Felietony

Poznań Startup Weekend. Spotkanie młodych, którym się chce

Maciej Oleksy
Poznań Startup Weekend. Spotkanie młodych, którym się chce
Reklama

Autorem wpisu jest Maciej Oleksy, CEO Meegusto.com oraz autor blogu - ProductLabs.co W ostatni piątek po pracy wsiadłem w samochód aby zobaczyć zna...

Autorem wpisu jest Maciej Oleksy, CEO Meegusto.com oraz autor blogu - ProductLabs.co
Reklama

W ostatni piątek po pracy wsiadłem w samochód aby zobaczyć znaną wszystkim, weekendową imprezę. Pomimo zakorkowanej drogi z Wrocławia do stolicy Wielkopolski, nie był to czas stracony. Zobaczyć kilkadziesiąt osób, które tu i teraz chcą działać to niecodzienny widok. Sam zastanawiam się dlaczego we Wrocławiu nikt jeszcze tego nie zorganizował? Pomijając lokalny patriotyzm coraz bardziej zaczynam dojrzewać do myśli, że budowanie zaangażowanych grup na bazie takich imprez to jedna z najlepszych metod na prowadzenie biznesu internetowego.

Rekrutacja utalentowanych i zaangażowanych programistów to nie lada wyzwanie. Kto próbuje coś rozkręcać ten zna mój ból. U niektórych developerów panuje przeświadczenie, że programowanie to sztuka. Nie, programowanie to rzemiosło. To jedno z narzędzi do budowania biznesu. Jednak często trafiam na osoby, które preferują wyzwania z zakresu logiki i matematyki wyższej. Tu zaczyna się koszmar i brak wzajemnego zrozumienia. Są też zdalne zlecenia gdzie ustalenie godzin cyklicznych spotkań online graniczy z cudem, a firmy oferujące kompleksową developerkę są poza zasięgiem metody boostrap (startujemy z minimum kosztów) . A więc łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Wiem, że są też zleceniodawcy, którzy nie wiedzą czego chcą a ilość zmian w trakcie projektu przyprawia o zawrót głowy, ale to zmartwienie drugiej strony. Jasne warunki kontraktu i współpracy oraz prototyp to podstawa. Są jeszcze Hindusi na Elance.com, a tu jest wiele innych ryzyk. Powyższe wnioski pewnie są krzywdzące dla wielu developerów. Tych, którzy się z tym nie zgadzają zapraszam do współpracy :)

Wracając do imprezy. Po przejściu przez piękną, poznańską starówkę wszedłem na Starym Rynku do pałacu, w którym aż kipiało od energii. Stosy pizzy, piwo i ludzie z koszulkami, na których deklarują chęć wzięcia udziału jako: marketingowiec, grafik lub programista. Najbardziej interesowały mnie prezentacje. Pomimo naiwności wielu przedstawianych pomysłów i skupianiu się na tym jakie startup będzie miał funkcje, szczerze żałowałem, że za czasu moich studiów nie było takich imprez. Sam pewnie popełniałbym te same błędy. Najważniejsze jednak, że pojawili się ludzie ze świata techniki, którzy zapragnęli robić biznesowy startup. Rozumieli, że to jest podstawa i po to się tutaj spotkali. Formuła 60-ciu sekundowej prezentacji była bolesna ale skuteczna. Kto rozwodził się nad mało istotnymi kwestiami i zabawą w komunikację z salą nie miał czasu na konkrety. Kim jestem, jakie jest problem, jak go rozwiązać, kogo potrzebuję? To wszystko, a i tak wielu miało problem z zachowaniem tej formuły. Jednak ja daję brawa za próbowanie i odwagę. O to chodzi!

Wygrał Kidd.ly. Pomijając dyskusje rodziców czy ten sposób wychowania jest dobry, pomysł rzeczywiście wprowadza nową formułę gier, która nie każe dzieciom tylko siedzieć przed ekranem i klikać migające ikonki. Aplikacja tworzy wyzwania, które mogą uczyć ich samodzielności przy pracach domowych. Mnie najbardziej spodobał się projekt Lojalka (beer project) gdzie piwosze konkurują w ilości spożytego trunku. Widzę tutaj dobry haczyk na pozyskanie jakiegoś producenta piwa w roli partnera, dla którego będzie to sposób na promocję i zwiększanie sprzedaży. Dobrym pomysłem był także Tactics (zarządzanie postępem projektu z usługodawcą, np. remontowcami) , jednak za szeroka grupa docelowa i brak haczyka. Reszta to grupony w wybranej branży lub narzędzia marketingowe.

Wracając do formuły imprezy, kładzie ona nacisk na fazę koncepcyjną i planowanie (racja). Jednak to, że w różnych edycjach powstają niemal gotowe produkty jest wspaniałe. Jak patrzę na stronę HackFest i widzę kilkadziesiąt skończonych aplikacji to serce rośnie. Można zbudować coś w kilka dni? Można. Więc nie róbmy ściemy, budujmy biznes i nie róbmy sobie technologicznych problemów. Chyba, że jest to kolejny DropBox. Skupmy się w każdym razie na użytkowniku i jego potrzebach.

Główną zaletą tego typu imprez jest pokazanie twórcom, że najważniejszy jest biznes wraz z promowaniem dobrych praktyk i wzorców oraz dobra zabawa. Jedyną wadą jest trwałość dzieł. Ilu z nich przetrwa? Pewnie mniejszość. Ale to lepsza alternatywa niż narzekanie roszczeniowej części absolwentów. To sposób na to jak można wziąć sprawy w swoje ręce. Wracając do patriotyzmu lokalnego fajnie byłoby, np. we Wrocławiu (masa studentów i technologicznych partenrów), uruchomić akcelerator połączony z cykliczną imprezą i publiczną weryfikacją poprzednio tworzonych produktów. Dobrym wyróżnikiem byłyby dodatkowe kredyty Adwords i gra o jak najwięcej zarejestrowanych lub płacących klientów. Dodatkowo stali, lokalni inwestorzy i  mentorzy, z którymi jest szansa na spotkanie co jakiś czas. To też moje prywatne życzenie abym nie musiał się przeprowadzać ani jeździć do Warszawy do której nic nie mam. Jak zbudują S5 to pomyślimy :) Z Poznaniem droga w końcu wyremontowana. Brawo!

Autor prowadzi blog - ProductLabs.co

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama