Polska

Polski CEBIT pachnie chińszczyzną

Grzegorz Marczak
Polski CEBIT pachnie chińszczyzną
19

Nie mam zamiaru tym tytułem nikogo obrażać. Nie chodzi o zapach ludzi, ale o zapach chińskiego jedzenia, jaki przywitał nas po wejściu na targi Electronic Show, które się właśnie zaczęły.

Na targi przyjechaliśmy tuż po otwarciu, ok godziny 10:20. Na wejściu wita nas pani z winem musującym. Pomyślałem, że nieźle się zaczyna z rana, ale niestety musiałem odmówić. Nie piję przed 13:00. Tak mi zostało jeszcze od czasów komuny, kiedy to monopolowe otwierali o tej godzinie (dla dobra naszego i waszego).

Co innego, poza dziwnym powitaniem, zwróciło naszą uwagę. Pierwsza hala zaraz po wejściu na targi, to hala z małymi w 90% chińskimi wystawami. Wtyczki, przełączniki, radyjka, żelazka, kabelki, etui itp. Praktycznie cała hala zawalona stoiskami 2x2 metra kwadratowego. Szczerze mówiąc nie wygląda to za bardzo widowisko i nie takie widoki człowiek spodziewa się po wejściu na “Polski CEBIT”, jak szumnie nazywają tę imprezę organizatorzy.

Niestety poza chińskimi stoiskami, przywitał nas też zapach chińskich potraw, pora śniadaniowa, a wiadomo wystawcy też ludzie. Zapach ten jednak trudno zignorować, co tworzy na “dzień dobry” dość dziwną atmosferę.

Na wielkich targach technologicznych typu IFA czy właśnie CEBIT stoiska z chińską elektroniką rodem z Shenzhen są zawsze miłym dodatkiem i ciekawą odskocznią od wielkich marek. Ale nigdy nikt nie ustawia ich tuż przy głównym wejściu jako wizytówki całej imprezy. Bo po prostu taką wizytówką nie są.

Dalej na szczęście było już znacznie lepiej. Ludzi naprawdę mało, więc można było spokojnie się przejść po wszystkich halach, co zajęło nam jakieś 45 minut. Nie oznacza to, że hale nie są duże, bo takie są. Po prostu stoiska mają bardzo dużą przestrzeń, a ostatnia hala jest dodatkowo w części zablokowana. Oznacza to, że wystawcy nie przybyli jednak tak tłumnie na te targi, choć MediaMarkt naprawdę bardzo się starał. Grzecznie przecież “poprosił” swoich partnerów biznesowych o uczestnictwo w tych targach ...ups to może być tajemnica, a ja się wygadałem.

Zostawmy to jednak, na targach można spotkać naprawdę dużych wystawców, takich jak Samsung, Sony, Philips, Huawei, Xbox itp. Przestrzenie mają naprawdę duże, więc można obejrzeć sporo nowych technologii i ciekawych produktów. Jest dużo stoisk z Hulajnogami. Są nawet ciekawe polskie produkty a jak ktoś się znudzi to może pograć w sekcji z Nintendo Switch lub na Xboksach. I to wszystko jest bardzo fajnie zorganizowane.

Jest też oczywiście MediaMarkt, który na środku targów zrobił po prostu olbrzymi sklep. Koniec końców, o to przecież w tym biznesie chodzi, prawda?

Niestety, ktoś wpadł na pomysł, aby pierwszego dnia organizować też konferencje i prezentacje. I to wypadło już bardzo słabo. Zajrzeliśmy na panel z udziałem Ministra Boniego i na sali było nie więcej niż 30-40 osób, czyli na oko jakieś 20% sali. Gorzej mieli jednak prezentujący na targach. Na dużej hali rozstawiono dobrze ponad setkę krzeseł z dość pokaźną sceną, z której biedny prezenter mówił do 10 osób, z czego 5 sprawdzało, co słychać w telefonie. To naprawde nie tak powinno wyglądać. Kto organizuje takie rzeczy 30 minut po otwarciu targów, które są pod Warszawą?

Organizatorzy targów chcą być kontynuatorem legendarnych targów CEBIT! (tak czytam w najnowszych wiadomościach z targów) i ja im szczerze kibicuję, tylko dlaczego wybrali sobie takiego patrona? CEBIT umarł zabity przez targi IFA i MWC, zabity przez premiery, które odbywają się na tych targach. Z cały szacunkiem dla PR jaki uprawia Electronic Show, ale mało realne jest dla mnie, aby Huawei czy Samsung zrobił europejską imprezę w Nadarzynie pod Warszawą. Niezależnie jakie budżety poświęci na to MediaMarkt

To się po prostu logicznie kupy nie trzyma. Organizatorzy mówią, że ich atutem jest infrastruktura i lokalizacja. Niestety z tym drugim trudno się zgodzić - 20 kilometrów od miasta trudno jest bowiem nazwać idealnym miejscem na targi, szczególnie porównując się do IFA czy MWC.

Electronic Show to zdecydowanie największe targi elektroniki użytkowej w Polsce. Największe, bo chyba jedyne w tej skali. Bardzo im kibicuję i mam nadzieję, że będą się dalej prężnie rozwijać. Mam po prostu prośbę o to, aby ich ego nie przerosło ich możliwości.

Na koniec ostatnia sprawa - jeśli targi mają służyć promocji lokalnego biznesu “Targi to przede wszystkim możliwość promowania i zaprezentowania lokalnego biznesu oraz krajowej gospodarki”, to jednak za dużo tam chińskich firm, z ich “ofertą” na kabelki, czajniczki, lampki, futerały czy szczoteczki do zębów, a za mało polskich firm i ich technologii. Rozumiem, że biznesowo to się może “spinać”, ale trzeba te komunikaty do tych realiów dostosować.

PS. Wychodząc z targów ok. godziny 12:00 rozpoczęła się właśnie pora obiadowa. Chińskie dania w chińskiej hali, zdecydowanie rządziły w menu wystawców :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu