Piekło zamarzło - pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy, gdy czyta się, że powtórki wideo oficjalnie pojawią się na piłkarskim mundialu, że sędziowie będą mogli korzystać z materiałów, do których świetny dostęp mają nie tylko kibice przed telewizorami, ale też osoby zgromadzone na stadionie. Dużo czasu musiało upłynąć, nim odjęto tę decyzję. Albo: część osób musiała odejść z piłkarskiej wierchuszki, by futbol stał się lepszy.
Powtórki wideo nie są w sporcie czymś niespotykanym - można wręcz odnieść wrażenie, że futbol opierał się jako ostatni z grona popularnych sportów. Przecież to rozwiązanie znajdziemy w siatkówce, tenisie, hokeju czy futbolu amerykańskim. I czy fakt odtwarzania niektórych akcji "zabił" widowiska? Nie sądzę. Jest po prostu sprawiedliwiej, sędziowie rzadziej wypaczają wyniki spotkań, nie wygrywa ten, kto ma więcej szczęścia, lecz ten, kto był tego dnia lepszy.
Temat powtórek w piłce nożne wałkowany był od lat. Jedni przekonywali, że to konieczność, bo dochodzi do kuriozalnych sytuacji: ludzie na ekranach telewizorów widzą, że ręki nie było, kibice na stadionie też to wiedzą za sprawą powtórek na telebimach, a jedynym "ślepym" pozostaje sędzia, który i tak wskazuje wapno. Drudzy zbijali te argumenty twierdząc, że taki urok tej dyscypliny, że to dodaje smaczku piłce nożnej, że powtórki wideo sprawią, iż widowisko stanie się nudne: zamiast płynnej gry będziemy mieli bieganinę z tabletem czy do monitora i sprawdzanie, co się wydarzyło. Przyjęte rozwiązanie pogodzi chyba obie strony.
Szef FIFA, Gianni Infantino, poinformował wczoraj, że podczas mistrzostw świata w roku 2018 sędziowie będą mogli korzystać z systemu VAR (Video Assistant Referee). Kiedyś temu rozwiązaniu bliżej przyjrzał się Konrad:
Prośba o zweryfikowanie decyzji lub ponowne przeanalizowanie zdarzenia może być inicjatywą ze strony sędziego głównego lub asystentów dysponujących dostępem do materiałów wideo. Następnie sędziowie asystenci rekomendują konkretny werdykt lub sugerują zapoznanie się z nagraniem sędziemu głównemu, któremu umożliwi to najprawdopodobniej sędzia techniczny. Sędzia główny może też, na podstawie rekomendacji, zaakceptować opinię wydaną przez asystentów VAR i od razu wydać decyzję.[źródło]
Trzeba też zaznaczyć, że system ma być stosowany w określonych, szczególnych sytuacjach: przy zdobytej bramce, karaniu piłkarza czerwoną kartką czy dyktowaniu rzutu karnego. Nie ma zatem mowy o rozciąganiu meczu na długie godziny, każda akcja nie będzie się kończyć weryfikacją materiału wideo. Podejrzewam, że kibice szybko się do tego przyzwyczają.
Rozwiązanie było już testowane w piłce nożnej, podobno miało wpływ na wynik towarzyskiego meczu Hiszpanii z Francją. Za kilka miesięcy zostanie też zastosowane w Pucharze Konfederacji, czyli imprezie poprzedzającej mundial. Spore wydarzenie, nie zabraknie widzów, pewnie pojawią się kontrowersyjne sytuacje, więc test będzie miarodajny. Jeżeli powtórki wideo sprawdzą się także podczas mundialu, system pewnie stanie się standardem. Chociaż do tego może dojść i bez oglądania się na mistrzostwa - nie będzie brakowało opinii, że mecze np. Ligi Mistrzów zostały ostatnio wypaczone przez sędziowskie pomyłki i najwyższy czas z tym skończyć.
Czy powtórki wideo sprawią, że kontrowersje znikną? Wątpię. Nadal wiele będzie przecież zależało od konkretnego sędziego, jego podejścia do danej sytuacji: jeden arbiter uzna, że był to faul na czerwoną kartkę, drugi stwierdzi, że nie. Nadal będą "smaczki". Ale może znikną "aktorzy", piłkarze przewracający się w polu karnym przy każdej możliwej okazji, mniej będzie wpadek ze spalonymi (lub ich brakiem). Dlatego podnoszę kciuk - to jest potrzebne piłce nożnej. Mógłbym zadać pytanie: dlaczego tak długo, panowie? Odpowiedź jest jednak w miarę jasna: tu nie o widowisko chodziło. Przecież najbardziej przeciwni zmianom byli ludzie, którzy rozstali się z ważnymi funkcjami w futbolu w niezbyt przyjemnych okolicznościach...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu