Kiedy myślałem, że nic nie może mnie zaskoczyć, zwłaszcza w poniedziałek, który jest zazwyczaj martwym dniem w sieci, wyskakuje przysłowiowy "filip z ...
Rektor uczelni w Chinach deklamuje wiersz dla absolwentów: "zacznijcie traktować życie poważnie, koniec z graniem w DOTA"
Kiedy myślałem, że nic nie może mnie zaskoczyć, zwłaszcza w poniedziałek, który jest zazwyczaj martwym dniem w sieci, wyskakuje przysłowiowy "filip z konopii". Bo jakim innym słowem, jeżeli nie „bezcenna” nazwać informację o rektorze uniwersytetu w Chinach, który w odezwie do absolwentów uczelni deklamuje wiersz, w którym nawołuje do zaprzestania marnowania czasu DOTA?
Li Peigen, zawiadujący Uniwersytetem Nauki i Technologii Huahong w prowincji Hubei, przemawiał do studentów, którzy kończyli swoją naukę. Zgromadzonych osiem tysięcy studentów uraczył wierszem swojego autorstwa:
(polska wersja mojego autorstwa, tłumaczona z przekładu angielskiego, ze strony Kotaku)
Kiedy opuścisz te sale, musisz pożegnać akademiki pozbawione klimatyzacji.
Pożegnaj niewiarygodnie tani bufet, który nie zarobił na Tobie ani centa.
Spanie jest bardzo słodkie,
Granie w DOTA jest niesamowite,
Wagarowanie brzmi tak dobrze.
Chodzenie na zajęcia to ból.
Ale życie idzie do przodu,
Musisz po prostu powiedzieć „do widzenia” podejściu do życia jak do gry.
Przyznacie, że to kawał porządnej poezji. Weźcie proszę pod uwagę, że liryka azjatycka jest bardzo, bardzo, bardzo specyficzna. Przynajmniej dla osób z naszego kręgu kulturowego. Zdaje się jednak, że Chińczykom się podoba, bo wideo z przemową Peigena obejrzano ponad 9 milionów razy, w ciągu jednego tylko weekendu.
Popularność DOTA w Chinach, zwłaszcza oryginalnego moda do WarCrafta III jest nie do przecenienia. Chociaż zarówno Leauge of Legends, jak i DOTA2 radzą sobie w Państwie Środka nieźle, to starusieńkie Defense of the Ancients trzyma się znakomicie. Porównać ten fenomen można niemalże do popularności StarCrafta w Korei Południowej. Dla pewnej części społeczeństwa, nazwijmy ją "bardziej produktywną", granie w DotA stało się najwyraźniej synonimem marnowania czasu.
Nasuwa mi się cały szereg wniosków. Po pierwsze, w Azji też mają studenciaków-obiboków. Z drugiej strony – podejrzewam, że może to być kwestia skali. Chińczycy są bardzo wymagający w stosunku do mieszkańców swojego kraju, co objawia się chociażby w bardzo skromnej opiece społecznej (zasiłki dla bezrobotnych? Dobre sobie). Poza tym, jestem pod wrażeniem, że rektor zdaje sobie sprawę z tego, co robią w wolnym czasie jego studenci i jakie przeszkody mogą stanąć na drodze do osiągnięcia sukcesu w życiu. Nie wierzę, żeby chociaż kilku w Polsce chociażby słyszało o League of Legends, a jest ono przecież niewiarygodnie popularne. Nie oszukujmy się – podobnie jak telewizja, chodzenie do kina, czy czytanie beletrystyki, tak również gry wideo są i zawsze będą dla większości osób sposobem na spędzanie wolnego czasu, a nie sposobem na życie. Garstka e-sportowców, dziennikarzy growych i parę osób z branży deweloperskiej może osiągnąć sukces, nie robiąc wiele więcej ponad czyste granie, ale to niewielki odsetek.
Jak to mówią „wszystko jest dla ludzi”, oby tylko nie przesadzić.
- Źródło: Kotaku
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu