Recenzja

Brak rewolucji w gatunku, a i tak nie pozwala oderwać się od ekranu. Recenzja Man of Medan

Artur Janczak
Brak rewolucji w gatunku, a i tak nie pozwala oderwać się od ekranu. Recenzja Man of Medan
Reklama

Studio Supermassive Games zasłynęło wśród graczy dzięki produkcji na PlayStation 4 — Until Dawn. Gra została bardzo ciepło przyjęta i ludzie tylko czekali na podobne projekty od tego dewelopera. Ten jednak przez kilka lat skupił się bardziej na tworzeniu tytułów pod VR. Teraz jednak wraca za sprawą The Dark Pictures, antologii, której część pierwsza właśnie ukazała się na rynku. Man of Medan zaskakuje na wielu płaszczyznach i trzyma w napięciu. Niestety, nie wszystkie obietnice udało się spełnić, a błędy techniczne bywają irytujące. Czy tak to miało wyglądać?


Reklama

Dawno, dawno temu

The Dark Pictures: Man of Medan rozpoczyna się w czasach drugiej wojny światowej, gdzie poznajemy historię dwóch żołnierzy. Pierwsze wydarzenia wydają się dość spokojne i naturalne. Młodzi mężczyźni zeszli na ląd i chcą się trochę zabawić. Niestety przesadzili z alkoholem i dowódca nie był z tego zadowolony. Po “słodkiej drzemce” okazuje się, że coś dziwnego dzieje się na ich statku. Słychać krzyki, odgłosy walki, a na korytarzach leżą ciała ich kolegów. Atmosfera ze spokojnej przemieniła się w prawdziwy koszmar. Żołnierze nie wiedzą, co mają zrobić. Decydują się na opuszczenie łajby i jednoczesne zbadanie zaistniałych wydarzeń. Im bliżej do wyjaśnienia wszystkiego, tym robi się dziwniej.

Niedługo później gra przenosi gracza do czasów współczesnych. Pierwsza sekcja to nic innego jak samouczek i wprowadzenie do całej historii. Odbiorca czuje się lekko zmieszany, ale też zaintrygowany. Zamiast przedstawić jakieś odpowiedzi, tytuł całkowicie zmienia realia. Poznajemy narratora, który przygląda się wszelkim poczynaniom. Kieruje swe słowa bezpośrednio do nas, łamiąc przy tym czwartą ścianę. Teraz wkraczamy do świata piątki młodych ludzi, którzy są żądni przygód i odkrycia tajemnicy wraku samolotu z drugiej wojny światowej. Jak się pewnie domyślacie, ich losy w jakiś sposób połączą się tym, co gra pokazała jako wprowadzenie do zabawy.


Zabójcą musi być lokaj!

Man of Medan to nic innego jak interaktywna produkcja przygodowa z jej wszystkimi wadami i zaletami. Próżno tu szukać wyszukanych rozwiązań i rewolucyjnych zmian. Tytuł stawia przede wszystkim na fabułę, budowanie napięcia, rozwiązywanie prostych zagadek i wzbudzanie różnych emocji u odbiorcy. Widziałem już pierwsze opinie na temat tej gry w sieci i w sumie jestem trochę zdziwiony. Nie wiem, czego dokładnie oczekiwali ludzie, ale według mnie pierwsza część antologii The Dark Pictures ma wszystkie cechy, które powinny zainteresować fanów tego typu gier. Man of Medan w ciekawy sposób wprowadza gracza w świat gry. Kiedy zbliżamy się do odkrycia tajemnicy, całość wymyka się nam spod kontroli. Zamiast dwóch żołnierzy otrzymujemy kontrolę nad piątką młodych ludzi.

Każde z nich przedstawia inny typ człowieka. Mamy lekko zaborczą panią Kapitan, bogate rodzeństwo Julię i Conrada, charyzmatycznego Brada i jego brata Alexa, który jest studentem medycyny. Wszyscy wspólnie wyruszają na szerokie wody w poszkiwaniu wraku z drugiej wojny światowej. Kiedy jednak udaje się już zbadać samolot, wszystko nabiera tempa. Z kolorowej przygody młokosów otrzymujemy prawdziwy thriller, a niedługo później powieść grozy. Nie brakuje tutaj momentów przyspieszających bicie serca, podejmowania decyzji, na które mamy tylko kilka sekund i ciekawych wydarzeń. Do tego człowiek chce się dowiedzieć, co stanie się za chwilę i ani myśli o odłożeniu pada. Szczególnie gdy znikąd pojawia się statek, na którym byli żołnierze z samouczka.


Man of Medan i wciskanie przycisków

Rozgrywka jest oparta na prostych sekwencjach QTE, eksploracji otoczenia i rozmowach z postaciami. W zależności od naszych odpowiedzi będziemy budować więź z innymi bohaterami. System ten wpływa na to, jak dane persony będą postrzegane przez resztę grupy. Tego jednak nie da się dobrze zweryfikować po jednej sesji z Man of Medan. Tytuł od samego początku podpowiada, że wiele rzeczy zobaczymy i zrozumiemy dopiero przy kolejnych podejściach i jest to prawda. Nie działa to może idealnie, ale rzeczywiście dane wybory mają później swoje konsekwencje. W zależności od stylu zabawy, jedno przejście zajmuje około 5 godzin. Warto jednak ponownie zanurzyć się w ten mroczny świat, podjąć inne decyzje i samemu zobaczyć, co się wtedy wydarzy.

Reklama

Dzieło Studio Supermassive Games oprócz wariantu dla jednego gracza posiada jeszcze dwa tryby co-op. W pierwszym dwójka graczy kontroluje swoje postacie i poznaje historię z ich perspektywy. Drugi natomiast pozwala na udział aż pięciu osób, gdzie w danych momentach uczestnicy przekazują sobie pada, aby zadecydować, co ma uczynić ich postać. Całość wypada naprawdę przyjemnie i zachęca do eksperymentowania. Jedynym mankamentem może być tutaj brak polskiej wersji językowej. O ile mnie to całkowicie nie przeszkadza, to rozumiem, że część osób preferuje nasz ojczysty język w takich produkcjach.


Reklama

Ładne oczy masz, ale nie...

Od strony technicznej Man of Medan wypada trochę nierówno. Część lokacji zostało wykonanych naprawdę wspaniale, inne natomiast nikomu nie zapadną w pamięć. Mimika twarzy u postaci jest świetna, ale sami bohaterowie mogliby wyglądać nieco lepiej. Taki Conrad, w którego wcielił się aktor Shawn Ashmore, niby prezentuje się dobrze, ale o wiele lepiej wypadł w Quantum Break, które wyszło ponad 3 lata temu. Rozumiem jednak, że Studio Supermassive Games miało pewnie mniejszy budżet, szczególnie gdy druga część antologii ma się ukazać w pierwszej połowie 2020. Zdarzają się też małe zwolnienia animacji, ale te mógłbym policzyć na palcach jednej ręki.

Otrzymałem wersję na Xbox One X i tam nie było takich problemów, jak komunikują posiadacze PS4. Zdarzają się natomiast chwile, gdzie dźwięk nie jest dobrze zsynchronizowany z ruchem ust postaci. Dziwne jest to, że ten błąd pojawia się w różnych momentach, tak jakby dane zostały za wolno lub za szybko wczytane. Coś się z czymś rozmija, a po kilku sekundach wszystko wraca do normy. Ciężko jednak przyczepić się do samej ścieżki dźwiękowej. Ta w Man of Medan odgrywa istotną rolę i buduje napięcie w odpowiednich momentach zabawy. Pozwala też wczuć się w klimat i stać się częścią przedstawionej opowieści. Powoduje ciarki na plecach, kiedy trzeba i rozluźnia, gdy mamy chwilę na oddech przed kolejnymi wydarzeniami.


Werdykt

Nowe dzieło Studio Supermassive Games nie wyznacza nowych granic, nie zmienia nic w gatunku interaktywnych produkcji. Mimo to, nie pozwala oderwać się do odbiornika. Bazuje na klasycznych rozwiązaniach mających na celu nas wystraszyć i choć jest to tania zagrywka, to nadal działa. Łatwo zżyć się z bohaterami, przejmować ich losami i starać ze wszystkich sił, aby wszyscy szczęśliwie przeżyli całą historię. Nie zawsze się to udaje, więc warto podejść do całej zabawy jeszcze raz, aby znając pewne fakty podjąć inne decyzje. Man of Medan niedomaga trochę technicznie, ale nie na tyle, by psuło to frajdę z rozgrywki. Ja bawiłem się świetnie i czekam na kolejne odsłony. Biorąc pod uwagę, że gra kosztuje około 120zł, to mamy tutaj naprawdę dobry stosunek ceny do jakości.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama