm. Mimo wszystko większa różnorodność oraz forma dostosowana pod oprogramowanie to coś, co powinno być ważniejsze dla producentów niż tylko naśladowanie Apple. Szkoda tylko, że w Państwie Środka Macbook dalej jawi się jako wzór. Kiedy wyciągną jakieś wnioski?
źródło: Liliputing
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu