Ważne jest żeby smartfon miał szybki procesor, pojemną baterię, ekran o jak największym zagęszczeniu pikseli i dużo RAMu. Dla wielu liczy się też, aby...
Ważne jest żeby smartfon miał szybki procesor, pojemną baterię, ekran o jak największym zagęszczeniu pikseli i dużo RAMu. Dla wielu liczy się też, aby dobrze leżał w dłoni, był odporny na uszkodzenia i zabrudzenia, no i żebyśmy kiedy przez niego rozmawiamy nie wyglądali jakbyśmy przyłożyli do ucha płytę chodnikową . Jednak w ostatnim czasie na nr 1 wyrasta aparat – im więcej megapikseli tym lepiej…
Ludzie cierpiący na FOMO (czyli biorąc na oko, znaczna część naszej populacji), zmuszeni są nie tylko do nieustannego podglądania innych, ale także do kreowania własnego, niemal celebryckiego wizerunku w sieci. Doskonale opisał to Jakub Żulczyk w felietonie #hasztagi, #samojebki, w którym krytycznie odniósł się do pokolenia tzw. Milenialsów.
A jak najlepiej kreować swoje cyfrowe ja, jak nie przez dokumentowanie każdej chwili naszego życia, a następnie dzielenie się nią na Instagramie czy Facebooku. Do tego najwygodniejszy jest przecież aparat o matrycy odpowiednio wyładowanej magepikselami. Nie liczy się jej rozmiar, obecność jakiejkolwiek stabilizacji obrazu, czy innych znanych choćby z kompaktów, przydatnych bajerów.
Doskonale pokazał to sukces Nokii Lumii 1020, która podobno „sprzedaje się jak ciepłe bułeczki”, choć wg innych doniesień z upłynnieniem dostaw są problemy, a nabywców szczególnie kole w oczy stosunkowo wysoka cena najnowszego fińskiego cacka.
Trzeba jednak przyznać, że liczba „41” bardzo dobrze zasponsorowała marketing Lumii, choć swoją drogą ciekaw jestem, ilu użytkowników po początkowym popisywaniu się możliwościami aparatu dalej robi nim zdjęcia w takiej rozdzielczości. Kiedy ostatnio sprawdzałem, to Instagram jeszcze nie obsługiwał tylu pikseli w jednym pliku, który dodatkowo swoje waży. Myślę więc, że większość przesiadła się na oszczędniejszy tryb 8-megapikselowy.
Tym niemniej kolejni producenci idą dalej ścieżką przetartą przez Nokię. Przed szereg wysuwa się zwłaszcza Sony z zapowiadanym modelem Honami, który reklamowany będzie wespół ze sloganem 4K. Właśnie taką rozdzielczość nagrywania filmików będzie oferowała 20-megapikselowa matryca w smartfonie japońskiego producenta. Po prawdzie sam zastanawiam się po co…
Telewizory zdolne do obsługiwania takiej rozdzielczości stanowią jeszcze przecież rzadkość nawet w Kraju Wschodzącego Słońca, a co dopiero bardziej na wschód. Tym bardziej zmartwić wszystkich musi jakość zdjęć zrobionych Honami, jakie wyciekły do sieci. Choć czy w erze Facebooka kogokolwiek jeszcze ona obchodzi?
Wystarczy nałożyć pierwszy lepszy filtr i już „jestę fotografę”. Social media przepełnione jest przecież rozmazanymi, źle naświetlonymi i wykadrowanymi zdjęciami kotów lub pomalowanych na różowo paznokci na tle porannej jajecznicy…
Czasami sobie myślę, że mając staruszkę Nokię 3310 robiłbym lepsze zdjęcia, niż połowa tego, co krąży po sieci.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu