Na pewno słyszeliście o tym, że Microsoft przejął Bethesdę, w której skład wchodzi Arkane Studios. Jednym z wcześniejszych zobowiązań firmy było jednak wypuszczenie gry Deathloop na PS5 i PC. Ograłem już tę produkcję i choć nie będzie to dla mnie tytuł tego roku, to zdecydowanie warto go sprawdzić.
Deathloop to pierwszoosobowa gra akcji, której nie powinno się mylić z "rogalikiem", czyli produkcją z gatunku roguelike. Owszem, bierze z niego pewne elementy, ale to za mało by wrzucić grę do tej szufladki - wystarczy spojrzeć na recenzowane przeze mnie niedawno Returnal, które jest od Deathloop zupełnie inne. W grze trafiamy na tajemniczą wyspę Blackreef i wcielamy się w Colta Vahna, który tak jak inni bywalcy tego dziwnego miejsca musi przeżywać w kółko ten sam, jeden dzień. To swoista pętla stanowiąca oś całej fabuły Deathloop i naszym głównym zadaniem będzie wyrwanie się z niej. Od pewnego momentu gracz może natomiast wcielić się w Juliannę, której zadaniem jest uniemożliwienie Coltowi (czy raczej Coltom) przerwania pętli. Początek Deathloop to niezłe zamieszanie i próby zrozumienia tego, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Dzięki takiemu zabiegowi gra intryguje od pierwszych minut, a fajnie poprowadzona fabuła w praktycznie żadnym momencie nie sprawia, że mamy tego dziwnego świata i równie dziwnej opowieści dość.
Aby jednak przerwać wspomnianą pętlę, Colt będzie musiał nie tylko przeżywać wielokrotnie ten sam dzień, ale również sukcesywnie zbierać informacje, które pozwolą mu dotrzeć do celu, a przy okazji nakreślą o co w tym wszystkim chodzi. Bohater bowiem nic nie pamięta, jest więc tak samo nieogarnięty w temacie jak i sam gracz, który właśnie wszedł do tego tajemniczego świata.
Jednym z największych plusów Deathloop jest niesamowity klimat, kojarzący się trochę z Bioshockiem, choć nie kopiujący w żaden sposób pomysłów z tej świetnej serii. Miejscówki, bohaterowie, bronie, przeciwnicy - wszystko jest tu jest mocno osadzone w pieczołowicie przygotowanym świecie, a przygrywająca w tle muzyka tylko dodatkowo buduje tę oryginalną i wciągającą atmosferę.
Oczywiście nie wszystko przypadło mi do gustu. Trudno moim zdaniem pochwalić oprawę graficzną, nawet jeśli zdecydujecie się na PlayStation 5 wybrać tryb wizualny kosztem płynności. Gra potrafi prezentować się naprawdę nieźle, ale czasem razi prostotą projektów przedmiotów czy miejscówek. Owszem, jest to klimatycznie spójnie, ale jesteśmy prawie rok po premierze nowej generacji konsol, a ja miałem co jakiś czas wrażenie, że gram na PlayStation 4.
Nie polubiłem się też za bardzo z systemem poruszania się i strzelania. To zdecydowanie coś, co docenią przede wszystkim fani gier Arkane Studios, do których ja się raczej nie zaliczam. To znaczy nie zrozumcie mnie źle - podobał mi się na przykład Dishonored, ale tam również ten element przypadł mi do gustu najmniej. Momentami również przeciwnicy wydawali się tępi jak kołki, dawali się podchodzić w absurdalnie głupi sposób albo reagowali tak, jakby ktoś zrobił im AI od niechcenia. A to kilkukrotnie zniechęciło mnie do kombinowania z wymyślnymi sposobami likwidacji.
Poza zwykłymi "ludkami bez twarzy" nazwanymi tu eternalistami, musimy zapolować na ośmioro wizjonerów. To tacy niby bossowie, którzy pojawiają się w lokacjach, a te dodatkowo różnią się w zależności od tego w jakiej porze dnia je odwiedzimy. Aby jednak odnaleźć odpowiednie miejsce, w którym się znajdują, trzeba zbierać tropy odwiedzając poszczególne lokacje i szukając wskazówek. Raz, że nie wszystkie obecne są w konkretnym dniu, dwa - nowy trop tworzy nową zagadkę, więc nawet jeśli wydaje się Wam, że jesteście coraz bliżej rozwiązania całej sprawy, raczej na pewno jeszcze bardziej się w niej zakopiecie. Same starcia z wizjonerami różnią się mocno od walki z normalnymi przeciwnikami, bo na każdy wizjoner to inne niebezpieczeństwo i trzeba znaleźć na niego lub na nią odpowiedni sposób.
Trzeba również pamiętać, że kiedy zginiecie, pojawicie się ponownie na plaży, tracąc zdobyty ekwipunek - nie cały, ale jednak ta strata bywa często bardzo odczuwalna. Dodatkowo twórcy przewidzieli coś na kształt cofnięcia czasu z niektórych gier samochodowych, mamy więc więcej niż jedno życie na etap. Wciąż jednak warto o nie dbać, bo czasem bywałem o krok od ważnego odkrycia by zginąć w bardzo głupi sposób. Ale jednocześnie udało mi się kilka fragmentów po prostu przebiec, co trochę wybiło mnie z rytmu i zniechęciło do kombinowania z wymyślnym przechodzeniem etapu. Ale tu sposób musicie znaleźć sami - Deathloop nie jest ani strzelanką, ani skradanką - łączy jednak wiele elementów z tych gatunków gier. W późniejszych etapach gry do naszej dyspozycji zostają oddane również dodatkowe umiejętności i na dobrą sprawę to właśnie one najbardziej zachęcają do kombinowania.
Urozmaiceniem Deathloop jest Julianna, w którą w trybie dla pojedynczego gracza wciela się AI, w tak zwanym multi drugi gracz. Jej zadaniem jest niedopuszczenie do przerwania pętli oraz powstrzymanie Colta. Dziewczyna potrafi zamienić się w eternalistów, utrudnia to więc jej szybkie namierzenie, a kiedy kierowała nią konsola, starcia nie należały do najłatwiejszych. Fajnym pomysłem jest właśnie tryb wieloosobowy kiedy w Juliannę wciela się drugi gracz i na pewno będę chciał jeszcze potestować tę opcję kiedy więcej osób będzie posiadać swoją kopię Deathloop. Oczywiście nie każdemu walka z żywym przeciwnikiem sprawi tyle samo frajdy, jednak zawsze warto powalczyć, łup po zlikwidowaniu dziewczyny bywa bowiem konkretny.
Czy warto kupić Deathloop?
W moim prywatnym rankingu Deathloop nie będzie pretendował do gry roku, jednak nie potrafię nie docenić tego, co zrobiło Arkane Studios. Gra oczywiście jest stworzona w stylu poprzednich produkcji tego studia, więc nie każdemu przypadnie do gustu model poruszania się czy walki - jednak widać, że wciąż szukają dla swoich pomysłów nowych rozwiązań. Deathloop nie jest na pewno grą przełomową, ale ewolucją pomysłów, dodatkowo ze świetnym klimatem i nieco pokręconą, ale wciągającą opowieścią. A i sam pomysł na pętlę oraz wszystko co się z nią wiąże jest jak najbardziej oryginalny i świeży. Ode mnie 8/10, ale fani gier Arkane Studios mogą śmiało dodać jeden punkt, bo im gra spodoba się jeszcze bardziej.
- klimat
- muzyka
- fabuła
- oprawa nie jest next-genowa
- AI przeciwników czasami bywa słabe
- nie każdemu spodoba się system sterowania i walki
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu