Recenzja

Recenzja Fritz!Dect 200. Moje pierwsze inteligentne gniazdko

Tomasz Popielarczyk
Recenzja Fritz!Dect 200. Moje pierwsze inteligentne gniazdko
Reklama

Wizja inteligentnego domu rozpala wyobraźnię. Na rynku debiutują kolejne gadżety i urządzenia, które mają uczynić nasze codzienne otoczenie bardziej "...

Wizja inteligentnego domu rozpala wyobraźnię. Na rynku debiutują kolejne gadżety i urządzenia, które mają uczynić nasze codzienne otoczenie bardziej "smart". Ja od kilku tygodni podłączałem domowe sprzęty do gniazdek Fritz!Dect 200.

Reklama

Fritz!Dect 200 produkowane przez niemiecką markę AVM nie są produktem nowym. Zresztą na polskim rynku lada moment pojawią się modele z numerkiem 210, które prezentowano na IFA. W odróżnieniu od opisywanych poniżej, zostały one przystosowane do pracy poza pomieszczeniami.

Konstrukcja urządzenia jest prosta. Z jednej strony mamy wtyczkę w standardzie europejskim z otworem na bolec uziemiający. Z drugiej natomiast wtyczkę. W oczy rzucają się również dwie diody, które świecą kolorem żółtym. Jedna z nich to przycisk włączania i wyłączania, a druga odpowiada za łączność DECT.



Nie jest to zbyt kompaktowe rozwiązanie, więc trudno będzie je zakamuflować w domowym otoczeniu. Produkty z linii Fritz! mają bardzo specyficzny design, choć w tym przypadku jest on wyjątkowo neutralny. Szkoda, że producent nie przewidział ciemnych wersji kolorystycznych, które byłoby po prostu łatwiej wkomponować w wystrój mieszkania. Błahy problem? Spróbujcie powiedzieć swojej życiowej partnerce, że od dziś z co drugiego gniazdka będzie wystawać takie białe "coś". U mnie nie przeszło.

Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło jest banalny wręcz sposób konfiguracji. Gniazdka współpracują jedynie z routerami Fritz!Box wyposażonymi w obsługę protokołu DECT. Podnosi to oczywiście cenę całego zestawu i ogranicza grono odbiorców. W rezultacie jednak możemy cieszyć się banalnie prostym mechanizmem łączności. Wkładamy Fritz!Dect 200 do gniazdka, a następnie przytrzymujemy przez kilka sekund przycisk Dect na obudowie routera. Gotowe.


Na co mi to?

Możliwości zastosowania takiego urządzenia jest cała masa. Zacznijmy od najprostszego. Zainstalowałem na smartfonie aplikację do zdalnego nawiązywania połączenia z moim domowym routerem. Mam tutaj sekcję Smart Home, w której widoczne są moje inteligentne gniazdka. Jednym dotknięciem palca włączam i wyłączam zasilanie. W ten sposób mogę sobie odgrzać jedzenie jeszcze przed wejściem do domu lub zdalnie kontrolować inne urządzenia RTV/AGD, które nie wymagają żadnej dodatkowej ingerencji. Ale nie tylko - rano wkładam pranie i nastawiam program, a wracając z pracy włączam zasilanie - pralka zaczyna działać (niestety nie każda - niektóre wymagają jeszcze naciśnięcia przycisku start) i po wejściu do domu muszę jedynie rozwiesić ubrania na suszarce.

Reklama



Reklama

Aplikacja to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. Znacznie większe możliwości daje nam panel administracyjny domowego routera. W sekcji Smart Home znajdziemy całą masę ustawień. Przede wszystkim zbierane są tutaj statystyki dotyczące zużycia prądu przez urządzenia podłączone do naszego gniazdka. W sekcji ustawień możemy natomiast skonfigurować taryfę czy uzyskać informacje o emisji CO2, a także połączyć urządzenia w grupy, dzięki czemu będą działały według jednego harmonogramu.


A skoro o harmonogramie mowa, oprogramowanie routera daje nam pod tym względem bardzo szerokie możliwości. Możemy w szczegółowy sposób określić dni oraz godziny w jakich gniazdko będzie włączone, a w jakich wyłączone. Lampka w pokoju może działać np. w oparciu o godziny wschodu i zachodu słońca, a NAS aktywować się wyłącznie w weekendy, gdy faktycznie z niego korzystamy, oglądając filmy na TV (w razie nagłej potrzeby przecież i tak włączymy go sobie zdalnie). Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby zintegrować gniazdko z... kalendarzem Google i sprawić, by automatycznie włączało się zawsze, gdy wracamy z pracy. Tutaj ogranicza nas jedynie kreatywność.


Do inteligentnego domu jeden krok...

Jeden krok wart 199 złotych, bo tyle trzeba zapłacić za każde gniazdko Fritz!Dect 200. Nie jest to niska kwota, ale możliwości urządzenia w pewnym stopniu nam ją rekompensują. Sęk w tym, że musimy jeszcze posiadać stosowny router, a tutaj już koszt wzrasta do nawet tysiąca złotych. Niemniej warto zaznaczyć, że router też stanowi wartość samą w sobie, oferując szereg dodatkowych możliwości i stając się fundamentem infrastruktury, którą w przyszłości rozbudujemy o kolejne akcesoria. AVM już teraz współpracuje z producentami termostatów, a na rynku niemieckim pojawiły się pierwsze urządzenia tego typu komunikujące się za pośrednictwem DECT. W ten sposób powstaje spójny i łatwy w konfiguracji ekosystem, a producent korzysta na tym, bo przywiązuje klienta do swojej marki i własnych rozwiązań.

Reklama


Powiedzmy sobie jednak szczerze, że nie jest to artykuł pierwszej potrzeby. Jeżeli dotąd potrafiliśmy się obejść bez inteligentnych gniazdek, to pewnie dalej będziemy mogli żyć bez nich. Jeśli jednak szukamy rozwiązania, które wprowadzi do naszego mieszkania nieco więcej automatyzacji i interaktywności, Fritz!Dect 200 jest bardzo prostym i przyjemnym w obsłudze rozwiązaniem o wielu walorach i całkiem ciekawych możliwościach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama