Od czasu do czasu trafia się na taki serial, od którego nie można się oderwać. Czasem jest to wciągająca fabuła rozłożona na kilka(naście) odcinków, której zakończenie musimy poznać. Innym razem To bohater lub bohaterowie, których przygód oglądanie sprawia nam po prostu frajdę. Nieistotne do której grupy należy Rick i Morty - żałuję, że odkryłem ich dwóch tak późno.
A wszystko za sprawą premiery 3. sezonu, którego nie dało się przegapić. Było to kilka tygodni temu, a strumienie Facebooka i Twittera zapełniły się najpierw oczekiwaniami, a później reakcjami. Przede wszystkim była to radość z powrotu dziadka Rick'ego i młodego Morty'ego na ekrany. Ja, wcześniej, miałem krótki epizod z tym serialem - po 10 minutach odpadłem. Dziś mogę zrzucić winę na niesprzyjające takiemu seansowi okoliczności. Dziś martwię się tylko malejącą liczbą odcinków do obejrzenia na polskim Netflixie.
Rick i Morty oraz pozostali
Główny bohaterami tej animacji dla dorosłych są nastoletni Morty i jego dziadek Rick. Sporą rolę odgrywają też rodzice Morty'ego: Beth i Jerry oraz jego siostra Summer. Rick to alkoholik i genialny naukowiec w jednej osobie. Wraz z Mortym odwiedza równoległe wymiary i inne galaktyki nie zawsze w słusznej sprawie. To znaczy w słusznej, ale dla samego Ricka. Przy okazji obrywa się całemu wszechświatowi, planecie Ziemia lub "tylko" rodzinie.
Humor w tym serialu jest specyficzny. Jeżeli dwa pierwsze odcinki nie zdołają Was przekonać, to prawdopodobnie żaden z następnych tego nie zrobi. Musimy pogodzić się z wyzwiskami i ciętymi ripostami, bekaniem Ricka i poruszaniem kontrowersynych tematów w sposób (bez)pośredni. Niektóre epizody mają drugie dno, które widoczne jest gołym okiem. Innym razem nie jest to tak oczywiste, a teorie widzów wypełniają grupy czy topici na reddicie. Choć bohaterowie wydają się być jednowymiarowi, to czasem potrafią nas zaskoczyć. Nie wszystkich podejmowanych przez nich decyzji się spodziewałem, a wydawało mi się, że dość szybko się ich poznałem i się z nimi zakumplowałem.
Tutaj może wydarzyć się wszystko
Każdy odcinek to niewiele ponad 20 minut akcji. Taki format dotyczy większości podobnych produkcji, a Rick i Morty nie są tu wyjątkiem. To, co czyni ten serial tak wyjątkowym, to nie tylko zakręcona na maksa historia czy świetna animacja, ale aktorzy stojący za głosami głównych postaci. Jeżeli sądzicie, że podkładający Rickowi głos Justin Roiland nagrywa swoje kwestie trzeźwy, to jesteście w błędzie. Tak autentyczni chcą być. I to prostu słychać - dialogi są najmocniejszą stroną tego serialu.
Mam za sobą połowę drugiego sezonu i zwolniłem tempo oglądania, by nie dobrnąć do końca zbyt wcześnie. Jak na razie największe wrażenie zrobił na mnie odcinek numer 10 z pierwszej serii zamkniętym fenomenalnym kawałkiem For the Damaged Coda zespołu Blond Redhead. Jeżeli dobrniecie do tej końcówki i nie będziecie przekonani, to chyba nic nie zdoła Was przekonać.
Nawet jeśli dogonię najnowsze odcinki, to dobrą wiadomością są komiksy Rick i Morty.
Grafiki: adultswim.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu