Felietony

Polski YouTube jest nudny jak polska telewizja. Wciąż te same treści i ci sami autorzy

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

32

Polska scena YouTube prężnie się rozwija, mamy wielu świetny twórców serwujących bardzo dobre materiały. Niestety algorytm odpowiedzialny za kartę Na Czasie wydaje się mieć to w nosie i ciągle promuje tych samych autorów i te same treści - polski hip-hop, disco polo i kanały komediowe.

Co jakiś czas trafiają do nas zestawienia podsumowujące polski YouTube. I często wygląda to naprawdę dobrze - ktoś z fajnymi treściami notuje wzrosty, pojawiają się nowi twórcy zyskujący na popularności. Sam często piszę o ciekawych kanałach, takich jak na przykład TikTalk, czyli traktujący o zegarkach program Krzyśka Humeniuka. A potem zaglądam na kartę Na Czasie i mam wrażenie, że ona się w ogóle nie zmienia. Bo i treści takie same, i autorzy ci sami.

Tak wygląda to u mnie, tak wygląda to u moich kolegów z redakcji. Wszyscy weszliśmy na kartę w trybie incognito żeby czasem przebiegły algorytm YouTube nie podrzucił nam materiałów bazując na naszych preferencjach czy wcześniej obejrzanych filmach.

W tym tygodniu wyjątkowo coś się ruszyło i karta jest trochę bardziej przemieszana, natomiast to krótkie podsumowanie doskonale oddaje obraz, który regularnie widzę. Dla Pieniędzy, czyli kanał grupy Abstrachuje, 5 sposobów na, którzy lądują tam z każdym materiałem i hip-hop w wykonaniu Borixona. Tego ostatniego kojarzę tylko z występów w Gangu Albanii, co jednoznacznie określa jak bardzo nietrafiona jest to propozycja.

Przez kilka ostatnich tygodni miałem natomiast okazję zapoznać się z nowymi utworami sceny hip-hopowej (często albo tej popularnej pokroju Kękę, ale i młodzieżowej - jak Young Multi). W obu przypadkach kompletnie mnie to nie interesuje, w związku z czym przeglądam tylko zestawienie popularnych klipów i niczego nie klikam. Czuję się wtedy jak widz z jakiejś niszy lub podziemia, który w ogóle nie jest zainteresowany treściami popularnymi na serwisie.

Powiecie, że to przecież najlepiej klikające się materiały...i ja się z tym zgadzam. O gustach muzycznych nie będę dyskutował, hip-hop po prostu do mnie nie trafia. Natomiast doskonale widać gdzie najlepiej się odnalazł - kolejne klipy nabijają grube miliony wyświetleń i doskonale pokazują gust muzyczny młodych Polaków (bo wychodzimy z założenia, że YT oglądają przede wszystkim młodzi ludzie). W takim razie młodzi ludzie lubią też disco-polo, bo wielokrotnie widziałem takie klipy w serwisie, właśnie na karcie “Na Czasie”. Swoją drogą uruchomcie kiedyś jakiś, jakościowo jest naprawdę świetnie. Te hip-hopowe natomiast to już klasa światowa i fajnie widzieć, że polscy operatorzy i montażyści potrafią zrobić tak dobre materiały.

YouTubowe lobby?

W teorii karta Na Czasie powinna odwzorowywać najpopularniejsze treści. I w dużej mierze tak właśnie jest - trafiają tam klipy z milionami wyświetleń. Ale nie zawsze. 73 tysiące w kilka dni, a może 100 tysięcy? Można tam znaleźć również takie materiały, co ciekawe autorów, którzy wielokrotnie już na karcie byli. Bywa więc, że nie mają znaczenia wyświetlenia, ktoś bywa regularnie na karcie, ląduję tam więc jakby z automatu - tak to przynajmniej wygląda. Swego czasu Maciek Dąbrowski, autor kanału z Dvpy, pisał że regularnie omija kartę najpopularniejszych klipów ze względu na nazwę kanału. Tę zmienił, widziałem że na karcie kilka razy wylądował. Ale zgadzam się z tym, że wcześniej notował sporo wyświetleń w krótkim czasie, mimo tego promowany przez YT nie był. Wyprzedzały go na przykład reuploady amerykańskich wypadków czy śmiesznych scenek z polskimi tytułami.

Generalnie do hip-hopu i disco-polo można śmiało dorzucić fragmenty serialu Rodzinka.pl (a podobno nikt nie ogląda), serialu Szkoła i wszelkiej maści śmieszkowe filmy z reżyserowanymi scenkami. Abstrachuje, Ponki, Waksy - jakby popularność na te komediowe sklejki czego nie mówić, co mówić, czego nie robić, kogo nie znać miała nigdy nie przeminąć. W to akurat czasem klikam, ale nie wiem już tak naprawdę kogo oglądam i wszystkie te klipy zlewają mi się w jedno. Nie dziwi mnie natomiast wkładanie w ich produkcję coraz więcej pracy (co widać) - skoro tak dobrze się to ogląda, głupio trendu nie wykorzystać. Oczywiście karta Na czasie to nie tylko pierwsze miejsca, ale kto z Was kiedykolwiek dotarł na przykład do pięćdziesiątego?

Tymczasem w otchłaniach polskiego YouTube funkcjonują setki zdolnych twórców z dobrym pomysłem i warsztatem, których znalezienie się na karcie Na Czasie graniczy niemal z cudem. Tworzy nam się więc błędne koło, w którym młody twórca nie może trafić do szerszego grona odbiorców, bo nie jest przez YouTube promowany. A nie jest przez YouTube promowany, bo nie trafia do szerszego grona odbiorców. Widzicie bezsens? Dodajcie do tego ucięcie możliwości zarabiania przez młode i małe kanały (co przecież też przekłada się na promocję w serwisie - bo po co YT ma promować materiał, który nie wyświetla reklam?). Zaglądamy więc regularnie z Grześkiem Marczakiem w kartę Na Czasie i zastanawiamy się, czy to my tak bardzo nie wpisujemy się w definicję statystycznego polskiego widza YT, czy algorytm (a może i cały YouTube) zapętlił się w promowanie identycznych tematycznie treści i nie ma tu już miejsca na nic innego?

Zaczyna to powoli przypominać polską telewizję, w której jeden program miesza się z drugim, te same osoby pojawiają się w różnych śniadaniówkach, a ja przełączam kanały nie mogąc znaleźć nic dla siebie.

Loguję więc na swoje konto, cicho wierząc że algorytm dobierze mi ciekawe treści na podstawie tego, co wcześniej oglądałem. I jest mi zwyczajnie przykro, bo jakieś 85% wybranych dla mnie filmów to coś, w co w ogóle bym sam nie kliknął, nie rozumiem więc skąd się tam znalazły. Program wybrał dla mnie nawet temat “Gitara”, ale wrzucił tam klipy z muzyką, która nigdy mnie nie interesowała. Oczywiście doceniam, że chce mi pokazać coś nowego, ale przecież chodzi o trafianie w gusta - po to program analizuje oglądane przeze mnie filmy. Przy YouTube radar premier i Odkryj w tym tygodniu na Spotify działają jak złoto.

grafika: AntonMatyukha/Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu