Niezgrani

Polski Lords of the Fallen będzie hitem! Musisz zagrać

Grzegorz Marczak
Polski Lords of the Fallen będzie hitem! Musisz zagrać
29

Nie wiem czy jesteście graczami, w jakie gry gracie i jakie gatunki gier lubicie. Nie ma to jednak znaczenia, bo w Lords of the Fallen musicie zagrać. A jeśli zagracie to będziecie ginąć, ginąc i ginąć. Każda wygrana w tej grze jest efektem naprawdę wielu porażek. Ginąć więc będą wszyscy, nie ma...

Nie wiem czy jesteście graczami, w jakie gry gracie i jakie gatunki gier lubicie. Nie ma to jednak znaczenia, bo w Lords of the Fallen musicie zagrać.

A jeśli zagracie to będziecie ginąć, ginąc i ginąć. Każda wygrana w tej grze jest efektem naprawdę wielu porażek. Ginąć więc będą wszyscy, nie ma łatwiej i nie ma szybciej. Każdy Boss w tej grze wymaga odpowiedniej strategii, przygotowania, użycia odpowiedniej broni. Nie będzie litości ani skrótów, a każda śmierć będzie bolesna ponieważ odradzać się będą wszyscy pokonani wcześniej w lokacji przeciwnicy.

Zacznijmy jednak od początku, czyli od fabuły - jest to element, na który bardzo zwracam uwagę podczas grania. Jednak w Lords of the Fallen jest on tylko miłym dodatkiem do nieustającej ciągłej walki z demonami przysłanymi przez naszego głównego wroga, czyli pokonanego niegdyś boga. Wraca on z zastępami Rhogarampów oraz Lordów, którzy są ich dowódcami i naszymi najgorszymi przeciwnikami.

Mechanizm walki jest tutaj żywcem wzięty z serii Dark Souls. Nikt jednak tego nie ukrywa i szczerze mówiąc jest on tak dobry, iż cieszy fakt, że nie próbowano wymyślić koła na nowo. Nasz główny bohater, czyli Harkyna mierząc się z bosami będzie więc turlać się, robić uniki i przede wszystkim walczyć strategicznie obserwując to, co robi przeciwnik. Oczywiście nauka walki z bosem często okupiona jest śmiercią, śmiercią i jeszcze raz śmiercią.

W przeciwieństwie do Dark Souls jest tutaj jednak pewien element, który aż tak bardzo nie zniechęca - szczególnie mówię tutaj o graczach takich jak jak, którzy nie mają 5h dziennie na levelowanie swojej postaci i chcą dobrze, ale intensywnie pograć. CI Games udało się zachować granicę i równowagę jeśli chodzi o poziom trudności, jest bardzo ciężko, ale nie absurdalnie ciężko.

Przyznam szczerze, że cały czas jestem w trakcie gry. Całość według autorów można przejść w ok 15h, ale patrząc na moje postępy będzie to swobodnie dwa razy dłużej. Nie jestem bowiem wprawnym graczem Dark Souls i tego typu mechanika gry powoduje, że idzie mi ciężko. Powoduje to jednak, że każdy pokonany przeciwniki daje cholerną satysfakcję. Nie słuchajcie więc tych, którzy piszą, że gra nie jest dla niedzielnych graczy. Gra jest dla każdego, warto tylko nastawić się, że będzie ciężko. Wracamy tutaj bowiem do korzeni grania, gdzie nikt nas za rączkę nie prowadzi, a mikstury nie sypią się z kufrów na każdym zakręcie.

Gra ma też w sobie bardzo dużo ciekawych "smaczków", które mogą znacząco urozmaicić nam granie. Na przykład, grę możemy zapisywać w punktach kontrolnych, gdzie możemy wykorzystać nasze punkty do podnoszenia umiejętności naszej postaci. Jeśli jednak zaryzykujemy i ich nie wykorzystamy w punkcie kontrolnym to mogą stać się dwie rzeczy. Po pierwsze ryzykujemy, bo po śmierci tracimy punkty i jeśli później szybko nie dobiegniemy do miejsca, gdzie je straciliśmy to przepadają na zawsze. Jest jeszcze drugi scenariusz. Trzymając dużo punktów przy sobie zwiększamy szansę na zdobycie unikalnych czy też lepszych przedmiotów. Od nas więc zależy czy gramy bardziej zachowawczo czy ryzykujemy. W obu przypadkach jest i kij i marchewka.

Inny przykład? Możemy zabić bossa na rożne sposoby. Od tego jak dobrze nam pójdzie walka zależeć może to, co nam zostawi. I tak na przykład pokonanie pierwszego bosa w grze (wcale nie jest taki łatwy jak na sam początek) bez uszczerbku na zdrowiu spowoduje, że dostajemy jego super miecz. Jeśli pokonamy go po równej walce, znaleziska są dużo słabsze.

Jak to wygląda graficznie? Dla mnie jest pięknie, porównując do Dark Solus (które jest graficznym żartem) zmiata konkurencje w każdej lokalizacji. Bosowie wyglądają na bardzo brutalnych twardzieli. Nasz bohater jest również twardzielem, który na swoim koncie ma wiele złych uczynków o czym jak przypuszczam świadczą również jego tatuaże na twarzy. Lokacje wyglądają mniej ponuro niż w Dark Solus, ale nadal mają ten mroczny klimat, w którym miesza nam się świat fantazy z średniowiecznymi elementami. Warto też zwrócić uwagę na nagłośnienie, muzyka jest naprawdę na dobrym poziomie, a głosy i tekst nie przeszkadzają. Nasi bohaterowie nie mówią też jak amerykańscy kowboje - dano tutaj brytyjski akcent, który o wiele bardziej pasuje do samej gry.

Gdybym miał wskazać na rzecz, która wymaga natychmiastowej poprawy to w moim przypadku jest to zdarzający się błąd gry powodujący wyjście na pulpit. Jest to frustrujące szczególnie kiedy na końcu miecza miałem dobrze zmęczonego bosa. Mam nadzieje, że dzisiejsza poprawka, która jak słyszałem poszła do gry, już to naprawiła.

O Lords of the Fallen można by pisać bardzo długo. Nie jest to jednak w moim stylu. Ja chcę was tylko zachęcić do grania, bo warto. Mamy dobrą produkcję klasy AAA, która moim zdaniem ma duże szanse na stanie się światowym hitem, czego oczywiście szczerze życzę naszym developerom! Mam nadzieję, że ta produkcja doda im skrzydeł i od teraz skupiać się będą jedynie na takiej jakości produktach, bez chodzenia na skróty i produkcji średniaków (co zapewne może być bardzo opłacalne ale….)

Idźcie i kupujcie wszyscy - powiadam wam grać długo będziecie!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu