Sposób zarabiania na YouTube się zmienia i dziś widzimy, że coraz więcej twórców zarabia na segmentach sponsorowanych. Moim zdaniem - to świetne rozwiązanie.
Reklamy na YouTube vs. segmenty sponsorowane - zwycięzca może być tylko jeden
Tak samo, jak dla wielu osób, tak i dla mnie YouTube jest jednym z głównych (jeżeli nie głównym) serwisem streamingowym, z którego korzystam. Tak jak wielu z was mam tam swoich ulubionych twórców z różnych dziedzin - od muzyki, przez motoryzację, fizykę, lockpicking a na grach kończąc. Każda z tych osób w jakimś stopniu uzależnia swoje miesięczne przychody od tego ile uda im się zarobić na YouTube. Tutaj więc wchodzą wpływy z reklam, współpracy, materiałów i segmentów sponsorowanych i innych form aktywności, które tylko YouTuberom i firmom przyjdą do głowy. Wiadomo więc, że jeżeli lubię danego twórcę, to chce go wspierać. Pojawia się jednak jeden bardzo mały problem.
Nie wszystkie formy wsparcia na YouTube są sobie równe
Jeżeli przeglądacie YouTube'a z wyłączonym adblockiem, zapewne zauważyliście, że Google bardzo skrzętnie wykorzystuje zebrane informacje o nas, by wyświetlać nam reklamy. Duuuuużo reklam. Oprócz tych obok i pod filmem, większość materiałów ma też reklamy przed i w środku produkcji. Często jest ich od kilku do kilkunastu i znacznej części z nich nie da się pominąć. Sprawia to, że komfort oglądania leci na łeb na szyję i powoduje, że oglądanie jakiejkolwiek produkcji na wyłączonym adblocku nie za bardzo ma sens.
Ponadto, jestem zdania, że w obecnej formie reklamy są głównie dobre dla YouTube'a, nie dla samych twórców. Nie tylko bowiem kwota za wyświetlenie jednej reklamy jest śmiesznie niska, ale też - platforma zabiera około połowy tej sumy. Ponadto, jeżeli przewiniemy reklamę tak szybko, jak to możliwe, twórcy nie dostaną za nią ani grosza. System ten sprawia, że na monetyzacji za pomocą reklam zyskują głównie duże kanały, z odsłonami poszczególnych filmów idącymi w miliony. Mniejsi twórcy, którzy często specjalizują się w jakiejś wąskiej, mniej popularnej dziedzinie, nie mają szans nawet myśleć o tym, by utrzymywać się ze swojej pracy, w którą wkładają tyle samo, albo i więcej serca.
Dlatego uważam, że segmenty sponsorowane to najlepsze, co przydarzyło się YouTube'owi
Od jakiegoś bowiem czasu widzimy już, że YouTuberzy chyba zorientowali się, że poleganie na dosyć kapryśnym systemie, który może w każdej chwili zdemonetyzować dowolny ich film (albo wszystkie z nich) jest dosyć ryzykowne. Dlatego też dziś w przypadku wielu (także polskich) twórców widzimy, że 1-2 minuty po rozpoczęciu materiału pojawia się tzw. segment sponsorowany. Jest on najczęściej stworzony w postaci przerywnika, w których YouTuber opowiada, kto jest sponsorem danego odcinka bądź filmu i jaki produkt dany sponsor produkuje. Z firm, które najczęściej korzystają z takiej formy promocji można wymienić chociażby twórców Raid Shadow Legend, Amazon (Audible) czy różnego rodzaju usługi internetowe jak Honey czy Mubi.pl.
Taki sposób promocji jest dużo lepszy z kilku powodów. Przede wszystkim - YouTuber może dobrać sobie w jaki sposób chce wpleść segment w odcinek. Bardzo często odbywa się to w sposób na tyle kreatywny, że w żaden sposób nie przeszkadza, a wręcz jest dodatkowym źródłem rozrywki. Oczywiście w takim wypadku twórca ma też możliwość wyboru partnera biznesowego, dzięki czemu produkt jest najczęściej lepiej dostosowany do potrzeb widzów danego kanału, a żadna ze stron nie musi dzielić się pieniędzmi z YouTubem. Dzięki temu też osoba tworząca filmy ma pewność, że źródło dochodu będzie stałe, nawet jeżeli algorytm Google uzna, że film należy zdemonetyzować, co daje jej większą wolność twórczą.
I oczywiście, zdarzają się przegięcia, ale nie rzutują one na pozytywny obraz tej zmiany
Chciałbym tu wyjaśnić jedną rzecz, którą na pewno wypomnielibyście mi w komentarzach. Tak, zdarzają się YouTuberzy, u których segmenty sponsorowane nieco wymykają się spod kontroli. Jeżeli fragment o Raid Shadow Legend trwa nie pół, a cztery i pół minuty z 20 minutowego klipu, jasnym jest, że coś tu poszło nie tak i zapewne twórca ślepo zgodził się na życzenia działu marketingu. W takiej sytuacji nawet zagorzali widzowie przewijają takie segmenty. Moim zdaniem istnienie takich potworków jest spowodowane tym, że duża część twórców nie ma doświadczenia w negocjacjach z dużymi firmami, a cały obszar współpracy sponsorowanej jest obecnie w fazie "dzikiego zachodu", gdzie każdy musi sam wymyślić, jak taki fragment ma wyglądać. Jestem zdania, że to z czasem się unormuje.
Osobiście, przeglądając niektóre wypowiedzi na forach czy w mediach społecznościowych, nie jestem w stanie zrozumieć, jak można lubić i chcieć wspierać danego twórcę i jednocześnie narzekać na to, że postawił właśnie tan taką współpracę. Jeżeli dzięki niej ma więcej zarobić, mieć stabilniejsze źródło dochodu i większą kontrolę nad tym, co pojawia się w jego filmach, to moim zdaniem należy się tylko cieszyć. Jeżeli ktoś chce, może oczywiście dalej także oglądać reklamy.
Wszystkim innym polecam Adblocka.
Sprawdź: Jak wyłączyć AdBlocka
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu