Felietony

Program Google Play Edition już jest martwy. Słusznie, bo w obecnych realiach nie ma większego sensu

Tomasz Popielarczyk
Program Google Play Edition już jest martwy. Słusznie, bo w obecnych realiach nie ma większego sensu
99

Jeszcze kilka miesięcy temu wiele mówiło się o rewolucji, jaką Google szykuje w sklepie Google Play (a konkretnie tej niedostępnej dla nas, dystrybuującej sprzęt części). W odstawkę miały iść Nexusy oraz urządzenia Google Play Edition. W ich miejscu natomiast miał pojawić się Android Silver, czyli n...

Jeszcze kilka miesięcy temu wiele mówiło się o rewolucji, jaką Google szykuje w sklepie Google Play (a konkretnie tej niedostępnej dla nas, dystrybuującej sprzęt części). W odstawkę miały iść Nexusy oraz urządzenia Google Play Edition. W ich miejscu natomiast miał pojawić się Android Silver, czyli nowy pomysł na czystego Androida w Samsungach, HTC, LG i innych urządzeniach. Co z tego wyszło?

Ostatnie urządzenie Google Play Edition trafiło do na rynek wiosną 2014 roku. Od tamtego czasu byliśmy świadkami festiwalu pogłosek i plotek. Do programu miały trafiać kolejne flagowce, jednak informacje na ten temat znikały równie szybko, jak się pojawiały. Ostatecznie nic z tego nie wynikło. Gorzej, z Google Play znikały kolejne modele GPE. Ostatecznie, w ubiegłym tygodniu wycofano ostatnie z urządzeń - HTC One M8. Google Play Edition jest już właściwie trupem.

Google nie komentuje tego w żaden sposób, ale łatwo się domyślać powodów. Przede wszystkim należy zacząć od tego, jaką rolę miał pełnić Google Play Edition. W maju 2013 roku, gdy rozpoczynał swój krótki żywot Android cierpiał na problem fragmentacji, który wówczas mocno dawał się we znaki zarówno deweloperom jak i zwykłym użytkownikom. Podczas konferencji Google I/O zaprezentowano zatem prawdziwy hit - Galaxy S4 z czystym Androidem, odblokowanym bootloaderem i aktualizacjami wypuszczanymi bezpośrednio przez Google. Sęk w tym, że podana kwota wówczas skutecznie spędzała sen z powiek, bo nie różniła się od tej, którą trzeba było zapłacić za standardową wersję ówczesnego flagowca Samsunga. Dla deweloperów, którzy wówczas mogli mieć Nexusa 4 za jedną trzecią tej sumki był to lekki szok. Inne urządzenia wprowadzone do GPE nie różniły się pod tym względem. Trudno zatem było oczekiwać, że program stanie się komercyjnym hitem. Zresztą Google najwyraźniej tego od niego nie oczekiwał.

Można bowiem odnieść wrażenie, że był to jedynie etap przejściowy, w trakcie którego intensywnie pracowano nad tym, aby uczynić fragmentację w segmencie Androida jak najmniej dokuczliwą. W rezultacie w Google Play pojawiały się kolejne aplikacje i usługi: klawiatura, launcher, klient SMS, kalendarz, galeria zdjęć (Google+ Photos). Google Play Services stał się natomiast punktem nacisku - implementowano tutaj nie tylko nowe funkcje, ale również API niezbędne do działania innych programów. Nie znaczy to oczywiście, że Google nie ponosi konsekwencji swoich wcześniejszych decyzji. Weźmy chociażby lukę w aplikacji WebView odpowiadającej za renderowanie stron internetowych wewnątrz aplikacji - wszyscy posiadacze Androida 4.3 i starszego są narażeni na ataki, a gigant nie jest w stanie (nie opłaca mu się/nie chce) nic z tym zrobić.

Dziś właściwie każdy posiadacz smartfona z Androidem może korzystać z najnowszych rozwiązań Google'a - niezależnie czy ma czystego Androida 4.4 czy też opatrzonego nakładką graficzną producenta 4.2. Nie ma większego problemu, aby uruchomić na nim najnowszą wersję klawiatury z funkcją pisania przeciągnięciami, czy całkowicie zmienić pulpit na ten znany z Lollipopa za sprawą Google Now Launchera. Google odzyskał kontrolę nad wieloma aspektami systemu oraz doświadczeniami, na jakie mogli liczyć sami użytkownicy.

Zmieniły się również realia rynkowe. Aktualizacja przestała być traktowana przez producentów marginalnie, co niejako wymusił na nich sam Google, zmieniając reguły gry. Wprowadzono grafik, dzięki któremu uniemożliwiono firmom wprowadzanie do sprzedaży urządzeń z przestarzałym Androidem (takie nie otrzymywały certyfikacji ze strony Google'a). W końcu zadebiutowały bardzo przystępne cenowo i posiadające czystego (z drobnymi dodatkami) Androida Motorole Moto X i Moto G. Zmieniło się też podejście gigantów - wystarczy spojrzeć na to jak szybko niektóre flagowce otrzymały Lollipopa i ile deklaracji złożyli pod tym względem producenci.

Można odnieść wrażenie, że Google Play Edition niejako spełnił swoje zadanie - był alternatywą z czystym Androidem w czasach, gdy użytkownicy naprawdę tego potrzebowali. Dziś uległo to już zmianie i w gruncie rzeczy nawet sam Nexus nie spełnia już takiej roli. Google nigdy nie chciał być producentem urządzeń, co wielokrotnie deklarowali przedstawiciele firmy, a jedynie dostawcą oprogramowania i usług. Wydaje mi się, że realia trochę zmusiły go do  tego - dynamika wzrostu Androida chyba zaskoczyła nawet samych twórców. Dziś, gdy sytuacja powoli się stabilizuje, gigant znów może się skupić na najważniejszym i lokować najwięcej środków oraz wysiłków w rozwój swoich flagowych produktów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GoogleAndroidNexusSmartfony