Dwa lata temu Electronic Arts i PopCap Games postanowiło stworzyć z popularnej, taktyczno-logicznej gry Plants vs. Zombies, sieciową strzelankę. Pomysł abstrakcyjny na papierze, okazał się świetny w praktyce. Dwójka jest jeszcze lepsza i pokazuje, że do z pozoru prostej gry można zaimplementować jeszcze ciekawsze rozwiązania niż w debiucie.
Tak powinna wyglądać sieciowa strzelanka dla młodszego gracza. Recenzja Plants vs. Zombies Garden Warfare 2

Waleczne rośliny toczą bój z zombiakami, którym przewodzi doktor Zomboss. Jeśli graliście kiedykolwiek w którąkolwiek z odsłon Plants vs. Zombies, poczujecie się jak w domu. Jeśli nie - tak naprawdę nic nie stracicie. Seria nigdy nie charakteryzowała się wciągającą opowieścią i informacja o tym, że stają naprzeciw siebie dwie strony powinna Wam w zupełności wystarczyć. Dodam tylko, że oba obozy to niezła abstrakcja - nieumarli noszą na głowach gumowe słupki ostrzegawcze, a pośród roślin znajdziecie korbę kukurydzy strzelającą we wrogie jednostki z karabinu maszynowego. Jedna postać jest bardziej wykręcona od drugiej, a możliwość personalizowania wojaków wprowadza do gry jeszcze więcej szaleństwa.
Nie jest oczywiście tak, że Plants vs. Zombies Garden Warfare 2 to tylko starcia w sieci z innymi graczami i ktoś, kto nie przepada za zabawą z innymi nie znajdzie tu niczego dla siebie. Kampania jakoś specjalnie nie porywa, ale jest. W jej skład wchodzi 30 misji (po 15 na każdą ze stron konfliktu), a znajdziecie tam klasyczne zadania, w których należy przejść z punktu do punktu lub na przykład eskortować napotkane podczas przygody postacie. Jest tu jednak sporo humoru, szczególnie po stronie nieumarłych, co w połączeniu z naprawdę przyjemną, kreskówkową oprawą niejednokrotnie namalowało na mojej twarzy uśmiech. Proponuję żebyście zaczęli właśnie od kampanii, a potem od razu wskoczyli do trybu hordy (po jej przejściu znajdziecie fajną niespodziankę, fani wielkich robotów będą zachwyceni). Nauczycie się podstaw rozgrywki, wydawania wewnętrznej waluty, najmocniejszych i najsłabszych cech poszczególnych postaci - na koniec zostawcie sobie najciekawszy z trybów, czyli zabawę sieciową.
W Plants vs. Zombies Garden Warfare 2 nie uświadczycie klasycznego menu, z poziomu którego można ulepszać postać czy wybrać typ rozgrywki. Zamiast tego twórcy zdecydowali się stworzyć bazę/kwaterę główną, w której wchodząc w interakcję z jego elementami, będziecie włączać poszczególne tryby. W ten sposób wybierzecie tryb sieciowy, spersonalizujecie postać, czy przeniesiecie się do trybu „hordy”, gdzie odeprzecie ataki fal nieumarłych. Bardzo fajny pomysł, choć początkowo byłem zdezorientowany i zamiast od razu wskoczyć do meczu, biegałem po okolicy sprawdzając, co do czego służy. Za drugim podejściem nie było lepiej, ale przy kolejnych sesjach z grą doskonale pamiętałem co trzeba zrobić, by wskoczyć do gry. Ostatecznie śmiem twierdzić, że to bardzo fajne rozwiązanie, które dodatkowo buduje abstrakcyjny klimat gry.
Garden Warfare 2 to nowe postacie, a dokładnie sześcioro ogrodowych zabijaków. Podobnie jak wcześniej, wszyscy nowi bohaterowie dostali zabawne opisy - i kurczę, stary ze mnie chłop, ale naprawdę się przy nich ubawiłem. Moim faworytem jest Komandor Kukurydz, kojarzący się z zatwardziałymi amerykańskimi komandosami, którzy lubią siać ołowiem na prawo i lewo. Łącznie w nasze ręce oddano 14 postaci, każda z nich poza podstawowymi atakami ma również umiejętności specjalne. Niby rozgrywka jest prosta, ale postarano się, by postacie były na tyle rozbudowane, że nauczenie się ich mocnych i słabych stron zajmuje trochę czasu - choć oczywiście masę frajdy poczujecie już przy pierwszym uruchomieniu gry.
Bez głębi, ale solidnie i z uśmiechem na ustach
Plants vs. Zombies Garden Warfare 2 to mimo wszystko gra dla młodszego odbiorcy i nawet nie starajcie się znaleźć w niej głębi. Rozgrywki sieciowe to czysty arcade, który znudzi się osobom szukającym wyzwania, gra nie ma też szans na sukces e-sportowy. Są klasyczne tryby typu drużynowy deathmatch czy walka o punkty na mapie, ale zaserwowano również mieszanki czy alternatywne podejście do rozgrywek znanych z innych gier. Na początku poczujecie mały chaos, bo nie do końca wiadomo co się dzieje na planszy, a nikt nie pokusił się o szczegółowe wytłumaczenie zasad. Dopiero po kilku meczach zrozumiałem skąd biorą się naklejki służące do personalizacji żołnierzy obu stron - możecie oczywiście skorzystać z mikrotransakcji, ale polecam raczej dłuższe granie. Nie czułem potrzeby wyciągania portfela z kieszeni, w zupełności wystarczyło mi to, co zdobywałem na wirtualnym polu walki.
Tryby sieciowe działają zaskakująco dobrze, nie trzeba czekać na dołączenie pozostałych graczy, praktycznie od razu byłem wrzucany do meczy. Nic nie lagowało, nic nie rozłączało - wiele większych, poważniejszych gier chciałoby mieć tak dobrze stworzoną rozgrywkę sieciową.
O ile pierwsze Garden Warfare wyglądało przeciętnie, to dwójka jest naprawdę ładna. Kreskówkowy klimat wreszcie doczekał się dopracowanej oprawy, świetnego oświetlenia, fajnych animacji i dopracowanych modeli. W świecie Garden Warfare 2 po prostu bardzo przyjemnie spędza się czas, miło się na niego patrzy i słucha. Nie jest to oczywiście najładniejsza gra ostatnich lat, ale naprawdę nie mam się do czego przyczepić.
Werdykt
Początkowo nie mogłem się do Plants vs. Zombies Garden Warfare 2 przekonać. Owszem, było ładniej niż w jedynce, ale nie potrafiłem się dobrze bawić przez chaos jaki początkowo rzuca się w oczy. Z każdym kolejnym kwadransem czułem się jednak coraz bardziej w domu i zacząłem doceniać, że twórcy nie poszli na łatwiznę i nie wypuścili po prostu kolejnej takiej samej gry z lepszą tylko grafiką. To przede wszystkim gra kompletna, która już od dnia premiery oferuje masę świetnej zabawy i dopracowanej zawartości - a przecież niedawno zarówno Star Wars Battlefront, jak i Street Fighter V pokazały, że branża zaczyna niebezpiecznie iść w zupełnie innym kierunku.
PvZGW2 stawia przede wszystkim na zabawę i luźny klimat, co ostatecznie tworzy naprawdę wybuchową mieszankę. Gra spodoba się nie tylko miłośnikom sieciowych starć i fanom serii Plants vs. Zombies - to produkcja dla każdego, kto po prostu lubi dobrze się bawić. Sporo tu absurdu, ale i świetnego klimatu oraz humoru - do tego doprawionych prostymi, ale przemyślanymi mechanizmami. Sam łapałem się na tym, że zegarek pokazywał późną godzinę, a ja obiecywałem sobie, że jeszcze tylko jeden mecz. Na szczęście jest zima, więc i świt przychodzi późno. Zdecydowanie warto sprawdzić ten tytuł.
Ocena: 8/10
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu