Jeśli nie wyobrażacie sobie tworzenia dokumentów tekstowych w niczym innym, niż w Markdown, musicie spróbować aplikacji Classeur, która redakcji Antyw...
Jeśli nie wyobrażacie sobie tworzenia dokumentów tekstowych w niczym innym, niż w Markdown, musicie spróbować aplikacji Classeur, która redakcji Antyweb naprawdę wpadła w oko. Na razie jest ona dostępna w formie aplikacji przeglądarkowej oraz jako dodatek do Google Chrome, jednak w przygotowaniu jest również wersja desktopowa dla systemu Windows. Ale o co chodzi w Markdown i dlaczego warto z niego korzystać?
Jeżeli zajmujecie się podobnymi rzeczami do mnie, redakcji Antyweb, to zapewne calutki dzień siedzicie w różnorakich edytorach tekstów, systemach zarządzania treścią. Od edytora tekstu wymagam zasadniczo dwóch rzeczy - prostego i minimalistycznego interfejsu pozbawionego "przeszkadzaczy' w formie pierdyliarda przycisków, wyskakujących dymków. Przez bardzo długi czas korzystałem z Worda, czasami zdarzało mi się nawet bawić się w Notatniku, lecz z tego pierwszego przyciski wręcz wylewają się z ekranu i nie nadaje się do szybkiego i prostego tworzenia tekstu, a Notatnik nie obsługuje tworzenia nagłówków, a stosowanie tych HTML-owskich bezpośrednio w roboczym tekście to trochę jak półśrodek.
W Markdown w prosty sposób można edytować tekst bez potrzeby korzystania ze znaczników. Aby stworzyć nagłówek Setext wystarczy użyć pod nim znaku pauzy, bądź równości - w pliku wyjściowym będziemy mieli do czynienia już z odpowiednio sformatowanym tekstem. Podobnie jest z cytatami, a w przypadku atx, wystarczy użyć od jednego do sześciu znaków "#" przed blokiem tekstu. Komendy dla edytora tekstu w takiej formie pozwalają na bardzo szybkie napisanie tekstu z uwzględnieniem jego odpowiedniego formatowania. Niektórzy redaktorzy, blogerzy nie wyobrażają sobie pracy bez Markdown i ja im w sumie się nie dziwię. Wszędzie tam, gdzie liczy się nie tylko objętość, ale i szybkość napisania danego tekstu, Markdown sprawdzi się naprawdę genialnie.
Classeur jest niczym innym, jak edytorem opartym o Markdown. Obsługuje wszystkie dostępne znaczniki wykorzystywane w tej technologii, a ponadto można go podłączyć do co popularniejszych platform blogowych - Wordpressa, Bloggera, GitHuba, by móc z poziomu aplikacji od razu wysłać porcję tekstu na zewnętrzną platformę. Nie ma problemu z tym, by wynik naszej pracy zapisać w którymkolwiek popularnym formacie obsługującym formatowanie - możliwe jest również wyeksportowanie tego do pliku HTML, gdzie otrzymamy już gotowy kod.
Dla redaktorów bardzo ważna będzie opcja pracy w grupach. Dzięki temu, że nasze dokumenty możemy swobodnie udostępniać osobom trzecim, możemy je zaprosić również do współpracy, gdzie w czasie rzeczywistym będziemy w stanie podejrzeć wszystkie zmiany wprowadzane przez osoby uprawnione. Ma to niebywałe znacznie w przypadku grubszych wydarzeń, gdzie praca redakcyjna nad jednym zagadnieniem jest rozdysponowana na kilka osób i dobrze by było, aby odbywało to się płynnie - każdy ma podgląd tego, co już zostało zawarte w tekście wyjściowym. Nieodzowna w takich przypadkach jest również opcja komentarzy/dyskusji nad daną partią publikacji.
Jednak istnieją limity - dla eksportu plików do zewnętrznych formatów - Worda, Epub, PDF górną granicą rozmiaru pliku jest 10 kilobajtów, w darmowej wersji nie ma możliwości pracy grupowej. Za 5 dolarów miesięcznie twórcy oddają dostęp do pełni funkcji Classeur. Dla bardziej wymagających stworzono specjalny plan taryfowy, jednak jego warunki są kwestią dogadania się z twórcami i nie ma tam sztywnej kwoty do zapłaty.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu