Samobójstwo młodej dziewczyny staje się faktem. Szkolna i małomiasteczkowa społeczność odczuwa tę tragedię na własnej skórze, ale to wcale nie koniec historii. Tak naprawdę, to jest dopiero początek, ponieważ Hannah nie zrobiła tego pod wpływem chwili. Wszystko starannie zaplanowała, o czym przekonamy się poznając 13 powodów, które pchnęły ją do podjęcia takiej decyzji. Oceniamy pierwsze odcinki nowego serialu Netfliksa, który ma dzisiaj premierę.
Walkman w rękę, słuchawki na uszy, oto kaseta pierwsza
Plan Hanny jest bardzo prosty. Każda osoba, która w pewien sposób przyczyniła się do jej samobójstwa, jest bohaterem jednej z trzynastu taśm magnetofonowych. Po otrzymaniu i odsłuchaniu kasety należy przekazać ją dalej. Ciąg wydarzeń, który doprowadził do odebrania sobie życia przez Hannę poznajemy słuchając taśmy z Walkmana wraz z Clayem Jensenem, jednym z (bliskich) znajomych głównej bohaterki. Relikt przeszłości, jakimi są kasety, to nie jedyny klasyczny element. Zamiast aplikacji z mapami i zaznaczonymi pinezkami, Hannah przygotowała zwykłe mapy z oznaczonymi flamastrami miejscami. Taki zabieg pozwala odetchnąć od wszędobylskich ekranów choć na chwilę. Nam i postaciom... na ekranie.
Oczywiście tytułowe 13 powodów przełożyło się na dokładnie 13 epizodów serialu, z których udostępniono przedpremierowo tylko 4. W każdym z nich produkcja ani na chwilę nie obniżyła swojego poziomu, co dobrze wróży przed seansem 9 kolejnych. Za największą zaletę serialu 13 powodów (w oryginale 13 Reasons Why) uznaję atmosferę, jaką udało się zbudować już od samego początku. Można bowiem odnieść wrażenie, że obcujemy z niezłym kryminałem - tajemnice odsłaniane są dość powoli, ale łączące się w całość elementy nie nużą, zachęcają do dalszego oglądania. Duża w tym zasługa obsady - rolę Claya przyjął doświadczony Dylan Minnette, a Katherine Langford - Hannah Baker - udowadnia, że nie znalazła się tym miejscu przypadkiem. Sceny z ich udziałem są przekonujące, wiarygodnie wygląda też druga linia, czyli rodzice nastolatków oraz uczniowie liceum, wśród których trudno szukać słabych punktów serialu.
Udane kreacje, dobry scenariusz, świetnie nakręcone
Kształtu całości nadał przede wszystkim Brian Yorkey, który odpowiedzialny jest za przełożenie książkowej opowieści Jay’a Ashera na udany, trzymający w napięciu scenariusz. Za kamerą stanął między innymi zdobywca Oscara, Tom McCarthy, który wyreżyserował dwa pierwsze epizody.
Serial porusza bardzo ważne kwestie, które na co dzień ignorujemy, udajemy, że ich nie zauważamy. Wiele akceptowanych przez społeczeństwo zachowań jest bardzo krzywdząca i dopiero tragedia pokroju samobójstwa skłania nas ku refleksji - taki stan jednak szybko przemija i znów wpadamy w wir codzienności, w której przede wszystkim brakuje empatii. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jak niewiele trzeba, by doprowadzić kogoś do niezwykle dramatycznej decyzji. Hannah opisuje to wszystko krok po kroku, każde drobne wzloty i bolesne upadki, przewidując zachowanie każdego z winowajców.
Zamiast lekkiego, typowego młodzieżowego serialu, Netflix przygotował zmuszającą do zastanowienia, poważną produkcję o nastolatkach, których problemy zbyt często przerastają tych młodych ludzi. Mieszanka wydarzeń czasu teraźniejszego z wydarzeniami sprzed samobójstwa Hanny Baker przekłada się na dynamiczną akcję i koniec każdego z epizodów nadchodzi szybciej, niż się tego spodziewamy. Z dobrych składników udało się przyrządzić bardzo dobrą, zgrabną produkcję, obok której nie powinniście przejść obojętnie. Całości dopełnia ścieżka dźwiękowa, która wprowadza odpowiedni klimat i świetnie kompnuje się z wydarzeniami na ekranie, choć muszę przyznać, że samodzielnie nie brzmi już tak dobrze.
Dziś mają też premierę dwa oryginalne filmy Netfliksa: Odkrycie oraz Five Came Back.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu