Recenzja

Okja, czyli piękny, niebagatelny film Netflixa

Konrad Kozłowski
Okja, czyli piękny, niebagatelny film Netflixa
Reklama

Czy dociekaliście kiedyś jaką drogę przebyło zapaczkowane mięso, które trafiło do Waszej lodówki? Pełną świadomość tego, co jemy, posiadają chyba tylko nieliczni i wcale nie chodzi tu tylko o produkty pochodzenia zwierzęcego. Okja to wzruszający film o przyjaźni dziewczynki z superświnią i spiskiem w tle, który może zmienić Wasze podejście do zawartości talerza.

Wielka korporacja Mirando chce powstrzymać jedną z ciążących na ludzkości katastrof. Na Ziemi mieszka około 7 miliardów ludzi, lecz blisko 800 milionów z nich głoduje, a zasoby  żywieniowe się kurczą. Ku uciesze mas uruchomiony zostaje projekt-przykrywka, który ma być odpowiedzią na narastający problem. W sercu projektu znajduje się jedna z superświń Okja, która trafia do farmera w Korei Południowej, podczas gdy pozostałe hodowane są w innych zakątkach świata.

Reklama


Wnuczka owego farmera, Mija, staje się najbliższą istotą dla Okji, jednak nadejdzie chwila, w której będą musiały się ze sobą pożegnać, gdyż po zakończeniu konkursu superświnia musi wrócić do Stanów Zjednoczonych, w ręce prawowitego właściciela: korporacji Mirando. Jej szefowa Lucy, tu niezwykle przekonująca w swojej roli Tilda Swinton, ma odmienić oblicze prowadzonej od lat firmy, wcześniej przez jej ojca, a następnie siostrę.

Nikogo nie zaskoczę pisząc, że Mija nie jest w stanie pogodzić się ze stratą Okji, dlatego rusza w pogoń, by ją odzyskać. Sprawy komplikują się i upraszczają się jednocześnie, gdy do gry włącza się organizacja dbająca o prawa zwierząt. Jej działania są radykalne, ale nie brutalne. W efekcie film nabiera potrzebnej mu dynamiki, pojedyncze sceny łapią nas za serce, by chwilę później solidnie rozbawić. Nie spodziewałem się, że po tak ckliwym początku film Joon-ho Bonga zdoła się tak rozkręcić i mnie do siebie przekonać. Gdy wsiąkniemy w ten świat przestaną nas razić przerysowane postacie, a wręcz przeciwnie - bardzo dobrze zrozumiemy ich motywy i możemy im nawet zacząć kibicować.


.Taki efekt osiągnięto głównie za sprawą świetnie dobranej obsady. Prezenter telewizyjny mający za sobą lata świetności, a będący teraz na skraju upadku, sportretowany przez Jake'a Gyllenhaala wypada wyśmienicie, a to nie jedyny popis aktorski, bo stojący na czele wspomnianej organizacji Jay - zagrany przez Paula Dano - sprawia wrażenie osoby potrafiącej przekonać każdego do wszystkiego i jeszcze wmówić, choć oczywiście byłoby wbrew jego zasadom. W tym wszystkim doskonale odnalazła się młodziutka Seo-hyeon Ahn, czyli Mija, nie ustępując bardziej dojrzałym koleżankom i kolegom z planu.


Początkowo możemy nie kupować tak nietypowej, dużej świnki, ale z upływem czasu przyzwyczajamy się do jej obecności i nie da się jej nie polubić.  Na ekranie oglądamy przepiękne widoki przeplatane scenami akcji, które uczą i bawią. Myślę, że spisanie po seansie listy morałów wynikających z opowiedzianej historii zajęłoby dłuższą chwilę - nie dlatego, że trudno byłoby je wyłapać, ale dlatego, że tak zgrabnie ujęto ich tak wiele w jednej pełnometrażówce.

Reklama

Bong przypomina, że w interesie wielkich korporacji jest tylko generowanie dochodu, liczy się tylko ich rachunek zysków i strat. Co się stanie, gdy nieobecna w wielkim świecie i skromna rozmiarem, lecz wielka charakaterem dziewczynka staje naprzeciw takiemu gigantowi?

Okja już 28 czerwca na Netflix.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama