Spelunky to platformówka. Wydawać by się mogło, że tego typu proste gry lata świetności mają za sobą i przeminęły wraz z dawnymi konsolami. Osoby obra...
Spelunky to platformówka. Wydawać by się mogło, że tego typu proste gry lata świetności mają za sobą i przeminęły wraz z dawnymi konsolami. Osoby obracające się w świecie gier wiedzą, ze to nie prawda. To znaczy być może tak jest jeżeli chodzi o dużych i znanych producentów gier, którzy już się takimi tytułami nie zajmują na co dzień, ale dla przeciwwagi mamy twórców niezależnych. Zazwyczaj ich gry zajmują mało miejsca i przypominają właśnie gry sprzed lat, ale eksperymentują z różnymi pomysłami, na które nie mogą odważyć się duże studia z molinowymi budżetami. Między innymi dlatego Spelunky jest grą wymagającą i wyjątkową.
Część czytelników może znać Spelunky lub jego wcześniejszą wersję. Początkowo, w 2008 roku Spelunky powstał jako darmowa gra na Windows i wyglądał na grę retro pełną gębą, to znaczy grafika składała się z ogromnych pikseli, postacie były mało szczegółowe i tak dalej. W starszą wersję gry wciąż można zagrać za darmo, chociażby w postaci rozszerzenia dla przeglądarki Chrome napisanego w HTML5. Trochę ponad rok temu gra w odświeżonej wersji trafiła na Xbox Live - oferowała zupełnie nową grafikę. Wreszcie trochę ponad miesiąc temu gra trafiła na platformę Steam oraz do polskiego GOG i stała się dostępna dla pecetowych graczy. Ponieważ sam spotkałem się z grą dopiero w najnowszej wersji na komputery osobiste pomyślałem, że warto ją opisać, nawet jeżeli część osób zna tytuł od podszewki. Przede wszystkim dlatego, że Spelunky to gra wyjątkowa.
Zwiedzanie lochów i jaskiń z rozmachem
Spelunky polega na przemierzaniu podziemnych lochów i jaskiń, pokonywaniu wrogów i zbieraniu skarbów. Wszystkie elementy poziomu są zniszczalne (oprócz jego granic) jeżeli mamy tylko wystarczającą ilość bomb. Nie ma więc jedynie słusznej drogi do jego pokonania. Tym bardziej, że przejście do następnego poziomu znajduje się czasem niedaleko. Rzecz w tym, że do pokonania dalszych poziomów potrzebne będą różne przedmioty i odpowiednie środki finansowe, które trzeba zdobyć po drodze. Nie jest to jednak takie łatwe, jak w innych grach tego typu, czy to w platformówkach, czy nawet w tytułach typu hack'n'slash.
Jak giniesz to zaczynasz od początku - to zaleta!
Gra Spelunky jest zupełnie inna od przyjętych dzisiaj standardów i wpływają na to dwa główne czynniki. Pierwszy z nich jest brutalnie prosty: jak zginiesz to zaczynasz grę od początku. Nie ma zapisu stanu gry, nie ma punktów kontrolnych od których zaczynasz, gdy stracisz zdrowie - nic. Nie ważne jak daleko zaszedłeś, śmierć postaci oznacza restart. To bardzo nietypowe podejście w dzisiejszych czasach, gdy gry starają się być jak najłatwiejsze, prowadzić gracza za rękę i wręcz przestrzegać go przed niebezpieczeństwem. Część osób przekreśla grę już na starcie, jeżeli ta nie ma quick save. Zapewniam jednak, że nie warto się tym zrażać, ponieważ to jedna z największych zalet tej gry, bo całkowicie zmienia podejście i spojrzenie na ryzyko.
W typowej grze chodzi o to, aby zebrać cały łup, jak najwięcej złota i klejnotów, dopakować postać na maksimum i dobrze się przy tym bawić. Jeżeli zginęliśmy po drodze, odrodzimy się i za chwilę spróbujemy jeszcze raz. W efekcie gra dla każdego wygląda prawie tak samo - zbierz i zabij wszystko co masz w zasięgu wzroku. W Spelunky jest inaczej. Dookoła pełno skarbów, ale pełno także niebezpieczeństw, większych i mniejszych. Wszystkiego nie da się i tak zebrać.
Kalkulacja ryzyka, zysków i strat
Trzeba więc kalkulować ryzyko, jak również zyski i straty, bowiem dojście do jakiejś komnaty może oznaczać wykorzystanie bomby czy liny, które akurat nam się kończą i mogą być niezbędne do ukończenia danego poziomu. Gracz sam określa ile oznacza dość i czasem przeklina swoją nadmierną chciwość - o jedną sztabkę złota za daleko.
Aby zapobiec bardzo ostrożnemu i powolnemu przechodzeniu etapów, które pozbawiłoby grę całej dynamiki, czas na przejście każdego etapu jest ograniczony. Ale nie ma żadnego widocznego licznika i po tym jak czas upłynie, gra się nie kończy, zwiększa się tylko ryzyko. Na planszy pojawia się duch, którego dotknięcie oznacza natychmiastową śmierć. Porusza się on względnie powoli, w linii prostej w kierunku gracza, przechodząc przez ściany. Wprawny gracz może go wywieźć w pole i sprawnie omijać, ale przy pierwszych spotkaniach z nim, radzę tego nie robić. Kalkulacja ryzyka podpowiada, że lepiej jak najszybciej udać się do wyjścia.
Z resztą nie każde spotkanie z w rogiem oznacza natychmiastową śmierć. Gracz ma 4 punkty życia i może je odzyskać, lub zdobyć dodatkowe, ratując porzuconych w lochach podróżników. Oczywiście, takie ryzyko nie zawsze się opłaca, ale czasami jest niezbędne, jeżeli został nam tylko jeden punkt życia. Można też znaleźć bądź kupić u sklepikarza rozmaite przedmioty, które zwiększają nasze szanse, ułatwiają grę, a czasem pozwalają się nawet jednorazowo odrodzić na początku poziomu.
Spelunky pokazuje jak powinny być tworzone losowe poziomy
Drugim niezbędnym elementem przepisu na świetną grę, są losowo generowane poziomy. Oznacza to, że wykluczone jest ponowne przechodzenie tego samego etapu, gdy wiemy już gdzie są umieszczone wszystkie pułapki i co przeoczyliśmy poprzednim razem. Za każdym razem gdy rozpoczynamy nową grę lub restartujemy po śmierci naszego bohatera, generowany jest zupełnie nowy, losowy poziom. Nie ma dwóch takich samych rozgrywek, a więc ryzyko zawsze jest na podobnym poziomie.
Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Poziomy są tworzone losowo, ale według określonych reguł. Losowy poziom nigdy nie będzie skonstruowany tak, żeby nie dało się go przejść, albo, że będzie wymuszał utratę punktu zdrowia. Jeżeli jest gdzieś pułapka wystrzeliwująca strzałę, znajdzie się coś, żeby rzucić i tę pułapkę rozbroić. Oczywiście pod warunkiem, że gracz przypadkiem nie wyrzucił tego gdzieś poza swój zasięg albo nie wykorzystał w inny sposób. Mówiąc krótko, nigdy nie spotkała mnie frustracja z powodu słabo zaprojektowanego poziomu. Zawsze okazywało się, że jeżeli stawałem w sytuacji wymuszającej utratę zdrowia, to była to tylko i wyłącznie moja wina. Za to różnorodność etapów to po prostu poezja. Można rozegrać tysiące partii "my konta lochy" i ciągle być czymś zaskoczonym.
Proste zasady, złożona rozgrywka
To cecha pożądana w niemal wszystkich rodzajach gier, również planszowych. Gra się przyjemnie kiedy proste zasady potrafią generować złożone i ciekawe rezultaty. W Spelunki gracz ma tylko kilka podstawowych ruchów: chód, bieg, skok, wspinanie się, podnoszenie przedmiotów, pejcz, linę i bombę. Mimo to ciągle i ciągle jest zaskakiwany nowymi efektami swoich poczynań. Najpierw okazuje się, że podniesiony i rzucony kamień może rozbroić pułapkę i wyeliminować przeciwnika, potem okazuje się, że może również uderzyć nas w głowę, jeśli niefortunnie rykoszetuje i trafi naszą postać. Okazuje się, że można podnosić przedmioty, które wydawały się niepraktyczne w tym zakresie i uzyskać nowe efekty. Okazuje się, że podniesienie szczura może mieć niespodziewane zalety, które odkryjemy po kilkudziesięciu, albo stu kilkudziesięciu rozgrywkach. Nie chcę tutaj wymieniać wszystkiego co odkryłem, bo nie chcę psuć tych wszystkich niespodzianek. Jestem również pewien, że nie jedną niespodziankę sam mam przed sobą, ale podam jeszcze jeden przykład.
Często na poziomie znajduje się sklepikarz, który ma różne ciekawe towary, jak choćby rękawice do wspinaczki, buty z kolcami, czy jetpack. Okazuje się, że można go okraść, jeżeli nie mamy przy sobie pieniędzy alby zwyczajnie nie chcemy wydawać pracowicie uzbieranego złota. Ostrzegam jednak, że nie jest to proste, bowiem sklepikarz będzie zaciekle bronił swojego sklepu, co zwykle na początku oznacza rychłą śmierć gracza. Za to dostęp do wszystkich zasobów sklepiku może wynagrodzić trud, chociaż jak mówiłem na początku, kalkulacja zysków i strat się kłania. W Spelunky często można coś zrobić na kilka sposobów.
Tryby rozgrywki
Podstawowym trybem jest po prostu przygoda, czyli rozpoczynamy grę na nowo wylosowanym poziomie i staramy się dojść jak najdalej. To stanowi trzon rozgrywki i esencję gry. Nie jest to jednak jedyna opcja. Jest także tryb kooperacji jak i Deathmatch, w którym może brać udział do 4 graczy na raz. problem polega jednak na tym, że oba tryby działają tylko lokalnie, przed jednym ekranem. Biorąc pod uwagę szybkość gry są też dość chaotyczne, włącza tryb Deathmatch, w którym czasem ciężko stwierdzić co na zabiło.
Jest jeszcze jeden bardzo ciekawy tryb - Daily Challenge. Polega on na tym, że wszyscy gracze mają dostęp do tych samych losowo wygenerowanych poziomów w które mogą zagrać tylko raz na dobę. Tym sposobem można porównać swoje wyniki ze znajomymi i innymi użytkownikami Steam w ogólnym rankingu, co w przypadku losowanych poziomów w trybie przygody nie byłoby możliwe.
Niektórzy gracze postanowili nagrywać swoje zmagania w Daily Challenge i wraz z komentarzem na żywo udostępniać je na YouTobe. Musze przyznać, że chociaż nigdy nie rozumiałem oglądania jak grają inni i wolałem grać samemu, Spelunky jest pierwszą grą która spowodowała, że zacząłem oglądać zmagania innych graczy z Daily Challenge właśnie. Osobiście mogę polecić dwa takie kanały. Pierwszym z nich jest kanał Toma Franicsa, byłego redaktora z PC Gamer i jednocześnie twórcy niezależnej gry Gunpoint, którą recenzowałem na łamach AntyWeb i gorąco polecam. Lubię jego komentarz, po pierwsze dla tego, że gość świetnie zna się na grach, do tego ma ton głosu, który po prostu przyjemnie się słucha. Inną propozycją jest Nika Harper, jeżeli ktoś chce zobaczyć jak kobieta i graczka z dużym dystansem do siebie zmaga się z trudną grą na swój sposób. Tutaj komentarz stanowi główną wartość nagranych filmów.
Podsumowanie
Złożenie wszystkich elementów sprawia, że Spelunky jest grą, w którą naprawdę warto zagrać. Połączenie losowo generowanych etapów z brakiem zapisów stanów gry tworzy unikatową rozgrywkę, w której zamiast o zebranie wszystkiego, chodzi o obranie najbardziej optymalnej strategii, która zrównoważy zyski płynące z zebranego bogactwa, konieczność zdobycia konkretnych przedmiotów i optymalną ścieżkę do wyjścia z danego etapu. Nie wiele jest gier, w których przystaniecie i zaczniecie się zastanawiać, czy warto iść po tamta skrzynię. Jeszcze mniej takich, w których machniecie ręką na całe złoto dookoła i będzie starali się przetrwać. Mimo tego Spelunky nie frustruje, nie zniechęca, bo za każdym kolejnym uruchomieniem gra jest inna. Recenzowany tytuł jest wyjątkowy jeszcze z jednego powodu. Doświadczeni gracze są w stanie przejść całą grę, od początku do końca (tak jest koniec) poniżej 8 minut, jest nawet takie osiągniecie. Oczywiście mowa o jednym zestawie losowych map. Jednocześnie na początku takie przejście może zająć nawet kilka godzin, a mnie, przyznam się bez bicia, jeszcze nie udało się dojść do końca. Oznacza to, że gracz z czasem opanowuje nową grę i jej możliwości do niesamowitego wręcz poziomu, co jest niesamowicie satysfakcjonujące i jednocześnie rzadkie w dzisiejszych produkcjach. Ja w każdym razie zdecydowanie zamierzam dalej próbować.
Na koniec dodam, że cała gra, to dzieło jednego człowieka Dereka Yu, który na swoim koncie ma między innymi współpracę przy tytule Aquaria. Gra na serwisie Metacritic otrzymała średnią ocen wysokości 93 punkty na 100.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu