Uncategorized

Piractwo jest dobre - twierdzą szwajcarskie władze i tłumaczą, dlaczego

Michał Majchrzycki
Piractwo jest dobre - twierdzą szwajcarskie władze i tłumaczą, dlaczego
13

Na temat piractwa mówiono już różne rzeczy. A przede wszystkim mówiono dużo. Opinie są tak skrajne, że mogą wywołać mętlik w głowie - zwłaszcza wśród osób nieobeznanych z tematem. Od skrajnego potępienia (organizacje antypirackie) po gloryfikację i idealizację (Partia Piratów). Kto ma rację? Zdaniem...

Na temat piractwa mówiono już różne rzeczy. A przede wszystkim mówiono dużo. Opinie są tak skrajne, że mogą wywołać mętlik w głowie - zwłaszcza wśród osób nieobeznanych z tematem. Od skrajnego potępienia (organizacje antypirackie) po gloryfikację i idealizację (Partia Piratów). Kto ma rację? Zdaniem szwajcarskiego rządu rację mają... piraci.

Wydawać by się mogło, że kto jak kto, ale władze państwowe powinny stać na straży ochrony praw autorskich. Zwłaszcza w takim kraju jak Szwajcaria, która od dawna słynie z ochrony prywatnego mienia. Okazuje się, że nie. Z opublikowanego niedawno raportu na zlecenie władz Szwajcarii wynika, że piractwo w gruncie rzeczy jest pozytywnym zjawiskiem. Trudno uwierzyć? Oto, dlaczego.

Zdaniem rządu nie ma znaczenia, czy konsumenci kupują legalne materiały, czy też ściągają je bezprawnie z internetu. Według raportu zaoszczędzone dzięki piractwu pieniądze i tak ostatecznie wydadzą na rozrywkę. Zaznaczmy tutaj, że pobieraniem nielegalnych plików z sieci (muzyka, filmy i gry) zajmuje się co 15 Szwajcar. Nie jest więc to zjawisko marginalne.

Co jeszcze ciekawsze, większość z domorosłych piratów nie zdaje sobie sprawy, że łamie prawo - mimo wielu medialnych kampanii na ten temat. Raport stwierdza jednak, że w ostatecznym rachunku twórcy „odbijają sobie” straty na piractwie za pomocą koncertów czy pokazów. Klienci bowiem lubią płacić za przeżycia (wypad do kina, koncert ulubionego zespołu), czyli coś czym piractwo nigdy nie zawładnie.

Najlepsza moim zdaniem jest odpowiedź twórców raportu na żądania firm fonograficznych i koncernów filmowych, które zarabiają przecież przede wszystkim na sprzedaży materiałów. Otóż, zdaniem rządu, sprzedawcy usług „powinni się przystosować” do nowych warunków. Innymi słowy - to wasza wina, że zamiast zwiększać zyski, tracicie pieniądze. Zwłaszcza że, jak pokazują inne badania, możliwość taka istnieje. Spora część osób, która ściąga pirackie treści, potem - po zapoznaniu się z nimi - kupuje je legalnie w sklepie.

Biorąc pod uwagę ustawy w stylu francuskiego HADOPI, Szwajcarzy wydają się być mistrzami w liberalnym podejściu do piractwa. Nigdy nie byłem za nielegalnym ściąganiem materiałów z internetu, nie zgadzam się też z Partią Piratów, że wszyscy mają niezbywalne prawo do dostępu do wszystkiego. Jednak dobrze się stało, że szwajcarski raport ujrzał światło dzienne.

Dzięki niemu możemy wypracować własne zdanie na problem. Raport pokazuje, że trąbienie na alarm, że świat rozrywki przez piratów idzie ku zagładzie - jak to robią organizacje typu MPAA - zawiera w sobie wiele przesady. Prawda natomiast leży gdzieś pośrodku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu