Startups

Pracuj mniej i żyj lepiej. Jak 30-godzinny tydzień pracy zmienił moją rzeczywistość

Redakcja Antyweb
Pracuj mniej i żyj lepiej. Jak 30-godzinny tydzień pracy zmienił moją rzeczywistość
47

W swojej pracy zajmuje się tworzeniem contentu i działań brandingowych dla firmy działającej w sektorze technologicznym — Software Things. Zatrudniona jestem przez agencję kreatywną Kavę — firmę siostrę, ale z przyjemnością zasiedziałam się w kontencie technologicznym.

Autorką artykułu jest Alicja Nurkiewicz content designer z Software Things & Kava . Tekst powstał w ramach naszej inicjatywy Opowiedz nam o swoim biznesie.

Obie firmy funkcjonują w systemie 6 godzin pracy dziennie, 5 dni w tygodniu, co razem daje zawrotną sumę 30 godzin. 10 godzin mniej oznacza zarobki na tym samym poziomie, jak gdy pracowaliśmy 40 godzin tygodniowo.

System jest sprawdzony, działa z powodzeniem już 4 lata. Pracownicy są zadowoleni, zdrowi, uśmiechnięci i chętnie przychodzą do biura, mimo pełnej dowolności w trybie pracy. Zasadniczo pierwszy raz w życiu jest tak, że w pracy towarzyszy mi uczucie spokoju, bezpieczeństwa i pewnego luzu (czytaj brak spięcia spowodowanego brakiem czasu na życie). Czy to się przekłada na jakość mojej pracy? Zdecydowanie. Jakże lekko pracuje się z wypoczętą głową, sercem, które może nacieszyć się bliskimi i realizować w nowym hobby. Kreatywność w okolicach level-master. Podczas tych 6 godzin pracy działam intensywnie —  jestem zmotywowana i mam zapał do tworzenia. I ok, muszę przyznać, że nie siedzimy w kuchni na półgodzinnych kawkach, ale za to spotykamy się po pracy. Z własnej woli, w końcu mamy na to czas.

Dobrostan, czyli modne słowo wykorzystywane przez pracodawców dla kliknięć

Podobno mamy rynek pracownika i o takowego trzeba dbać. Temat dobrostanu pracownika jest zatem na językach wielu pracodawców. CEO, dyrektorzy HR, właściciele firm i inni zatrudniający, wypowiadają się z zapałem, jak bardzo ważny jest to temat i prześcigają w sposobach, by takowy dobrostan zapewnić. Pracownik o własnym dobrostanie poczytać może wiele — temat jest klikalny i na czasie. Szkoda jednak, że o dobrostanie pracownika zawsze wypowiadają się pracodawcy i zastanawiające jest to, czemu w tej dyskusji nie oddaje się głosu pracownikom…? Tego typu sytuacja jest nam oczywiście znana, wystarczy przywołać eksperckie panele, w których np. o prawach kobiet wypowiadają się sami mężczyźni.

Pracodawcy wiedzą, czego potrzebują ludzie, po prostu im tego nie dają

Temat krótszego tygodnia pracy nie bez powodu jest na językach. Ludzie czują się wydrenowani przez kulturę tzw. zaharowania/zapierdolu, a temat wzorowo wykorzystują pracodawcy, mówiąc o staraniach na rzecz skrócenia czasu pracy. Efekt jest taki, że wszyscy tam idą, ale droga się wydłuża —  pandemia, inflacja, wojna, kryzys, zawsze coś —  i jakoś cały czas gruba większość nie doszła do mety. Pracownikom jednak dostają się zamienniki w postaci imponującej listy benefitów.

Biura z fancy chill rómami i piwkiem 0% nie są tym, co pomoże nam się prawdziwie wyluzować i odprężyć. Za to finansowanie opieki psychologicznej, które oferują niektórzy pracodawcy, jest już znacznie bardziej atrakcyjne i realnie wpływa na dobrostan. Najbardziej pożądane, bo po prostu potrzebne do dobrego życia, jest jednak oddanie pracownikowi czasu. Na bycie z rodziną/psem/hobby/wstaw swoje. Na to niestety decydują się tylko nieliczni.

Brak zaufania do pracownika świadczy o firmie

Kolejne słowo klucz w omawianym dyskursie to zaufanie. Obserwując pojawiające się w sieci dyskusje właścicieli i prezesów firm na temat krótszego czasu pracy, zaufanie do pracownika jako warunek zmian, podnoszony jest praktycznie zawsze.

Jeśli dajemy pracownikowi więcej czasu wolnego, to musimy wierzyć, że wykona swoją pracę w krótszym czasie. I to jest zdecydowanie prawda i tak to musi działać. Pytanie brzmi: czy pracodawcy ufają swoim pracownikom? Jeśli nie lub nie końca, czy nie zawsze, to dlaczego ich zatrudniają? Czy nie lepiej mieć w zespole ludzi, na których można polegać? No, chyba że firma nie może sobie pozwolić na wysokiej jakości pracowników, gdyż jej oferta nie jest dla nich atrakcyjna... Druga sprawa, zespół świadczy o firmie i jeśli pracodawca nie ma zaufania do pracowników, to czy klient powinien mieć zaufanie do firmy?

Innowacyjne technologie i brak innowacji w podejściu do ludzi

Będąc zanurzona w treściach, które płyną przez świat, a dotyczą jakże innowacyjnych i konkurencyjnych Polskich firm technologicznych, czuję wewnętrzny rozdźwięk. Nowoczesne rozwiązania (oczywiście szyte na miarę), eksperckość, dostępność, elastyczność — wow — chyba dobrze być klientem. Jako pracownik, który dostarcza te rozwiązania i pracuje na innowacyjność pracodawcy, dostrzegam przepaść pomiędzy dopasowaną do potrzeb ofertą dla klienta a tym, co dostaje pracownik. Czy planując benefity, pracodawcy pytają ludzi o ich potrzeby? Oczywiście, że tak, z zaznaczeniem, że pytać można różnorako.

—  Wolisz pracę w biurze czy w domu?

—  Preferujesz pakiet na siłownie podstawowy czy rozszerzony?

Wszystko super, ale dlaczego w tej ‘dyskusji’ nie jestem traktowana jako podmiot partnerski i nikt nie zadaje mi pytania otwartego o to, czego potrzebuję, aby żyło mi się lepiej? Słysząc takie pytanie, odpowiedziałabym bez wahania, że jest to czas, który daje mi wybór. Ja sama chcę decydować jak podnosić mój dobrostan. I to jest najcenniejszy benefit, którego oczekujemy i wszyscy dobrze o tym wiedzą, tylko udają, że nie, rozdając przy tym przedmioty czy usługi, które napełniają kieszeń innym przedsiębiorcom. No i tak to się kręci.

Mało którzy pracodawcy decydują się na to, aby dać pracownikom więcej czasu na życie, tłumacząc, że to trudne i skomplikowane, trzeba dostosować procesy, przyzwyczaić klientów etc. I nie wątpię, że tak jest! Wiele rzeczy w życiu nie przychodzi łatwo — wymaga pracy, testowania, adaptacji do zmian —  innowacyjne rozwiązania oferowane klientom również. Mimo to powstają i dlatego tego samego pragnę dla siebie —  innowacyjnego podejścia pracodawcy do tematu czasu pracy.

Argumenty, że się nie da, mnie nie przekonują. Software Things i Kava pokazują, że można. Pierwszy raz i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że firma, w której pracuję, naprawdę dba o pracowników. 10 godzin pracy mniej w tygodniu to dodatkowe 40 godzin, czyli tydzień pracy, który miesięcznie mam do swojej dyspozycji. Nie ma większego game-changera podnoszącego dobrostan!

Czekamy na zmianę

Żyjemy w ciekawych czasach, w których rzeczy nieoczywiste stają się codziennością —  patrz praca zdalna. Dlatego mam nadzieję, że pracownicy coraz częściej i głośniej będą mówić o swoich potrzebach i tym, że chcemy pracować mniej. Myślę, że wyjście naprzeciw tej potrzebie będzie dla pracodawców świetnym sposobem na potwierdzenie jakże popularnej komunikacyjnie wartości — people first.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu