Jeden z najpopularniejszych na całym świecie seriali powraca. Michael Scofield żyje. Jego brat, Lincoln Burrows, musi wydostać go nie tylko z więzienia, ale i z niebezpiecznego kraju. Do paczki dołączają ulubieńcy z poprzednich serii. Wyruszamy na Bliski Wschód! To musi się udać!
Ale serial? Czy ucieczka? Odpowiedź na to drugie pytanie poznamy dopiero za jakiś czas, ale już teraz, po dwóch pierwszych epizodach, które miałem okazję obejrzeć, można wstępnie ocenić piąty sezon Prison Break'a - serialu, który debiutował przed dwunastoma laty, a do Polski dotarł jako Skazany na Śmierć, dzięki Polsatowi. Wtedy doczekaliśmy się aż czterech sezonów oraz półtoragodzinnego odcinka specjalnego. Najnowsza produkcja nosi tytuł Prison Break: Sequel, a akcja rozgrywa się kilka lat po wydarzeniach z ostatniej serii. Syn Michaela dorósł, Sara znalazła nowego partnera, a Lincoln wrócił do typowych dla siebie zajęć.
Gdzie jest Michael Scofield?
Wtedy za sprawą przesyłki Lincoln dowiaduje się, że jego brat może nadal żyć. Za podzielenie się tą informacją odpowiada T-Bag, który dopiero co opuścił więzienie. Rozpoczynają się (krótkie) poszukiwania Michaela, rozwiązywanie (prostych) zagadek i w mgnieniu oka lądujemy w Jemenie, by odwiedzić tamtejsze więzienie.
Wydarzenia następują po sobie w błyskawicznym wręcz tempie. Każda scena ograniczona jest do kilku wymian zdań bohaterów, co z jednej strony nadaje wszystkiemu niezłego dynamizmu, a z drugiej strony czyni to wszystko delikatnie trywialnym, czymś mało istotnym, a przecież te początkowe sceny powinny nas odpowiednio wprowadzić w nastrój i klimat serialu. Nie ma tu śladu po spokoju i wyważeniu z serii pierwszej, co było do przewidzenia, ale takiego ekspresu się nie spodziewałem.
Dzięki obecności najważniejszych postaci i charakterystycznej muzyce udaje się zbudować pozory klasycznego (czyt. z pierwszego sezonu) Prison Break'a - na ekranie, oprócz braci, znów pojawią się wspomniany „T-Bag” Bagwell (Robert Knepper), Fernando Sucre (Amaury Nolasco), Benjamin Miles „C-Note” Franklin (Rockmond Dunbar) i Paul Kellerman (Paul Adelstein). Możliwe jest przymknięcie oczu na delikatne niedociągnięcia i pędzącą do przodu akcję, ale niektóre zdarzenia (przednia szyba, zapamiętajcie, przednia szyba) czy wypowiedzi powodują szeroki uśmiech na twarzy i nie jest efekt wysokiego poziomu satysfakcji. Cała intryga rozgrywana jest w tradycyjny rzekłbym sposób dla tego serialu, ale z okresu sezonów 3 i 4. Musimy być więc (niewiarygodnie) wiernymi fanami serii lub potrafić zlekceważyć niektóre zwroty akcji czy “przypadki”. A propos zwrotów akcji - trudno wskazać którykolwiek z nich jako prawdziwą niespodziankę, dlatego uważam, że twórcy bardzo ryzykownie balansują na krawędzi ze scenariuszem - w pewnym momencie będziemy mogli mieć tych uproszczeń dosyć.
(Nie) tylko dla oddanych fanów
Pierwsze dwa epizody 5. sezonu Prison Break’a mnie nie rozczarowały, ale też nie zachwyciły. Spodziewałem się dokładnie takiej produkcji, jaką otrzymałem. Lekkiej, nie wymagającej dużej uwagi widza, a jednocześnie dostarczającej pewnej dawki rozrywki. Nie ukrywam, że Prison Break należał do czołówki w moim prywatnym rankingu seriali, nawet do chwili zakończenia emisji 3. sezonu. Seria czwarta pogrzebała produkcję żywcem, dlatego wolałbym o niej zapomnieć. Prison Break: Sequel wydaje się nie popełniać tamtych błędów i, zgodnie z moimi przewidywaniami, będzie utrzymany w tonie sezonu numer 3, choć z pewnymi modyfikacjami - mniej lub bardziej udanymi. Ze względu na sentyment bawiłem się całkiem nieźle, ale mam nadzieję, że 5. sezon będzie w stanie obronić się sam, ponieważ zasobów emocjonalnych może nie starczyć na kolejne odcinki.
Premiera Prison Break Sequel już dzisiejszego wieczoru (czas amerykański) na FOX. W Polsce pierwszy odcinek obejrzymy na Canal+ 14 kwietnia o 21:00.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu