Niektórzy uważają piłkę nożną za religię, a jeśli tak podejdziemy do sprawy, to jutro rozpoczyna się święto futbolu. Całkiem długie święto, potrwa kilka tygodni. W tym czasie ów sport drużynowy przejedzie po naszej rzeczywistości niczym walec. Czeka to także Internet. I nie ma znaczenia, czy ktoś nie będzie zaglądał do serwisów sportowych czy na portale. O tym wydarzeniu napisze każdy i to w przeróżnym kontekście (sam właśnie to robię). Czekam na przykłady kreatywności i zastanawiam się, która informacja najbardziej wbije mnie w fotel albo rozbawi przy okazji Euro.
Piłka nożna potrafi elektryzować tłumy - to wiemy nie od dzisiaj. Nie jest przecież tak, że o tej dyscyplinie zrobiło się głośno dopiero przy okazji startujących jutro mistrzostw, takie spektakle obserwujemy co dwa lata (jest jeszcze mundial) i ma to miejsce od kilku dekad. Odnoszę jednak wrażenie, że natężenie "zalewania" ludzi "doniesieniami z frontu" rośnie z imprezy na imprezę, a spora w tym zasługa Internetu.
Lewandowskiego nie było tylko w mojej lodówce
Grzegorz pisał niedawno o reklamie jednego z operatorów, w której wystąpił Robert Lewandowski. Nie zamierzam oceniać czy to dobry materiał, ale ciekawe jest to, że akurat ten film zdołał się przebić do świadomości Grześka (i pewnie rzeszy innych ludzi), zrobić wokół siebie sporo szumu i wybić się na tle innych reklam ze znanym piłkarzem. Telekom wygrał internety, bo zostanie zapamiętany. Ile jeszcze produktów reklamowanych przez naszego snajpera albo kolegów z drużyny zapamiętają odbiorcy? Pewnie niewiele, a wydaje mi się, że oni, zwłaszcza on, reklamują dzisiaj wszystko. Od ubrań, przez sprzęt elektroniczny, po kosmetyki. Jadę samochodem i wszędzie widzę Lewandowskiego. Zaglądam do gazet i jest tam Lewandowski (albo jego żona), odpalam komputer i wita mnie piłkarz. Przez to lodówki nie otwieram od dwóch tygodni.
Obok szału reklamowego, mamy szał informacyjny. Piszę to w oparciu o obserwację Sieci - ze starych mediów korzystam rzadziej, więc trudno mi ocenić. Ale zakładam, że jest podobnie. I muszę przyznać, że niektórzy autorzy mi zaimponowali w ostatnich tygodniach. Pisali czy mówili o rzeczach, o których nawet bym nie pomyślał w kontekście kadry, mistrzostw, zmagań na murawie. Co ciekawe, piłka nożna często schodziła w tym wszystkim na dalszy plan albo w ogóle jej nie było. Mistrzostwa stają się studnią bez dna, poligonem doświadczalnym, sezamem pełnym skarbów. Samograj. Jeżeli ktoś odwiedzał portal internetowy, to futbol atakował go z każdej strony: od polityki, przez gospodarkę, plotki, pogodę, po technologie. No i sport rzecz jasna. A to pewnie była tylko przygrywka...
Piłka nożna zatrzyma Internet, a potem wyśle go w kosmos
Pamiętam początek Euro 2012 i pierwszy mecz polskiej reprezentacji. Na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem Internet zamarł. Nie żartuję i nie przesadzam - patrzyłem na wykresy ruchu na kilku stronach i to było zjawisko, którego nie widziałem nawet podczas wigilii czy sylwestra. Cisza. Ale to cisza przed burzą. Dziennikarze/blogerzy/vlogerzy zacierają ręce przed ostrą pracą (niezorientowanym napiszę, że Zimocha w radio nie usłyszą), żartownisie szykują się do tworzenia memów i parodii, każdy Polak przygotowuje się do komentowania i dzielenia się opiniami. Nawet, jeśli nie cierpi tego sportu - wtedy napisze, że go nie cierpi i czeka już na koniec imprezy, bo go głowa boli i ma dość tej podniecającej się tłuszczy... Na tych ludzi czekam najbardziej ;)
Zaraz po malkontentach (im bardziej narzekają, tym lepiej), skupię uwagę na tym, jak internety wykorzystają Euro do tworzenia treści. Bo przecież nie skończy się na relacjach z meczu - piłka nożna będzie tu tylko jedną z "aren". Zaraz pojawią się zdjęcia żon/przyjaciółek/konkubin piłkarzy, dowiemy się, która gwiazda używa iPhone'a, a która sprzętu HTC, poznamy historie ich fryzur, zobaczymy galerie śmiesznych zdjęć ze stadionów i stref kibica, ewentualnie galerie z rozebranymi fankami. Tu wywiady z politykami na temat ich fascynacji futbolem, tam wyliczenia kto ile zarobi na imprezie, tu informacja, że na murawie pojawiła się podobizna świętego Bonifacego, tam doniesienia z bazy polskich piłkarzy, w której skończyły się jajka. No i oczywiście memy. Memy, memy i jeszcze raz memy. Bo to dzisiaj podstawa contentu. Będzie się działo. Czekam z niecierpliwością.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu