W czasie gdy karty graficzne biją rekordy cenowe, kupno nowego stacjonarnego komputera niekoniecznie musi być najlepszym wyjściem dla zapalonych graczy. Szczególnie jeśli miejsca na "blaszaka" specjalnie w domu nie ma, a dobrze by było i od czasu do czasu zabrać go w jakąś podróż. Dla takich właśnie ludzi stworzone zostały laptopy gamingowe. I właśnie jeden z takich notebooków dzisiaj testujemy - Razer Blade.
Razer Blade (2017)
Jest to już druga generacja tego modelu, tym razem bazująca na platformie Kaby Lake. Do naszej redakcji trafiła najbardziej standardowa konfiguracja wyposażona w ekran o przekątnej 14 cali i rozdzielczości 1920x1080 pikseli, czterordzeniowy procesor Core i7-7700HQ taktowany zegarem 2.8 GHz, 16 GB pamięci RAM DDR4 oraz układ graficzny GeForce GTX 1060 wyposażony w 6 GB wbudowanej pamięci GDDR5. Dodatkowo to wszystko zamknięte zostało w obudowie o grubości niespełna 18 mm i wadze 1.86 kg, która jest bardzo zgrabna i nie razi agresywnym designem, tak popularnym w przypadku typowe gamingowych sprzętów. Wszystko zatem wygląda bardzo obiecująco.
Razer Blade (2017) - wygląd zewnętrzny
Razer Blade dojechał do nas w gustownym czarnym pudełku, którego na pewno nie można nazwać krzykliwym. Już na pierwszy rzut oka widać tutaj nieco inny pomysł na gamingowego PeCeta, niż w większości produktów konkurencyjnych marek. Razer stawia raczej na minimalizm i to się moim zdaniem znacznie lepiej sprawdza (a z już na pewno jest bardziej uniwersalne).
W zasadzie można powiedzieć, że Blade jest nudny. Ot czarny, aluminiowy notebook jakich wiele z logiem na środku obudowy. Nic nadzwyczajnego i nic rzucającego się w oczy. To jednak tylko pozory, bo to co najlepsze kryje się w środku. O tym jednak porozmawiamy nieco później.
Pierwsza zapowiedź, że nie mamy do czynienia ze zwykłym notebookiem to zasilacz. Jest on w stanie dostarczyć nawet 165W, co nie jest wartością typową dla zwykłych notebooków gdzie moc zasilacza oscyluje zazwyczaj w graniach 60-80W. Tutaj mamy nawet dwa razy więcej i nie powinno to dziwić, wszak wewnątrz obudowy znajduje się pełnoprawny czterordzeniowy procesor oraz karta graficzna ze średniej półki.
Od spodu również postawiono na minimalizm. Notebook pewnie leży na blacie stołu dzięki gumowym, podłużnym stopkom, które jednocześnie zapewniają odpowiedni prześwit dla zestawu dwóch wentylatorów chłodzących. Umieszczone symetrycznie turbiny odpowiadają za chłodzenie podstawowych komponentów, czyli CPU i GPU i wykonują to zadanie całkiem przyzwoicie, choć niestety bywają głośne. Poziom hałasu zmierzonego z odległości 20 cm nad klawiaturą sięgał 59 dBa przy maksymalnym obciążeniu, a to niestety jest już niezbyt komfortowy poziom. Jeśli zatem planujecie grać, to dobrze będzie wyposażyć się w dobre słuchawki i... wyrozumiałych domowników. To chyba największa bolączka takiego sprzętu, bo karty graficzne można schłodzić znacznie skuteczniej i ciszej w standardowym komputerze stacjonarnym.
Jeszcze małe zbliżenie na jedną z turbin, które potrafią się rozkręcić do sporych prędkości. Otwór wentylacyjnych zakryty jest kratką o strukturze plastra miodu i ma tendencję do zatykania się, wszystko przez to, że powietrze jest przez nie wciągane do wnętrza obudowy. Warto zatem od czasu do czasu zadbać o czystość tego elementu.
Jak przystało na ascetyczny wygląd, nie mamy też tutaj zbyt dużej liczby dodatkowych portów. W zasadzie jest tylko niezbędne minimum, a brakuje np. złącza Ethernet dla przewodowej karty sieciowej. Po lewej mamy za to gniazdo zasilania, 2 porty USB 3.0 (w zielonych barwach Razera) oraz gniazdo słuchawkowe.
Po prawej znalazło się natomiast miejsce na port Thunderbolt 3 (USB typu C), tradycyjny port USB typu A oraz port HDMI, a także gniazdo dla blokady Kensigtona. Tak jak pisałem powyżej, nader skromnie jak na urządzenie z wyższej półki, ale raczej poza tą przewodową kartą sieciową nic nam nie powinno brakować.
Cały komputer ma niespełna 2 centrymetry grubości i jak już wspominałem jest niewiele grubszy od pudełka zapałek. To oraz waga poniżej 2 kg sprawia, że jest to bardzo mobilny PeCet, którego można zabrać praktycznie wszędzie bo zmieści się do każdego plecaka czy torby.
Szczerze powiedziawszy po podniesieniu klapy ekranu mój entuzjazm nieco opadł. Ramki wokół wyświetlacza są porażająco szerokie, na tle Huawei Matebook X Pro wygląda kiepsko, ale to też jednak nieco inny typ komputera. Ekran ma tylko 14 cali, ale wydaje mi się, że w tę ramkę zmieściłby się nawet nieco większy wyświetlacz o przekątnej 15 cali i przy tym lepiej by wyglądał. Za zwiększoną szerokość odpowiada pewnie głównie system chłodzenia i dołożone po bokach głośniki stereo. Klawiatura nie posiada bloku numerycznego, co też nie jest niczym nadzwyczajnym w tym segmencie, jest za to podświetlana.
Jeśli już o samym wyświetlaczu mowa, to jak przystało na dobrej jakości matrycę IPS, nie ma za bardzo do czego się przyczepić poza kontrastem i lekkim srebrzeniem przy wyświetlaniu czarnego tła.
Zamontowane po bokach głośniki stereo są więcej niż przyzwoite jak na notebooka. Nie nagłośnimy przy ich pomocy co prawda dużego pomieszczenia, ale grają wystarczająco głośno. Co więcej w połączeniu z oprogramowaniem Dolby Digital Plus można z nich wycisnąć całkiem sporo jeśli chodzi o jakość dźwięku. Zarówno słuchanie muzyki jak i granie jest bardzo komfortowe i pozwala wyłapać wiele detali tła.
Nie wiem czy udało mi się to do końca uchwycić, ale ekran Blade'a jest naprawdę bardzo cieniutki. Jest to dosłownie kilka milimetrów i robi wrażenie. Jest przy tym dobrze usztywniony i nie mamy wrażenia, że zaraz się złamie podczas otwierania górnej klapy. Jeden, duży zawias też spełnia swoje zadanie znakomicie i w zasadzie tutaj nie ma się do czego przyczepić.
Muszę też pochwalić touchpad. Z zasady nie jestem miłośnikiem gładzika w komputerach przenośnych, gdy tylko mogę podłączam myszkę. Jednak ta sporych rozmiarów płytka dotykowa spełnia swoje zadanie znakomicie. Powierzchnia ma przyjemną fakturę i czułość też stoi na wysokim poziomie co zapewnia komfortową pracę. Myszki bym dla niego nie porzucił, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia. Dodatkowo oprogramowanie Synapse pozwala skonfigurować gesty, przesunięcie dwoma palcami zastępuje nam scrolla, a trzema palcami funkcję swipe.
Pozytywnie muszę też wypowiedzieć się na temat klawiatury. Klawisze są przyjemne w dotyku i oferują wygodny skok. Na co dzień w swoim "blaszaku" również korzystam z klawiatury typu slim na nożycowych zawiasach i być może przez to, tak bardzo przypadła mi do gustu klawiatura w komputerze Razera. Komfort pisania poprawia też ich rozmiar, nawet osoby z dużymi palcami nie powinny mieć problemów z przypadkowym wciskaniem sąsiadujących klawiszy. Warto też dodać, że jak przystało na klawiaturę dla graczy, nie występuje tutaj ghosting, co oznacza, że możemy jednocześnie wcisnąć praktycznie dowolną kombinację klawiszy.
Czym byłaby klawiatura gamingowa, jeśli nie byłaby podświetlana? Razer Blade oferuje kilka trybów podświetlenia i praktycznie dowolne kolory z palety RGB. Wszystko konfigurowane jest z poziomu preinstalowanej aplikacji, gdzie poza kolorami można ustawić także tryb świecenia np. falę, oddychanie czy podświetlenie stałe. Pomijając dyskusyjne aspekty estetyczne, samo podświetlenie jest bardzo dobrej jakości i jak lubicie pracować w ciemności, to z pewnością będzie bardzo przydatne.
Razer Blade - wydajność
Jak już wiecie po lekturze specyfikacji, Razer Blade wyposażony został w procesor Core i7-7700HQ, czyli jednostkę czterordzeniową z obsługą HT. Co prawda bazowy zegar to tylko 2.8 GHz, ale w razie potrzeby może wzrosnąć nawet do 3.8 GHz (dla jednego wątku) co już jest wartością wystarczającą do większości zastosowań. W pakiecie mamy też kartę graficzną GeForce GTX 1060 wyposażoną w 6 GB własnej pamięci GDDR5. Tutaj nie ma praktycznie żadnych oszczędności w stosunku do modeli dedykowanych komputerom PC. Oznacza to zatem, że wydajność tego tandemu powinna być wystarczająca dla każdego.
Czterodzeniowy procesor o TDP 45W w takim cieniutkim notebooku to niecodzienna rzecz. Jeśli dorzucamy do tego także układ graficzny pokroju GeForce GTX 1060, to może zrobić się bardzo gorąco, ale to jeszcze sobie sprawdzimy. Jest to o tyle istotne, że zbyt wysoka temperatura może wpłynąć na obniżenie taktowania, co sprawi, że nie będziemy w stanie wykorzystać pełnej mocy układu zamontowanego w obudowie. Jednak w przypadku Blade'a obawy te nie znajdują potwierdzenia. Jednostka Core i7-7700HQ spokojnie dobija nawet do 3.8 GHz, choć w Cinebench R15 przegrywa nieznacznie z Core i3-8100.
To jednak było w teście jednowątkowym, przy wykorzystaniu wszystkich wątków HyperThreading robi swoje i i3-8100 zostaje w tyle. Co jednak znamienne, 6 prawdziwych rdzeni jest lepsze niż 4 z obsługą dwóch wątków jednocześnie.
Podobna sytuacja ma miejsce w teście CPU-Z dla jednego wątku.
Nieco zawodzą za to wyniki przy wielu wątkach, tutaj jednak do akcji wkracza niższy zegar przy wykorzystaniu wszystkich rdzeni. Przewaga desktopowego odpowiednika, Core i7-6700 jest więcej niż wyraźna.
Podobnie jest w teście Fritz Chess Benchmark.
W testach bardziej użytkowych, czyli kodowaniu wideo do H264 wszystkie powyższe obserwacje są nadal aktualne. Core i7-7700HQ trzeba zaklasyfikować całkiem wysoko, ale do poziomu desktopowego odpowiednika jeszcze trochę brakuje (głównie wyższego taktowania).
W teście H265 jest podobnie, choć ponownie przewaga np. nad Core i3-8100 jest bardzo mała, a ten układ pracuje ze stałym zegarem 3.6 GHz, nie oferuje trybu turbo. Z drugiej strony jest to podobna wydajność jak Ryzen 5 2400G posiadający podobnie jak Core i7-7700HQ, 4 rdzenie i 8 wątków.
Niestety nie mam dla was zbyt wielu wyników w grach. Poniżej podsumowanie testów w aplikacji 3DMark, gdzie nasz testowany notebook też poradził sobie całkiem nieźle. Nieco ponad 9000 pkt w teście Firestrike to tylko nieznacznie mniej niż osiąga pełnoprawny GeForce GTX 1060 w formie karty PCIe.
Podobna historia jeśli chodzi o bardziej wymagający test - Time Spy. 3500 pkt to wynik więcej niż przyzwoity, dla porównania Ryzen 5 2400G z układem Vega11 osiąga w tym teście niewiele ponad 1100 pkt.
Blade sprawdziłem również w teście Heaven Benchmark, który jednocześnie posłużył za symulację długotrwałej rozgrywki. Przy ustawieniach jakości na High i rozdzielczości 1920x1080 pikseli średni FPS kształtował się na poziomie 112 klatek na sekundę. Nawet po godzinie takiej symulacji nie było żadnych spadków wydajności, ale sam komputer dosyć mocno się rozgrzał i niestety był całkiem głośny, pracując na pełnych obrotach.
Razer Blade - dysk twardy
Razer wykorzystuje już dosyć leciwy nośnik OEM od Samsunga, SM951NVMe który zaprezentowano prawie 3 lata temu. Nie ulega jednak wątpliwości, że nadal jest to bardzo szybki dysk. Jego teoretyczna wydajność to 2150 MB/s przy odczycie i 1260 MB/s przy zapisie. W przypadku połączenia z Bladem niestety nie osiąga pełni swoich możliwości. Szczególnie w oczy rzuca się bardzo słaby wynik zapisu, zaledwie ~300 MB/s, co nawet w przypadku dysków SATA SSD jest zwyczajnie niską wartością. Nie jest to też żaden problem tego konkretnego egzemplarza, potwierdzenie tych wyników bez problemu można znaleźć w sieci.
Nie zrozumcie mnie jednak źle, to że dysk nie rozwija pełni swoich możliwości to oczywiście minus, ale tak po prawdzie wcale tego nie czuć. Responsywność systemu i ogólna przyjemność z jego obsługi na tym nie cierpi, więc można przymknąć na ten mankament oko.
Razer Blade - hałas, temperatury, bateria
O hałasie już nieco napisałem, przy maksymalnym obciążeniu procesora i karty graficznej robi się głośno. Pomiary wykony przy pomocy sonometru z odległości 20 cm nad klawiaturą podał maksymalnie 59 dBa. Przy normalnym użytkowaniu było jednak znacznie ciszej, podczas surfowania w internecie do naszych uszu dochodzi tylko delikatny szum, więc ostatecznie nie można mocno narzekać. Każdy notebook z podobną konfiguracją będzie pod obciążeniem głośny.
Większe obciążenie odbija się też na temperaturach. O ile te zanotowane przez czujniki w procesorze i GPU były wysokie, ale w granicach bezpieczeństwa, o tyle sama obudowa potrafiła się już rozgrzać do wartości, które nie są komfortowe. Najgorzej było na środku, czyli w miejscu gdzie mamy radiatory systemu chłodzenia i wylot powietrza. Przy ekranie na wysokości przycisku Power, temperatura dochodziła do 48 stopni Celsjusza. Przy takich wartościach można się już poparzyć. Trzeba jednak Razerowi oddać, że tam gdzie zazwyczaj trzymamy ręce, temperatura jest najwyżej obojętna, nie przekracza 33 stopni. Nie polecałbym jednak trzymać tego komputera na kolanach podczas dłuższej rozgrywki ;-).
To za co trzeba docenić produkt Razera to bateria. 70Wh to bardzo dużo energii, nawet jak na tak wymagającą konfigurację. I to przekłada się na czas pracy urządzenia, który potrafi być więcej niż zadowalający. Przy maksymalnym obciążeniu procesora czas pracy dobija prawie do 2 godzin. Jeśli chcecie pograć to niestety możecie liczyć tylko na nieco ponad 1h i 20 minut zabawy. Za to w trybie bezczynności (wyświetlanie pulpitu) wystarcza na dobre 10 godzin, a przy odtwarzaniu filmów bateria pozwala na około 7,5 godziny pracy. Jak na sprzęt o takich możliwościach to nie można narzekać, Razer Blade spisuje się świetnie.
Razer Blade - podsumowanie
Najnowsza edycja notebooka Razer Blade to z całą pewnością świetna maszyna, godna polecenie każdemu, kto szuka bezkompromisowego rozwiązania. W niewielkiej, lekkiej obudowie, która bardziej przywodzi na myśl ultrabooka, niż gamingową maszynę, zamknięto bardzo wydajne podzespoły współpracujące z jeszcze lepszą baterią. Dzięki temu Razerowi udało się połączyć wszystko czego oczekujemy od przenośnego komputera.
Świetną wydajność zapewnia tandem Core i7-7700HQ i GeForce GTX 1060, długi czas pracy, który podczas przeglądania internetu z łatwością przekracza 7 godzin zawdzięczamy ogromnej baterii, a do tego całość waży niespełna 2 kg. W zasadzie jedyne do czego mógłbym się przyczepić i jest to pretensja uzasadniona, to wyświetlacz. Matryca IPS owszem, jest całkiem niezła, ale osadzona została w tak grubych ramkach, że patrząc na dbałość o inne detale, razi od pierwszego wejrzenia. Wydaje mi się, że ktoś tam u Razera się pomylił i do tego notebooka miała trafić matryca o przekątnej 15 cali.
Do hałasu czy temperatur podczas grania nie można mieć pretensji, jakoś to ciepło trzeba odprowadzić, szczególnie z tak małej obudowy. System chłodzenia zasługuje wręcz na pochwałę, bo nawet długotrwałe korzystanie z pełni możliwości tego notebooka nie powoduje przegrzania czy spadków wydajności. Tak samo nagrzewająca się obudowa nie stanowi aż takiego problemu, bo najcieplej jest tam gdzie tak naprawdę nie trzymamy zazwyczaj palców. Osobną kwestią jest cena, za brak kompromisów trzeba słono zapłacić, ale patrząc na obecne ceny kart graficznych, to wydatek niespełna 9000 PLN i tak nie wygląda aż tak źle ;-).
Razer Blade (2017)
Orientacyjna cena: ~8700 PLN
+ solidna, aluminiowa, niezbyt krzykliwa obudowa
+ niewielka waga i grubość
+ długi czas pracy na baterii
+ bardzo wydajna konfiguracja (CPU, GPU, dysk SSD)
+ przyzwoita, matowa matryca IPS
+ podświetlana klawiatura
+ złącze Thunderbolt 3
- głośna praca przy dużym obciążeniu
- mocno się nagrzewa pod dużym obciążeniem
- niska wydajność zapisu na dysku SSD
- bardzo łatwo zbiera odciski palców
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu