Jeśli kiedykolwiek mignął Wam przed oczami jakikolwiek fragment obrad, w których uczestniczą politycy - na pewno widzieliście również, że niektórzy zamiast skupić się na sprawie, lubią patrzeć w ekrany swoich smartfonów. A gdyby tak sprawdzić ile czasu na to poświęcają?
AI rozlicza polityków z patrzenia się w smartfon w trakcie obrad. Chcę tego w Polsce!
Mocno związany z technologiami artysta Dries Depoorter postanowił użyć algorytmu sztucznej inteligencji i rozliczyć belgijskich polityków Regionu Flamandzkiego z czasu spędzonego przed ekranami smartfonów. Nazwał swój projekt "The Flamish Scrollers" i jego oprogramowanie wykorzystuje system rozpoznawania twarzy aby automatycznie wychwytywać polityków, których rozpraszają telefony zabrane na sesję parlamentu. Dwa lata temu minister-prezydent Regionu Flamandzkiego został przyłapany na graniu w Angry Birds podczas politycznej dyskusji podejrzewam więc, że to było jednym z powodów dla którego taki pomysł powstał właśnie w tym kraju.
Jeśli akurat nie odbywa się żadna sesja, oprogramowanie poświęci czas na analizowanie archiwalnych streamów z obrad, a następnie umieści na wskazanych profilach odpowiednie wpisy.
Świetny pomysł, choć oczywiście może się okazać, że AI zwróci uwagę osobie, która jest w trakcie załatwiania sprawy związanej z piastowanym stanowiskiem. Przecież to, że podczas obrad jakiś polityk coś klika lub pisze nie oznacza wcale, że załatwia wtedy prywatne sprawy czy próbuje zabić czas czekając na koniec sesji. W dzisiejszych czasach smartfon to przecież jedno z podstawowych narzędzi pracy i kontaktu, równie dobrze to mogą być bardzo istotne kwestie, które ze służbowego punktu widzenia są niezwykle ważne i w dodatku nie mogą czekać. Tego jednak nie wie nikt poza samymi politykami, więc program Depoortera bada tak naprawdę skupienie na samych obradach, które - jak pewnie się ze mną zgodzicie - powinno być duże i niebudzące żadnych wątpliwości. W końcu niezależnie od kraju, są to przedstawiciele narodu, dla których jest to praca i powinni się na niej skupiać. Ciekawe czy cały projekt przyniesie jakiś efekt i faktycznie wpłynie za jakiś czas na skupienie belgijskich polityków - chyba nikt nie lubi być wskazywany palcem, w dodatku z dowodem na swój brak zaangażowania w obrady.
Chciałbym zobaczyć podobny system w Polsce, dodatkowo z miesięcznym zestawieniem najbardziej rozkojarzonych parlamentarzystów. Myślę, że byłby to dla polityków zimny prysznic, o ile oczywiście daliby się przyłapać. W końcu media co jakiś czas donoszą o pustkach na sali sejmowej.
źródło
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu