Moda na stare gry wciąż trwa — a kolejni producenci też chcieliby na niej odrobinę zarobić. Po wielu miesiącach ciszy znowu usłyszeliśmy o Polymega — czym jest system i jak będzie działał?
Polymega proponuje modularne podejście do nostalgii w HD. Ja już tego nie kupuję
Moda na retro granie kwitnie w najlepsze. Regularnie pojawia się na rynku nowy gracz, który próbuje uszczknąć sobie odrobinę z tego ogromnego tortu. Jednymi z najpopularniejszych konsol które oferują kompleksowe podejście do tematu, jest prawdopodobnie seria RetroN. Dość droga, ale pozwalająca skorzystać z kartridży które mamy w prywatnych kolekcjach, no i poza swoim bezprzewodowym padem który znajdziemy w zestawie, także dająca możliwość podpięcia oryginalnych kontrolerów dla całego zestawu sprzętów. Nie jest to sprzęt idealny, ale radzi sobie na rynku całkiem nieźle, zaś tamtejsza emulacja jest nienaganną. Polymega jednak chce pójść o krok dalej i poza kartridżami, zaoferować także wsparcie dla nośników optycznych. A to otwiera furtkę dla całego szeregu nowych platform!
Dodaj moduł, by cofnąć się w czasie
Sercem Polymega będzie, oczywiście, główny moduł, który nafaszerowany będzie wszelkiej maści elektroniką. Do tej podstawy dołączany też będzie autorski, bezprzewodowy, kontroler, za pomocą którego obsłużymy każdy z tamtejszych systemów. To jednak dopiero starter i bardziej zaangażowani stopniowo będą mogli dokupić kolejne elementy, które pozwolą na podłączenie oryginalnych kontrolerów oraz skorzystanie z oryginalnych nośników z grami. W obecnej fazie projektu mówi się o wsparciu Polymega dla: Nintendo Entertainment System, Super Nintendo Entertainment System, Sega Mega Drive 32x, Sega CD, PlayStation, NeoGeo CD oraz TurboGrafx-16. Na dopytywanie co z Segą Saturn i Dreamcastem twórcy odpowiadają, że póki co skupiają się na wspomnianych wcześniej modułach — i kto wie, może kiedyś doczekają się swoich pięciu minut.
Na tę chwilę zdjęcia promocyjne sprzętu wyglądają obiecująco. Te wszystkie moduły może i mają sens, jest jednak jeden problem z nimi związany: cena. Nie poznaliśmy jeszcze oficjalnych kwot, które przyjdzie nam zapłacić za sprzęt, obawiam się, jednak, że po zsumowaniu całości okaże się to grą niewartą świeczki. W oficjalnym FAQ ekipa odpowiedzialna za sprzęt wspomina, że baza kosztować będzie mniej niż Nintendo Switch (który, przypominam, kosztuje w Stanach Zjednoczonych 300 dolarów). Moduły — w zależności od tego, o którym mowa, będą oscylować między 40, a 60 dolarów. Kiedy zaś zsumujemy to wszystko, dodamy jeszcze koszt zakupu oryginalnych kontrolerów i gier... no nie ma się co oszukiwać — robi się z tego na tyle okrągła sumka, że interes ten przestaje mieć sens. Większość wspieranych systemów kupimy na aukcjach w komplecie... po prostu taniej.
Dziękuję, postoję. Nostalgia to jedno, ale cena po prostu przytłacza
Pomysł na Polymega jest intrygujący — zaś pokazane do tej pory grafiki i filmiki promocyjne wyglądają naprawdę fajnie! Problem polega jednak na tym, że jakkolwiek stare gry nie wracałyby na salony, tak bardzo wszystko musi dziać się w jakiś rozsądnych ramach cenowych. Szczególnie w czasach, kiedy wiele z nich w ramach wsparcia klasyków kupimy na współczesnych platformach. Obawiam się, że przy kilkuset złotych oszczędności przeżyjemy brak oryginalnych kontrolerów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu