Spędziłem trzy tygodnie ze słuchawkami Sony WF-1000X. Używałem ich codziennie, przyszła więc pora na recenzję. I niestety jest gorzej niż się początkowo spodziewałem.
Recenzja słuchawek Sony WF-1000X - miały być świetne, a są drogie i niedopracowane.
Pokazane na tegorocznych targach IFA słuchawki Sony WF-1000X bardzo mi się spodobały. Szukałem dokładnie czegoś takiego - małego, kompaktowego rozwiązania z tłumieniem niechcianych dźwięków otoczenia. Sprzęt świetnie leżał mi w uszach, ładnie grał, miał fajną stację ładująca i zrobił mnie naprawdę dobre wrażenie. A potem z każdym kolejnym tygodniem okazywało się, że czar pryska. Ale po kolei.
Wygląd i wykonanie słuchawek - Sony WF-1000X
Same słuchawki ważą niewiele, bo jedynie 6,8 grama. Powiem tak - w ogóle nie czuć ich w uszach i zwyczajnie o nich zapominałem. Niestety mocno wystają, przez co zaczepiałem o nie każdą czapką i każdym kapturem. Natomiast próba zdjęcia przez głowę bluzy sprawiała, że sprzęt (najczęściej lewa słuchawka) lądowała na ziemi. Przy okazji sprawdziłem więc odporność na upadki (jest naprawdę dobrze, ale pewnie głównie przez wagę). Co ciekawe były to jedyne sytuacje, kiedy sprzęt wypadał mi z uszu. Wraz z euti, które służy jako ładowarka, sprzęt waży 70 gramów. To też niewiele, całość jest kompaktowa i spokojnie mieści się w kieszeni bojówek czy małej kieszonce plecaka.
Urządzenie wykonane jest elegancko, testowałem wersję złotą (czarna jest trochę nijaka). Sprzęt wygląda schludnie i elegancko - nie sprawia wrażenia taniego gadżetu z bazaru. Słuchawki podczas procesu ładowania w etui prezentują się natomiast dość futurystycznie i przykuwają wzrok. Szkoda tylko, żę nie zawsze idealnie wpasowują się w swoje miejsca i czasem trzeba je docisnąć lub poprawić, by zaczęły się ładować.
Jak donosi producent, w słuchawkach zastosowano magnes neodymowy, a pasmo przenoszenia to 20-20 000 Hz przy próbkowaniu 44,1 kHz.
Brzmienie Sony WF-1000X
Nie są to najlepsze małe słuchawki, jakich używałem. Sony trzyma jednak wysoki poziom niezależnie od urządzenia, które sprzedaje. Testowałem Sony WF-1000X na kilku telefonach i po części brzmienie czy głośność zależała od nich (na iPhonie 7 były najgłośniejsze), dużo jednak potrafi zdziałać z dźwiękiem korektor. W S7 Edge i Note 8 dźwięk wydawał mi się trochę płaski, a basy za słabe, jednak korzystając z wewnętrznego korektora Samsunga spokojnie ustawiłem sobie ulubione brzmienie. Bas „chodził” dobrze, choć niezbyt przejmująco, natomiast przy wysunięciu do przodu wysokich tonów, talerze perkusyjne w gęstszych fragmentach potrafiły brzęczeć. Sprzęt nie jest też przesadnie głośny, ale w głośnych miejscach ten problem rozwiązuje redukcja dźwięków otoczenia.
Sony WF-1000X - redukcja szumu
I ta działa dobrze, szczególnie jak na tak małe urządzenie. Do poziomu reprezentowanego przez sprzęty firmy Bose jest jednak daleko. Ale tu też nie uważam, by bezpośrednie porównanie miało sens, Bose nie ma słuchawek z dokładnie taką konstrukcją i trzeba mieć to na względzie, oceniając możliwości Sony WF-1000X. Tryby odcięcia się od świata zewnętrznego są dwa - pierwszy klasyczny, drugi „ambient” przepuszcza ludzki głos. Idealne rozwiązanie na lotniskach - sprawdzałem, działa jak trzeba. Słuchawki nie posiadają natomiast automatycznej redukcji hałasu opartej na sztucznej inteligencji, nie ma osobistej optymalizacji NC, nie ma też optymalizacji ciśnienia atmosferycznego. W aplikacji można natomiast uruchomić „adaptive sound control”, gdzie program sprawdza co aktualnie robimy - chodzimy czy stoimy. Nie do końca wiem do czego miałoby mi to posłużyć, więc zdecydowałem się na ręczną kontrolę sposobu tłumienia hałasu.
Wspomniana aplikacja to również wskaźnik naładowania baterii i możliwość zmiany trybu - stabilne połączenie lub jakość dźwięku. Kiedy jednak pojawiały się problemy z synchronizacją sprzętu, niewiele to przełączanie pomagało.
Problemy Sony WF-1000X
Póki co namalowałem Wam całkiem pozytywny obraz słuchawek Sony WF-1000X. Korzystam z nich codziennie i naprawdę mi się podobają, nie jestem ich jednak w stanie polecić ze względu na problemy i niedociągnięcia, na które pozwoliło Sony.
Czas pracy słuchawek na jednym ładowaniu
3 godziny - tak twierdzi instrukcja, tak mówiono na pokazach. To mało. Problem jest jednak większy, bowiem te 3 godziny są nierealne i słuchawki potrafią rozładować się po trochę ponad dwóch godzinach, gdy grają głośno i korzystają z redukcji hałasu. To zdecydowanie za mało i nic tego nie usprawiedliwia. Etui naładuje je dwa razy. Do pełnego naładowania słuchawek potrzeba 2 godzin, po kwadransie posłuchacie na nich muzyki przez niecałą godzinę. To też brzmi słabo, naładowane etui trzeba więc mieć cały czas przy sobie. W takim układzie Sony powinno dorzucać drugą parę słuchawek, bo niby gdzie pojedziecie z takim czasem pracy na jednym ładowaniu?
Problemy z synchronizacją słuchawek
Podczas wstępnych testów problem nie występował. I kiedy słuchałem muzyki w domu albo na siłowni, wszystko było ok, generalnie poza sporadycznymi sytuacjami, nic nie przerywało. Ale w autobusie pełnym dziennikarzy technologicznych czy na lotnisku gdzie wokół mnie było kilkanaście telefonów i ludzie z podłączonymi na BT sprzętami - no cóż, sprzęt potrafił wariować. Nigdy nie rozłączył się „na amen”, ale dźwięk potrafił przerywać, czasem w obu, a czasem w jednej tylko słuchawce. Testowałem urządzenie na kilku telefonach i minimalnie pomagało odłączenie smartwatcha. Nie spotkałem się jednak jeszcze z żadnymi słuchawkami, które miały takie problemy. Celuję natomiast nie w kłopoty z połączeniem na linii słuchawki-telefon, ale słuchawka-słuchawka. Oby Sony było w stanie to naprawić aktualizacją.
Opóźnienia na linii dźwięk-obraz
Włączam Netfliksa albo YouTube i…obraz swoje, a dźwięk swoje. Czytałem kiedyś, że przy słuchawkach z redukcją hałasu takie rzeczy się zdarzają. No jakoś w Bose udało się ominąć ten problem. Tu niestety oglądanie filmów w samolocie odpada, a wielka szkoda, bo jak wspomniałem wyżej redukcja działa nieźle - testowałem ją podczas długich lotów. Nie wiem czy da się to naprawić aktualizacją, ale rozczarowałem się na całej linii. Jeśli tak jak ja korzystacie w samolocie z Netfliksa offline, musicie brać ze sobą dodatkowe słuchawki. Fatalne rozwiązanie.
Finalna opinia o słuchawkach Sony WF-1000X
Używam Sony WF-1000X nieprzerwanie od kilku tygodni i najlepiej sprawdzają się podczas treningów na siłowni. Są małe, lekkie, dobrze tłumią „umca, umca” lecące z głośników na salach, nie wypadają i nie ogranicza mnie gumowy pałąk na karku. Podoba mi się to, jak grają (oczywiście biorę pod uwagę rozmiar), ale nie jestem w stanie przejść obojętnie obok wad. Wad, przez które odbieram Sony WF-1000X jako sprzęt, nad którym twórcy powinni jeszcze posiedzieć kilka miesięcy i dopiero wtedy wypuścić je na rynek. Pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne, wady mocno ochłodziły jednak mój stosunek do tego sprzętu i tak naprawdę wyszły przy dłuższym użytkowaniu.
Za krótki czas pracy na jednym ładowaniu, problemy z synchronizacją gdy w okolicy jest więcej urządzeń z bluetooth no i wreszcie opóźnienie podczas oglądania materiałów wideo sprawiają, że nie jestem ich w stanie z czystym sumieniem polecić. No chyba, że właśnie na siłownię, gdy trening trwa maksymalnie dwie godziny. Około 930 złotych to dużo i sprzęt za takie pieniądze powinien być tych wad pozbawiony. Pomysł był fajny, ale zbyt wiele rzeczy nie dograło. Cicho liczę, że da się je wyeliminować aktualizacjami, ale wtedy i tak będą trzymać za krótko na jednym ładowaniu. Pozycja AirPodsów i Gear IconX jest więc niezagrożona, a Sony zwyczajnie przestrzeliło. Szkoda, bo firma potrafi zrobić świetne słuchawki (uwielbiam swoje Sony MDR-1ABT) i niezłe głośniki. No cóż, najwidoczniej nie zawsze.
Kup Sony WF-1000X w redcoon.pl. Kliknij!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu