Gry

Porozmawiajmy o Dark Souls II

Paweł Bujanowicz
Porozmawiajmy o Dark Souls II
Reklama

Usiądźcie przy ognisku i wsłuchajcie się w pogawędkę dwóch nieumarłych, którzy nieustannie wędrują po krainie Drangleic. Za życia mówili na nich Buja,...

Usiądźcie przy ognisku i wsłuchajcie się w pogawędkę dwóch nieumarłych, którzy nieustannie wędrują po krainie Drangleic. Za życia mówili na nich Buja, młot na zbója i Pita zwany Czterorękim, gdyż w każdej dłoni dzierżył wielki miecz. Lecz nie dziwcie się, jeśli nie zwrócą na Was uwagi. Ich dusze spowija mrok, a w sercach mają miejsce tylko na jedno - Dark Souls II.

Reklama

Piotr "Pita" Rusewicz: Na początku warto sobie odpowiedzieć na pytanie - czy Dark Souls II to lepsza gra niż „jedynka”? Moim zdaniem… i tak, i nie. Chociaż to dosyć, hm, ostrożna odpowiedź, to jak zawsze w przypadku From Software - prawda jest odrobinę bardziej skomplikowana.

Paweł "Buja" Bujanowicz: W przypadku From Software wszystko jest skomplikowane pod płaszczykiem pozornej prostoty. Tu jednak mogę zaryzykować stwierdzenie, że jest lepsza. Twórcy pozytywnie mnie zaskoczyli, bo mimo wcale niedługiego czasu, jaki minął od premiery poprzednika, DkS2 nie mogłoby się ukazać jako ogromny dodatek do pierwszej części. Wydaje mi się, że poprawiono bardzo dużo elementów gry. Świat jest wielki, a historia długa. W zasadzie trzy razy miałem wrażenie, że jestem już w końcówce gry i dopiero za trzecim razem miałem rację. A to było jeszcze przed aktualizacją, która przy ognisku pokazywała wszystkie jeszcze nieodkryte lokacje.

Pita: Uważam, że Dark Souls II jest lepszy systemowo. Bardziej dopracowany, lepiej zbalansowany, różnorodniejszy, wymagający więcej od gracza, stawiający na bardziej dynamiczne pojedynki. Wrogowie są bardziej agresywni i można częściej oberwać, nie bez powodu mamy więcej możliwości leczenia się. Rozgrywka robi wrażenie i chociaż opinie co do PvP są mieszane, to sam rdzeń w postaci walki nabrał rumieńców. Tyle że ani fabuła, ani design, ani poetyka nie stoją dla mnie na tym samym poziomie co w poprzedniku.

Buja: Napisałem artykuł o różnicach między pierwszą a drugą częścią Dark Souls po zaledwie kilkunastu godzinach gry, ale po ukończeniu całej przygody naturalnie dostrzegam, że jest tego więcej. Rzeczywiście mogę pokusić się o stwierdzenie, że From Software nie próżnowało. Japończycy wzięli na warsztat każdy element swojej gry i tym razem wykonali go jeszcze lepiej. Technicznie tytuł stoi na wyższym poziomie niż poprzednik i nie mam tu na myśli oprawy audio-wizualnej, ale właśnie dopracowanie wszystkich elementów rozgrywki. Rzeczy, które wymieniasz to już kwestia bardzo subiektywna i praktycznie niemierzalna. Dla mnie pierwsze Dark Souls było moim dziewiczym kontaktem z serią i nie zapomnę tego przeżycia. Faktycznie, granie w drugą część wywołuje inny nastrój. Osobiście nie czułem takiego przytłoczenia i beznadziei. Owszem, kraina Drangleic to mroczne miejsce, ale budzi we mnie mniej niepokoju niż znane z poprzednika Lordan.


Pita: DkS2 przypomina mi znacznie bardziej King’s Field niż poprzednika, Demon’s Souls lub Shadow Tower. Gra definitywnie idzie w stronę klasycznej fantasy, nie jest tak mroczna, ani ostra jak „demony”. Jednak moim największym zarzutem co do narracji, co do dialogów, co do wydarzeń w grze, jest to, że wszystko wygląda jak jedna wielka dogrywka do Dark Souls. Wracają znajomi, lokacje wyglądają podobnie, a spora część największych zaskoczeń w grze to po prostu nawiązania do jedynki.

I szczerze nie ma w niej nic tak poetyckiego, głębokiego, ciekawego i wielowarstwowego jak postać Gwyna lub Maiden in Black. Zresztą odpowiednik tej ostatniej z Dark Souls II wygląda jak jej tania podróbka. Co nie oznacza, ze nie jest to dobrze zaprojektowana gra, czy że historia oraz lore są nieciekawe. Po prostu jak dla mnie za duża część środka ciężkości tkwi w nawiązaniach do „jedynki”. Tyle że jest to raczej delikatna wada, a fakt że poświęcam jej tyle uwagi, ma tylko wyjaśnić dlaczego „jedynkę” uważam za grę, za przeproszeniem, bogatszą artystycznie. Pewien pałac z „dwójki”, czy lokacja startowa nie tylko są czarujące, ale wręcz gdyby nie pierwsza część, to nie miałyby sobie równych wśród lokacji w grach tej generacji. Do tego dzięki DkS2 coraz bardziej i bardziej chcę King’s Field V.

Reklama

Buja: Czarujących lokacji jest tu sporo. Design poziomów to jeden z tych elementów, które moim zdaniem poprawiono. Nie tylko pod względem samego planowania czy rozmieszczenia przeciwników, ale i pod względem projektu artystycznego. Gdybyś miał wybrać jedną lokację z pierwszej części, która robi największe wrażenie, to co by to było?


Reklama

Pita: Undead Burg i Undead Parish oraz ostatnia lokacja, gdzie dokonuje się nasze przeznaczenie. Ale poza Demon Ruins oraz Lost Izalith „jedynka” nie miała dla mnie żadnych zgrzytów pod względem projektów etapów, wszystkie były fantastyczne. Podobnie czułem się grając w drugą część. Mimo tego, o ile w jedynce nie czułem bagażu poprzedników, tak przy nowej grze From Software odczuwałem momentami stygmat sequela. Nie przeszkadzało mi to, ale jak już pisałem, budziło to we mnie wrażenie, ze to dogrywka. Budził je również ostatni boss, ale nie będziemy tutaj spoilerować, prawda?

Buja: A co z Anor Londo? Kryształową jaskinią? Świecie wewnątrz obrazu? Trochę tego było, ale na tym moja wyliczanka się kończy. W Dark Souls 2 więcej miejsc powoduje opad szczęki. W dodatku ten efekt jest podsycany świetną ścieżką dźwiękową. Syreni śpiew w Kapliczce Amany wywołuje u mnie ciarki na plecach.

Pita: From tradycyjnie dało radę pod względem muzyki. Cieszę się, że tym razem jest jej więcej. Przypominało mi to nie tylko poprzednie dokonania firmy, ale momentami kojarzyło mi się również z moim ukochanym Vagrant Story Grę, którą zresztą niedawno zacząłem ponownie przechodzić, i która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, także pod względem oprawy graficznej. Oprawy, która w Dark Souls II wywołała burzę ze względu na rozbieżność między tym, co wcześniej pokazywano. Graczy oszukano, graczy olano, graczy okłamano w niewybaczalny sposób, ale… mi to nie przeszkadza. To straszne, to karygodne, to nieludzkie, ale tak - piszę o grach i jestem w stanie wybaczyć takie kłamstwo przy takiej grze.

Buja: Myślę, że oboje zaliczamy się do tej grupy graczy, która nie wymaga od każdej produkcji fajerwerków graficznych, najnowszych shaderów i filtrowania anizo 64x. Wydaje mi się, że oburzeni poczuli się ci, którzy spodziewali się po Dark Souls II oprawy na poziomie Skyrima. A przecież nie o to tutaj chodzi. Poza tym retuszowanie materiałów promocyjnych to standard i choć faktycznie tutaj Namco Bandai trochę przegięło, to jakość grafiki była ostatnią rzeczą, na jakiej mi zależało. W zasadzie jedyne, do czego mogę się przyczepić, to wszelkie efekty typu dym, magiczna poświata, para wodna, cienie. Choć siedzę w odpowiedniej odległości od mojego telewizora, to niestety te efekty zauważalnie brzydko pikselują. Ale artystycznie całość gry i tak wypada super. Jaką w ogóle grasz klasą? Kontynuujesz tradycję z poprzednich części, czy może tak jak ja, spróbowałeś tym razem czegoś nowego?


Reklama

Pita: Gram rycerzem (kontynuacja tradycji) oraz dual swordsmanem (eksperyment). Różnorodność rozgrywki, jak już pisałem, jest jeszcze większa niż w poprzedniku, także dzięki nowym klasom postaci. I chociaż robi się to już zabawne - ponownie, to po prostu From Software.

Na NeoGafie niedawno pojawił się ciekawy temat - dotyczący tego, czy graczom przeszkadzałoby jeżeli Demon’s Souls 2 robiłby inny developer. Mi przeszkadzałoby. Uważam, że Japończycy od zawsze robili najlepsze zachodnie dark fantasy w grach - Vagrant Story, Wizardry: Tale of the Forsaken Land, Shadow Tower lub King’s Field udowadniały to przez lata. Szkoda, ze zauważono to dopiero przy Demon’s Souls.

Buja: I Dragon’s Dogma!

Pita: I Dragon’s Dogma. Szczególnie z Dark Arisenem.

Buja: Jeśli ogłoszą prace nad sequelem, to możesz mnie zabić, ale będę czekał bardziej niż czekałem na Dark Souls II. W ogóle jakoś ominął mnie cały hajp, nie odliczałem z niecierpliwością dni do premiery, choć i tak wiedziałem, że zaopatrzę się w pierwszym rzucie. Nie śledziłem wszystkich rewelacji i nowinek o zmianach, ale gdzieś w mojej świadomości miałem zakodowane, że From Software dostarczy dobrą grę i zatracę się w niej na długie godziny. Tymczasem sequel Demon’s Souls robiony przez innego developera byłby dla mnie jak najbardziej do przełknięcia, bo takie zabiegi często się udają. Świetnym przykładem jest chociażby Fallout: New Vegas, z którego produkcją świetnie poradził sobie Obsidian Entertainment. Według niektórych nawet lepiej niż Bethesda z trzecim Falloutem. Tyle że to marka z bardziej burzliwą historią i kolejne części to przede wszystkim duże oczekiwania fanów, którzy wychowali się na dwóch pierwszych. Mimo wszystko ciekaw jestem takiego obrotu spraw, bo miałbym kolejny powód, aby w końcu zaopatrzyć się w PlayStation 3 i sięgnąć do Demon’s Souls. Warto?

Pita:  Tak, po stokroć tak. Gra zupełnie inna, najbardziej mroczna, najbardziej pokręcona i najsmutniejsza z tytułów od From. No, może obok Shadow Tower: Abyss. Co ciekawe, doceniłem ją jeszcze mocniej po przejściu Dark Souls.

„Demony” przechodziłem na premierę, ale wtedy nie podziwiałem tak lokacji, nie szukałem sekretów i nie zachwycałem się światem na tyle, na ile wart jest zachwytów. To wciąż bardzo dobra gra. Teraz widzę, że From Software udało się zrobić trzy podobne gry, które tak naprawdę różnią się prawie wszystkim. Trzeba nadrabiać, serio, serio.

Buja: Okej, obiecuję do końca roku zaopatrzyć się i w sprzęt, i w pierwsze Soulsy. Pytałem o klasę nie bez powodu - uważam, że dużo tracisz ciągle grając w ten sam sposób. Owszem, dzięki temu można wyłapać wszystkie zmiany jakie zaszły w systemie walki, ale ja tym razem dla odmiany zagrałem magiem. Gra stała się naprawdę prosta, choć trochę źle mi z tym, że do połowy bossów musiałem przyzywać innych graczy. Ale gdyby nie to, to nigdy nie wyrobiłbym się z recenzją, którą i tak opublikowaliśmy dopiero tydzień po premierze gry.

Pita: Ja nie tracę. Ja robię sobie miejsce na kolejne rozgrywki. Bo wnioski płynące z tej rozmowy były z góry do przewidzenia. From Software znów zrobiło grę bliską perfekcji, From Software znów zrobiło grę do zabawy na lata.

Buja: Co widać zresztą w polskiej grupie Dark Souls na Facebooku, w której pojawia się teraz mnóstwo postów. To nie jakaś elita, ale też nie miejsce dla laików. Połowa ludzi to weterani serii, a od paru dni widzę coraz więcej postów, w których członkowie chwalą się scalakowaniem DkS2. Ja też mam taki zamiar, ale kurde, trzeba mieć też jakieś życie, prawda? Podziwiam i szanuję tych ludzi, bo mi zajmie to pewnie jeszcze dobre kilka miesięcy. Zauważyłem też, że jest tam sporo entuzjastów rozgrywki w trybie PvP, ale mnie to jakoś nie ciągnie. Mam ochotę pobawić się trochę jako strażnik dzwonu i pomęczyć ludzi, szczurze bractwo również brzmi interesująco, ale klasyczne pojedynki w ogóle mnie nie interesują. Też tak masz, czy może wymiatasz na arenie albo ciągle nawiedzasz biednych, zagubionych graczy?

Pita: Trochę PvPowałem w Demon’s Souls, ale w Dark Souls okazałem się za słaby. To znaczy broniłem się dzielnie, ale nawiedzanie graczy nie sprawiało mi nigdy radości - ze względów, że tak powiem, fabularnych, czy wczuwania się w swoją postać. Co tylko dowodzi, że mamy tutaj też elementy RPG-a z wyborami wewnątrz gry, a nie na bazie linii dialogowych. Tak naprawdę sporo tutaj odgrywania postaci, tak wiem, zarzuci mi się fanbojstwo i brak dystansu, ale wczuwanie się w swój avatarek rzadko kiedy było tak mocno… wczuwaniem się w swój avatarek.


Buja: Mój odziedziczył po mnie gębę, więc znowu napiszę, że nieswojo się czułem, kiedy musiałem ją oglądać podczas procesu rozkładu. Na szczęście potem odkryłem, że pierścień chroniący przed śmiercią po pęknięciu można naprawiać u kowala i od wtedy zawsze biegam jako człowiek. To jedno z kilku ułatwień. Drugą istotną rewolucją jest według mnie możliwość teleportacji do każdego odkrytego ogniska. To też sporo ułatwia, ale skoro świat jest większy, to nie wyobrażam sobie biegania do Majuli na piechotę kiedy tylko zapragnąłbym odwiedzić kupców. Tak czy siak jest łatwiej i nie mów mi, że nie mam racji.

Pita:  Na 90% jest łatwiej. 10% zwalam na to, że jestem za teorią “każde kolejne Soulsy to łatwiejsze Soulsy dla weterana”. Ale nowe sposoby utrudniania sobie życia są słodkie - natomiast kilka mechanik “ułatwiających grę” zmniejsza też upierdliwość poszczególnych momentów. I CHYBA - zaznaczam jako człowiek, który nie rozwalił gry w drobny mak - nie ma czegoś tak przegiętego jak piromancja w jedynce.

Buja:Zdziwiłbyś się, jak przegiętych czarodziejów widziałem. Kilka tysięcy obrażeń jednym zaklęciem. Handluj z tym.

Pita: Będą pacze ;)

Buja: Na samym początku naszej rozmowy powiedziałeś, że Dark Souls II nie jest ani gorsza, ani lepsza niż poprzednik. Możemy chyba przyjąć, że są po prostu tak samo dobre, a obie gry można uznać za całość. Każdy zainteresowany powinien zapoznać się z jedną i drugą, choć fabularnie, mimo wielu nawiązań, DkS II nie jest kontynuacją. To faktycznie gry na lata i na długie godziny. Nie trzeba być żadnym zboczeńcem, żeby zostać przykutym do ekranu. Kto odpalił Soulsy i mu się spodobało, ten potwierdzi moje słowa. Po skończeniu gry jest duża ochota na ponowne odwiedzenie miejsc, które wcześniej sprawdziliśmy tylko pobieżnie, jest też kolejne wyzwanie w postaci NG+. Naprawdę nie trzeba być świrem i hardkorowcem, żeby tego próbować, a przechodzenie gry jeszcze raz nie musi być wtórne, bo w końcu doczekaliśmy się możliwości respecjalizacji i ponownego rozłożenia punktów rozwoju postaci. Kurde, to brzmi trochę jak tłumaczenie się z nałogu.

Pita: Czas spędzony przyjemnie nie jest czasem straconym. Dark Souls II to świetna gra. I na zakończenie mogę jedynie powiedzieć, że nie mogę się doczekać wersji pecetowej, ewentualnych dodatków oraz kolejnych RPGów od From Software.  To już nie tylko gry, które warto znać.  To gry, które znać wypada.

Buja: Amen.

Dziękuję Robertowi Wytykowi z dark-souls.pl i Pawłowi Kamińskiemu z Polygamii za udostępnienie zrzutów ekranu z gry.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama