Felietony

Recenzja czytnika Onyx Boox i62 cz. 2. Działanie w praktyce

Jan Rybczyński
Recenzja czytnika Onyx Boox i62 cz. 2. Działanie w praktyce
28

Po części teoretycznej, porównującej specyfikację Onyx Boox i62 i Kindle na papierze, przyszła pora na testy praktyczne nowo zakupionego czytnika. W przeciwieństwie do poprzedniej części, która opisywała jedynie czemu w ogóle postanowiłem zaryzykować zakup czegoś innego niż powszechnie uznane Kindle...

Po części teoretycznej, porównującej specyfikację Onyx Boox i62 i Kindle na papierze, przyszła pora na testy praktyczne nowo zakupionego czytnika. W przeciwieństwie do poprzedniej części, która opisywała jedynie czemu w ogóle postanowiłem zaryzykować zakup czegoś innego niż powszechnie uznane Kindle (była rozważaniem teoretycznym), tym razem będą same konkrety, a czytnik będę opisywał funkcja po funkcji. Jest też sporo zdjęć czytnika wykonanych przeze mnie własnoręcznie. Jeśli więc, drogi czytelniku, dopuszczasz sens zakupu jakiegokolwiek innego czytnika niż Kindle i zastanawiasz się jak wygląda produkt konkurencyjny, lub jesteś po prostu ciekawy, zapraszam do lektury. Tym bardziej, że starałem się uwzględnić prośby z komentarzy umieszczonych pod częścią poprzednią.

Patrząc po dyskusji pod poprzednią częścią artykułu należy się tu pewne wyjaśnienie. Część osób odebrała tekst, tak jakbym już orzekł, że Onyx jest lepszy od Kindle... zanim zabrałem się do faktycznych testów. Być może niewystarczająco podkreśliłem, że opisałem proces podejmowania decyzji o zakupie czytnika dla siebie. Przebiegł on tak a nie inaczej i w żadnym razie nie zawierał wszystkich argumentów za i przeciw. Był też przeprowadzony zanim wziąłem którykolwiek z czytników do ręki (tekst powstał kiedy byłem już posiadaczem Onyxa, ale opisywał co działo się przed jego zakupem). Prawdopodobnie każdy z was dokonując zakupu podejmowałby decyzję po swojemu i wcale mnie to nie dziwi. Właściwa dyskusja na temat zasadności zakupu i62 nastąpi dopiero po tym artykule i tu chętniej będę wdawał się w polemikę. Już widzę, że będzie gorąco :)

Wrażenia podczas korzystania z czytnika

Obsługa - połączenie klawiszy z ekranem dotykowym to jeden z decydujących powodów wyboru tego czytnika. Wyszło zgodnie z oczekiwaniami, czyli jest bardzo dobrze. W trakcie czytania mogę trzymać i62 w jednej ręce, lewej albo prawej, i bez kłopotu przerzucać strony w obu kierunkach, bez zbędnej gimnastyki. Najprostsze rozwiązania są najlepsze. Klawisz wstecz również się przydaje, jeśli chcemy cofnąć się o kilka pozycji w menu. Kiedy jednak zachodzi potrzeba, wygodę zapewnia interfejs dotykowy. Sprawdza się szczególnie dobrze podczas zaznaczania słów w tekście i wyboru linków na stronie WWW. Dobrze spisuje się też klawiatura ekranowa. Można wpisać np. adres WWW lub szukane w tekście albo słowniku słowo, bez literówek. Ekran dotykowy reaguje pewnie, a wybrane litery są zaznaczane czarną obwódką. Jednocześnie brak klawiatury hardwareowej zdecydowanie zmniejsza wymiary czytnika, który jest krótszy u dołu.

Jedyne zastrzeżenie jakie ma do interfejsu dotykowego, to belka umieszczona przy samej dolnej krawędzi ekranu. Ponieważ ekran (przepraszam za powtórzenie, ale wyświetlacz nie jest dobrym określeniem e-inka) jest umieszczony milimetr lub półtora poniżej plastikowej obudowy, a więc przy jego krawędzi mamy plastikowy próg, czasem ciężko jest dotknąć palcem do właściwego przycisku przy samej krawędzi. Z drugiej strony ciężko to odebrać jako poważną wadę. Większe przyciski zabrałby zbyt wiele cennej przestrzeni na ekranie. Dodatkowo, są to jedynie skróty najważniejszych funkcji, które można znaleźć w normalnym, wywoływanym przytrzymaniem palca w dowolnym menu. Co więcej, w trybie pełnoekranowym skróty na dole ekranu nie wyświetlają się w ogóle i wspomniane menu jest jedynym dostępnym.

Podsumowując, dotykowy wyświetlacz i fizyczne przyciski tworzą bardzo wygodny duet. Nie będę się upierał, że ergonomia innych czytników jest zdecydowanie gorsza, bo zwyczajnie ich nie testowałem, ale Onyx jest po prostu bardzo wygodny. W końcu to połączenie obu systemów obsługi, znanych z Kindle 3 i Kindle 4 Touch - musi być dobrze, skoro właściciele Kindle są zadowoleni.

Złącza - wszystkie znajdują się na dolnej krawędzi, to znaczy gniazdo słuchawek, gniazdo kart micro SDHC oraz mini USB. Na dole również znajdziemy przycisk odpowiadający za usypianie (włączenie wygaszacza ekranu - funkcja czysto estetyczna) i wyłączanie/włączanie czytnika.

Funkcje czytnika

Text to speech (TTS) początkowo traktowałem jako całkowicie zbędny bajer. Jakoś nie widzę sensu, żeby ktokolwiek czytał mi książki, nawet żywy lektor, co dopiero automat. W końcu magia czytania polega na tym, że sami przetwarzamy tekst, nadajemy własne akcenty, wyobrażamy sobie postacie i głosy itd. Odpaliłem jednak TTS bardziej z dziennikarskiego obowiązku i dla testów. Musze przyznać, że jego jakość mnie zaskoczyła. Onyx Boox i62 wyposażony jest w TTS Ivona - lektora, który mówi po polsku (w przyszłości ma pojawić się więcej języków). Jeśli ktoś chce się na własne uszy przekonać jak to działa, niech wejdzie na stronę Ivony, a następnie wybierze głos "Polski, Ewa" (taki głos jest na czytniku) i wciśnie play. Można też wpisać własny tekst. Na czytniku działa to identycznie jak w demonstracji na stronie producenta.

Oczywiście, wciąż nie planuję słuchania w ten sposób swoich ulubionych książek, w takich wypadkach lektor zawsze odpada. Są jednak sytuację, kiedy nie możemy czytać. Jedziemy samochodem do pracy i chcielibyśmy np. odsłuchać listę najnowszych wiadomości, albo zapoznać się z jakimś dokumentem, a przeczytać go na spokojnie nie będziemy mieli czasu. Kiedy jeden z domowników jest niedowidzący, również może skorzystać z Ivony. TTS wciąż nie jest dla mnie kluczową funkcją i zbyt często nie będę z niego korzystać, ale w sumie zaskoczyło mnie, że czytanie tekstu przez Ivonę, głosem Ewy jest naprawdę znośne i nadaje się do tekstów nie nacechowanych emocjami, np. suche wiadomości.

Gdybym był w sytuacji uniemożliwiającej samodzielne czytanie, ale miał czytnik i słuchawki przy sobie, bez wahania sięgnąłbym po TTS.

Łączność WiFi. Nie ma się co oszukiwać, przeglądanie internetu na ekranie w rozdzielczości 800x600, na dodatek z powolnym, dalekim od płynności odświeżaniem, które jest cechą wspólną dla wszystkich czytników wyposażonych w e-ink, nigdy nie będzie komfortowe. Tutaj czytnik przegrywa nawet z telefonem, nie wspominając nawet o tablecie. Sytuację poprawia ekran dotykowy, ale przeglądanie WWW w ten sposób do miłych nie należy. Można wyszukać hasło w Wikipedii, sprawdzić konkretną informację, przeczytać konkretny artykuł i to wszystko. Można się logować do rozmaitych serwisów, bo obsługiwane są szyfrowane połączenia oraz konfiguracja proxy. Na siedzenie na kanapie i przeglądanie WWW przez czytnik bym się nie zdecydował.

Głównym zadaniem WiFi jest pobieranie książek i innych materiałów bezpośrednio na czytnik, z pominięciem dodatkowych urządzeń. W tym miejscu warto zapoznać się z artykułem na blogu Świat Czytników: "7 funkcji, które ma Kindle, a których nie mają inne czytniki". Kindle ma możliwość zdalnego odbierania treści poprzez maila. Możemy ustawić aby niektóre serwisy przysysały nam na czytnik zestaw aktualnych wiadomości ze świata. Jest to w zasadzie jedyna funkcja z wymienionych siedmiu, której trochę mi brakuje (dla porządku dodam jeszcze à propos punktu 7, że w plikach mobi na Booxie są polskie znaki. Do gwarancji czy raczej wsparcia użytkownika z punktu 4 nawiążę osobno). Po prostu Kindle stał się standardem dla czytników i niemal każdy serwis z treściami oferuje wysyłanie właśnie na czytnik Amazonu. Powodem dla którego funkcja nie działa na innych czytnikach jest specjalny adres e-mail od Amazonu oraz konwersja i przygotowanie informacji na ich serwerach.

W przypadku Onyx Boox i62 najprostszym obejściem braku dedykowanego maila, jest po prostu zalogowanie się do serwisu dostarczającego treści. Nie ma problemu, żeby wejść na stronę Instapaper, a następnie bezpośrednio z niej pobrać wszystkie zapisane artykuły w postaci pliku mobi lub ePub, czytnik rozumie oba. Tym sposobem, bez podłączania czytnika do komputera, z każdego miejsca z dostępem do WiFi możemy pobrać aktualną listę artykułów do przeczytania.

Dostałem również informację od polskiego przedstawiciela Onyx Boox, że planowane jest wdrożenie nowych usług, między innymi aplikacji polskiej księgarni pozwalająca kupować książki bezpośrednio z czytnika, oraz usługa w chmurze z klientem instalowanym na czytniku przypominająca Dropbox - wszystko co wrzucimy na darmowe konto będziemy mogli odczytać bezpośrednio w czytniku. Nie znam dat wprowadzenia tych usług, dlatego ich przydatność, chociaż budzi duże nadzieje, pozostaje w strefie domysłów. Być może powstanie aktualizacja na ten temat w późniejszym terminie.

Podsumowując, łączność WiFi się przydaje, chociaż brakuje opcji łatwego wysyłania pod adres mailowy znanej z Kindle, jest nadzieja, że w niedługim czasie sytuacja jeszcze się poprawi. Kupno czytnika bez WiFi to jednak spore ograniczenie. Obecnie regularnie pobieram nowe treści wchodząc na swoje konto Instapaper.

Text Reflow i adnotacje. Jak powszechnie wiadomo PDF nie nadaje się najlepiej dao czytania na ekranach 6 calowych, jeśli nie został z myślą o nich specjalnie przygotowany. Zwykły format A4 skutkuje zbyt małymi literami. Jeśli PDF ma bardzo złożoną budowę, nie ma innego ratunku, niż zaopatrzyć się w czytnik ok. 10 calowy (Kindle DX, Onyx Boox M90, M92) lub czytanie go na monitorze komputera czy tablecie. Niestety, automatyczna konwersja złożonego PDF na format mobi czy ePub również nie jest możliwa, bo wszystko się wymiesza.

Jeśli jednak mamy do czynienia z zwykłym tekstem książki w formacie PDF A4, możemy zastosować Text Reflow. W przeciwieństwie do powiększania, które zwykle skutkuje przewijaniem strony nie tylko w dół, ale i na boki, Text Reflow wyciąga treść z PDFa a następnie przedstawia ją tak, jak ma to miejsce w przypadku zwykłego pliku tekstowego. Oznacza to, że tekst nigdy nie wyjdzie poza boczne krawędzie, lecz będzie zawijany. Oczywiście takie automatyczne wyciągnięcie tekstu z PDF oraz nadanie mu dowolnej wielkości jest w pewnym konflikcie z pierwotną formą tekstu (akapity, wcięcia), jednak jak się okazało w moim wypadku, dało to lepsze efekty niż konwersja PDF do innych formatów na komputerze.

Wszystko za sprawą nagłówka i stoki, które podczas konwersji stawały się częścią tekstu bez wyraźnego odróżnienia, co mocno przeszkadzało w czytaniu, kiedy w trakcie emocjonującego fragmentu po raz 10 wpadało się bez ostrzeżenia na autora i wydawcę. Programy do konwersji mogą takie elementy automatycznie kasować, ale zawsze skutkowało to tym, że co kilka lub kilkanaście stron trafiałem na wybrakowane zdanie, w którym zabrakło kilku wyrazów. Po dwugodzinnej walce z komputerem włączyłem Text Reflow i okazało się to rozwiązaniem mojego problemu. Co ważne, nie twierdzę, że ktoś inny nie potrafiłby tak skonwertować tego PDF, że uniknąłby tych samych problemów. To nie zmienia faktu, że TR nie wymaga w ogóle ingerencji komputera i jest zwyczajnie szybsze i prostsze.

Poniżej zestawienie działania PDF na czytniku Onyxa. Od lewego górnego rogu mamy oryginalny wygląd PDF na komputerze, cała strona wyświetlona na czytniku, zwykłe powiększenie na czytniku (bez text reflow, co poskutkowało obcięciem tekstu). Cały dolny rząd, to ta sama strona, tylko z włączonym text reflow i czcionką powiększoną o 200%. W efekcie z jednej strony zrobiły się trzy, natomiast czcionka jest wygodna do czytania, nagłówek i stopka są odróżnialne na pierwszy rzut oka i nie trzeba wykonywać żadnych innych czynności poza przewracaniem na kolejną stronę np. nie trzeba przesuwać widoku na boki. W celu powiększenia zestawienia kliknij w obrazek.

Gdyby ktoś pragnął więcej, ma cały zestaw ustawień, uwzględniający usuwanie marginesów, powiększenie zaznaczonego obszaru, dopasowanie do wysokości, szerokości lub całej strony. Można też dodawać notatki do zaznaczonych słów i fragmentów, które wyświetlą nam się dopiero po wybraniu komentowanego fragmentu, jak i odręczne rysowanie i podkreślanie. W każdej chwili można przejrzeć listę adnotacji i przeskoczyć do strony na której się znajdują, bez przeglądania dokumentu strona po stronie.

Etui jest wykonane ze skóry. Jest sztywne i mam poczucie, że dobrze chroni czytnik przed uszkodzeniem, zwłaszcza przed naciskiem na ekran po schowaniu czytnika do torby czy plecaka. Sam czytnik zarówno łatwo się z etui wyjmuje, jednocześnie całkowicie nie grozi mu przypadkowe z niego wypadnięcie. Przednia część daje się bez problemu zawinąć całkowicie do tyłu i w ten sposób nie przeszkadza w trakcie czytania. Jednym słowem, od razu widać, że ochrona powstała specjalnie z myślą o tym konkretnym modelu czytnika.

System

Na czytniku zainstalowany jest odpowiednio skrojony Linux. Stąd możliwości modyfikacji i rozbudowy dla maniaków takich rozwiązań są naprawdę spore. Można pisać skrypty, modyfikować ustawienia i nie tylko. Zwykłych użytkowników bardziej ucieszy obsługa widżetów. Domyślnie zainstalowane są dwa: analogowy zegar i lista trzech ostatnio otwartych plików.

Działania na plikach i folderach są podobne do tych na komputerach. Możemy kopiować, wycinać, wklejać oraz kasować pliki i katalogi. Możemy je również sortować rosnąco lub malejąco uwzględniając nazwę, typ, rozmiar i czas dostępu. Możliwe jest również wyszukiwanie i zmiana nazwy oraz widok szczegółowy lub w postaci miniatur.

Dodatkowo mamy możliwość obrócenia ekrany w dowolnym kierunku (co 90 stopni).

Słowniki, czcionki i inne dodatki użytkownika. Dodawanie nowych czcionek czy słowników jest bajecznie proste. W przypadku słowników wystarczy dodać folder "dicts", w przypadku czcionek "fonts" i do nich skopiować odpowiednie pliki. Żadnego hakowania, po prostu kopiowanie do odpowiednich folderów.

Słowniki muszą być w formacie StarDict, żeby czytnik je rozumiał.  Dobra wiadomość jest taka, że jest sporo darmowych słowników tego rodzaju w sieci. Co więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby używać wielu słowników jednocześnie, szukając w tym samym tekście. W trakcie czytania tekstu otwieramy menu i wybieramy słownik, następnie wskazujemy na ekranie dotykowym słowo, które nas interesuje i naszym oczom ukaże się definicja z ostatnio używanego słownika. W każdej chwili możemy przełączyć się dowolny inny słownik i zobaczyć inną definicję tego samego słowa. Prosto i skutecznie. Idealne rozwiązanie przy czytaniu tekstów obcojęzycznych, oraz nauki języka obcego. Nawet polski słownik wyrazów obcych może się czasem przydać. Można również wgrać słowniki tematyczne np. słownik medyczny.

Czcionki wgrane do czytnika automatycznie pojawią się w menu. Obsługiwane są czcionki znane z Windows, jeśli więc działają na naszym komputerze, to i w czytniku zadziałają bez problemu.

Dodatkowo czytnik obsługuje aż 15 wielkości czcionki i posiada 13 ustawień wielkości interlinii. Tekst w niektórych formatach można również kopiować.

Odtwarzacz MP3 - czytnik posiada takowy. Wystarczy wrzucić na kartę kilka empetójek, a następnie uruchomić którąś z nich, aby zobaczyć playlistę i podstawowe przyciski kontrolne. Utwory możemy odtwarzać w kolejności, losowo lub w pętli. Możemy je również przewijać, dotykając paska postępu. Jeśli otworzymy książkę, odtwarzacz się schowa i tym sposobem możemy słuchać muzyki w trakcie czytania. W każdej chwili możemy wywołać odtwarzacz ponownie poprzez menu, nie wychodząc z aktualnie czytanej książki.

Wykorzystanie czytnika jako dedykowanego MP3 playera to słaby pomysł ze względu na rozmiar, ale możliwość słuchania w trakcie czytania, oraz zabranie na wyjazd czy do komunikacji miejskiej obu funkcjonalności w jednym opakowaniu jest całkiem niezłą koncepcją. Tym bardziej, że przy odpowiednio dużej karcie pamięci miejsca na muzykę nam nie zabraknie.

Dostosowanie czytnika do naszego rynku

Przez dostosowanie rozumiem wszystkie zalety, które są albo unikalne dla czytnika sprzedawanego w naszym kraju, albo  konfiguracja daje nam możliwość dopasować czytnik we własnym zakresie, nie rzucając nam kłód pod nogi i nie zmuszając do jailbrakeowania czy innego obchodzenia ograniczeń.

Czytniki Onyx Boox mają polskiego dystrybutora i są dostępne od reki w sklepach Vobis. Domyślnie posiadają oprogramowanie w języku polskim (oraz 16 innych językach), oraz omówiony wyżej polski TTS, który po prostu działa. Domyślnie są w czytniku czcionki obsługujące polskie znaki (choć nie wszystkie), które dodatkowo łatwo możemy dograć sami. Słowniki organizujemy we własnym zakresie, ale nie ma z tym żadnego problemu.

Niektóre formaty, wyświetlane w formie wyjustowanej, bez dzielenia wyrazów, owocują zbyt dużymi przerwami w niektórych linijkach. Z pomocą przychodzi dzielenie wyrazów, które możemy ustawić tak, aby działało według polskich zasad zaczerpniętych z LaTexu.

Ważna jest również obsługa Adobe DRM, która pozwala kupować i czytać zabezpieczone książki z polskich e-księgarni. Oczywiście tego rodzaju zabezpieczenia można łatwo na komputerze obejść, ale przy zakupie książek prosto z czytnika sprawa jest trudniejsza, a obsługa DRM nabiera znaczenia.

Onyx cieszy się też sporym zainteresowaniem na forum eKsiążki, szczególnie ze strony dystrybutora, który ma na forum swojego przedstawiciela. Bez problemu można jeszcze tego samego dnia otrzymać odpowiedź u samego źródła, lub otrzymać dodatkowe wskazówki na maila. Takie zaangażowanie nie jest zbyt często spotykane i bez wątpienia jest godne pochwały.

Problemy oraz wsparcie polskiego użytkownika. Czytnik i62 miał światową premierę 15 grudnia i co ciekawe, tego dnia był już w Polsce. Nie było wiec standardowego opóźnienia, pozwalającego dopracować oprogramowanie czy instrukcję, w związku z czym cierpi na pewne problemu wieku dziecięcego. W pierwszej chwili po zakupie okazało się, że instrukcja była szczątkowa i z błędami, a oprogramowanie na czytniku wymagało poprawek bo np. nie dało się dodawać zakładek stron WWW i nie działał TTS. Raptem  dwa dni od mojego zakupu pojawiła się nowa instrukcja i nowa wersja oprogramowania, która rozwiązała większość znanych błędów (działa dodawanie zakładek i TTS), chociaż pojawiło się kilka nowych, ale mniej istotnych błędów (pobierane pliki nie otwierają się automatycznie).

Czas pokaże jak szybko zostaną rozwiązane pozostałe, drobne problemy. Prawdopodobnie większość osób, które zakupi czytnik później ode mnie, nie natknie się już na tego rodzaju błędy. Taki urok kupowania produkt zaraz po premierze. W każdym razie nie odczułem nigdy dużego dyskomfortu w trakcie używania czytnika.

Natomiast na wsparcie ze strony polskiego dystrybutora nie można narzekać. Wystarczy wejść na forum eKsiążki w dział Onyx Booxów, żeby zobaczyć, że Pan Robert z Arta Tech bardzo aktywnie się udziela. Odpowiada na pytania użytkowników udostępnia najświeższe aktualizacje itd. Użytkownicy zgłaszają problemy, a nawet nowe funkcje jakie chcieliby zobaczyć i wygląda na to, że ich głosy są brane pod uwagę.

Ciężko po niecałych dwóch tygodniach z czytnikiem wyrokować na temat takich spraw jak wsparcie czy gwarancja, jednak obecna sytuacja nastraja optymistycznie.

Dla kogo jest ten czytnik?

Raczej nie dla osoby, która za najważniejszy czynnik uznaje cenę. Jest wiele tańszych czytników, również wśród samych Onyxów, które posiadają e-ink Perl, nie mówiąc o Kindle. Nie doceni go również osoba, której nie przeszkadza brak niemal wszystkich wymienionych w artykule funkcji. Dlatego, jeśli ktoś chce kupić jak najtaniej, pewnie zdecyduje się na inny model.

Z drugiej strony nie widzę potrzeby negowania możliwości Onyx Boox i62, które są naprawdę spore. Długa lista kompatybilnych formatów, pełne dostosowanie do polskiego rynku i duże możliwości konfiguracji. Z niecierpliwością czekam na nowe usługi zapowiedziane przez dystrybutora - kupowanie książek prosto z czytnika jak i przechowywanie plików w chmurze.

Dlatego jeśli ktoś lubi czytać i chce kupić urządzenie naprawdę wszechstronne pod tym względem, nie zawiedzie się jeżeli postawi na Onyx Boox i62. Ja w każdym razie się nie zawiodłem.

Pierwotnie zaplanowała była trzecia część, bezpośrednio porównująca Onyx Boox z Kindle, zarówno na zdjęciach, jak i samych możliwości tych sprzętów. Ten tekst będzie musiał poczekać aż będę miał dostęp do Kindle. Czytelników zainteresowanych takim zestawieniem proszę o sygnał w komentarzach, co wzmocni moja motywację do działania w tym kierunku :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu