Seriale

Najpierw kiepski film, teraz fatalnie wyglądająca animacja 3D. Przestańcie zabijać Ghost in The Shell!

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Doceniam Netflix za całkiem niezłą bibliotekę anime. A i niektóre sygnowane ich logo serie wypadły naprawdę dobrze. Ale po najnowszym zwiastunie Ghost in the Shell: SAC_2045 opadły mi ręce i tak - po ludzku - zrobiło mi się zwyczajnie przykro.

Kult Ghost in the Shell

Manga Ghost in the Shell sięga początku lat 90. ubiegłego wieku, choć nie ukrywam, że uniwersum poznałem dopiero później oglądając kinowy film anime o tym samym tytule (1995 rok). Wyreżyserowany przez Mamoru Oshiiego obraz obrósł kultem i doskonale rozumiem dlaczego tak się stało. Pamiętam też 97, może 98 rok kiedy pierwszy raz zobaczyłem go na kasecie VHS. Ghost in the Shell wyglądał obłędnie, aż trudno było uwierzyć, że animacja może się tak prezentować. Do tego oczarowywał ścieżką dźwiękową, klimatem i mrocznym przedstawieniem historii. Jeśli miałbym wybrać dwa najlepsze filmy anime które kiedykolwiek widziałem, nie miałbym wątpliwości by postawić Ghost in the Shell obok Akiry.

Przeczytaj też: Najlepsze anime na Netflix

Wypuszczony 9 lat później Ghost in the shell 2: Innocence już tak mną nie pozamiatał, ale wciąż uważam, że to bardzo dobre anime. Swego czasu wciągnąłem się też mocno w serial Ghost in the Shell: Stand Alone Complex, którego oba "sezony" pochłonąłem w wypiekami na twarzy. I do dziś pamiętam z jakim entuzjazmem pisałem o planach stworzenia przez Netflix nowego anime Ghost in the Shell. W życiu bym nie przypuszczał, że tak rozczaruję się nim już na etapie zwiastuna.

Uwaga, usiądźcie, jest naprawdę kiepsko

Wychodzę z założenia, że kreska nie jest w anime najważniejsza, czego bardzo dobrym przykładem jest One Punch Man - choć tu pewne rzeczy zrobiono celowo by upodobnić przygody Saitamy do mangi. Już nawet przełknąłbym samą trójwymiarową animację gdyby chociaż prezentowała poziom trójwymiarowych Final Fantasy czy nawet trochę przaśnych Residentów. Ba, Gantz: O choć wykonany w trzecim wymiarze, prezentował się świetnie i jeśli go nie widzieliście, to warto ten obrazek nadrobić.

Tymczasem moje pierwsze skojarzenia animacji Ghost in the Shell: SAC_2045 to trójwymiarowe kreskówki dla dzieciaków. Jakieś Wojny Klonów czy inni Star Wars: Rebelianci. Ja rozumiem, że Disney chce dotrzeć do młodszego odbiorcy oferując odpowiednio do tego celu wyglądające opowieści, ale naprawdę - Ghost in the Shell? To już więcej klimatu miał ten koślawy trójwymiarowy opening z serialu Stand Alone Complex. W samym anime pokuszono się jednak o klasyczną animację, której mówiąc szczerze oczekiwałem też po netfliksowym projekcie.

Nastroje w sieci są bardzo negatywne, co doskonale widać po komentarzach pod zwiastunem na YouTube jak również w ocenach pod filmem. Mam wrażenie, że ktoś tam na górze nie przemyślał dobrze sprawy i chcąc wypuścić serię do nowego, młodszego odbiorcy całkowicie zapomniał o jej starych fanach. Wygląda też na to, że budżet przeznaczony na Ghost in the Shell: SAC_2045 nie był zbyt wysoki, tym bardziej dziwi mnie, że ktoś odważył się na stworzenie takiej wersji GiTS. Nie mógł przecież nie wiedzieć, że pierwszy film anime miał tak duży wpływ na cały rynek i swego czasu postawił poprzeczkę naprawdę wysoko. Ba, nawet kinowy aktorski film był wysokobudżetową produkcją. A właśnie, kinowy film…

Film ze Scarlett Johansson przepiękny, ale niepotrzebny

Ghost in the Shell ze Scarlett Johansson, który trafił do kin w 2017 roku wywoływał bardzo dużo skrajnych emocji. Z jednej strony ciekawił, z drugiej odrzucał - przede wszystkim specyficznym castingiem. No umówmy się, Scarlett Johansson? Serio? Ostatecznie aktorka wypadła lepiej niż się spodziewano, ale nie uważam by ten film był komukolwiek potrzebny. Przepiękny wizualnie, przesycony akcją, ale pusty w środku. Jak ofiary Władcy Marionek, którego 26 lat temu próbowała złapać Sekcja 9.

A może takich “świętości” lepiej jednak nie ruszać?

Zmroziło mnie kiedy dowiedziałem się o planach filmowej adaptacji kapitalnego filmu anime Akira. Nie wiem co musiałoby się stać żeby ktokolwiek stworzył z takiego materiału źródłowego dobry aktorski obraz (choć wielokrotnie spotkałem się z opiniami, że manga była dużo lepsza - anie nie trafił po prostu w gusta wszystkich). Nie chcę tu absolutnie stawiać anime ponad aktorskimi filmami, ale pewnych rzeczy nie da się powtórzyć, podrobić czy nawet odkserować w formie realnego filmu. I Akira jest zdecydowanie produkcją, której dotykać się nie powinno. Jest tyle fajnych pomysłów, że amerykańskie kino naprawdę nie musi sięgać po anime i próbować zrobić tego po swojemu. Bo to prawie nigdy się nie udaje.

Więc tak, zostawcie Ghost in the Shell w spokoju.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu