Gry

PayDay 2 - recenzja

Piotr Rusewicz
PayDay 2 - recenzja
1

Wesoła ekipa złoczyńców w maskach nie przeszła na emeryturę. Wręcz przeciwnie, bo postanowiła rzucić kolejne wyzwanie hordom zombiaków i stworów z fantasy. Na całkiem zatłoczonym rynku gier do kooperacji PayDay wciąż wybija się swoją tematyką – napadami, nielegalnym handlem, rabunkami i przemytami,...

Wesoła ekipa złoczyńców w maskach nie przeszła na emeryturę. Wręcz przeciwnie, bo postanowiła rzucić kolejne wyzwanie hordom zombiaków i stworów z fantasy. Na całkiem zatłoczonym rynku gier do kooperacji PayDay wciąż wybija się swoją tematyką – napadami, nielegalnym handlem, rabunkami i przemytami, w stylistyce mocnego kina akcji, tutaj i teraz, ze złodziejami przeciwko stróżom prawa.

PayDay 2.0?

Drużynowy FPS akcji, jakim PayDay 2 jest, to koncept który zdobywa ogromną popularność od długich, długich lat. Nic dziwnego, ponieważ akcje z żywymi graczami to coś nie do przebicia, a jeżeli rozgrywka jest naprawdę na wysokim poziomie – niektóre z sesji przechodzą wręcz do historii. Jedynka zapewniła sobie ogromną sławę swoją misją z rabunkiem diamentów, którą można było wykonać na kilka sposobów, ale przeważnie zaczynała się od skradania się za strażnikami wielkiego wieżowca, a kończyła na pojedynku z oddziałami specjalnymi, pośród dymu i wybuchów oraz brawurowej ucieczce z diamentami. Diamond Heist to jedna z tych idealnych misji.

Na całe szczęście PayDay 2 zachowuje różnorodność poprzednika. Struktura jest generalnie zawsze taka sama – działamy po cichu póki można, potem wykonujemy misje polegające głównie na rozbrojeniu jakiś drzwi lub przeniesieniu jakiegoś towaru, odpierając ogromne fale policjantów, snajperów, służb specjalnych. Goni nas czas, ogranicza nas amunicja i energia, trzeba kombinować i przydzielać sobie zadania, ponieważ znamienne następują cykle wyciszenia i rajdów ze strony wrogich nam sił.

Drogi do realizacji oraz same misje są jednak różnorodne. W zależności od rozwijanej przez nas klasy i stylu zabawy jaki preferujemy drzwi wysadzamy lub przewiercamy. Zdobywamy karty lub wdzieramy się siłą. Walczymy głośno lub po cichu. Misji jest więcej niż w jedynce, i prezentują się bardziej różnorodnie, a niektóre z nich podzielono na kilka rund. A to kradniemy, a potem sprzedajemy obrazy, a to oczywiście rabujemy banki, a to wreszcie zrzucamy torby pełne narkotyków, brani w ogień krzyżowy. Każda misja ma swoją mini-fabułę i czasami dostajemy materiał na naprawdę dobre opowieści.

Szczególnie, że problemem jest nie tylko policja – problemem jest psujący się sprzęt, nieoczekiwane zmiany zadania, ogromne drzwi, padający towarzysze. PayDay 2 to wciąż przede wszystkim gra zespołowa, nastawiona na dobre planowanie, ratowania siebie z opresji, ożywanie, wymiany zakładników na graczy. Bez dobrego planu nie dojdziemy nigdzie. Z dobrą ideą i zgraniem przeżyjemy niesamowicie intensywne akcje. Albo i ich nie przeżyjemy – bo to naprawdę trudna gra.

Zapasowy plan emerytalny

Od czasów jedynki zwiększył się budżet, co widać. Gra jest ładniejsza, większa, ma znacznie wyższe walory jako produkt, lepiej wykonane sekcje poza-rozgrywkowe i więcej dodatków. Z drugiej strony wybór misji jest niepotrzebnie utrudniony, a samotnicy wciąż muszą spierać się z bardzo ograniczoną sztuczną inteligencją botów.

Oczywiście nie brakuje tutaj innych denerwujących elementów. Chociaż naszymi wrogami są policjanci, oddziały specjalne, ochroniarze, to znów twórcy poszli w ilość, ale nie jakość. Wrogowie są po prostu głupi, pchają się po lufę, a zagrożenie z ich strony wynika bardziej z natłoku stróżów porządku, ich wytrzymałości i siły, niż umiejętności taktycznych. Jeżeli ktoś spodziewa się wczesnych Rainbow Six po tej drugiej stronie barykady, to srodze się zawiedzie. Wrogów nieraz sieczemy niemalże jak w Dynasty Warriors – i aż dziw, że nikt nie wzywa czołgów.

Grafika jest przeciętna, a świat bardzo nieinteraktywny, i z punktu widzenia projektu gry – nielogiczny. Niektóre szyby da się przebić – innych nie, otwierane drzwi nie pozwalają się zamykać, część murków przeskoczymy, inne zostaną dla nas zawsze zagadką fizyki. Z czasem jednak łapiemy się jak działa ten świat, a braki techniczne nadrabia strona artystyczna gry, z obowiązkowymi, różnorodnymi maskami, świetną muzyką, drącym się do nas szefem operacji i nawiązaniami do kina oraz innych gier wideo.

Ostra rozgrywka na wielu etapach, morze amunicji, ciekawe misje, poczucie siły broni rozmywają wady tej produkcji. Szczególnie, że PayDay 2 to w moim przekonaniu jedna z nielicznych gier FPP, którym levelowanie postaci wychodzi na dobre. Dozbrajanie się, kupowanie nowych typów broni (nie można korzystać z broni przeciwników), zdobywanie nowych umiejętności to dobry motywator,  a pewna losowość w przebiegu każdej z licznych misji raczej nie powoduje nudy. To twarda, ciekawa rozgrywka na długie, długie godziny.

Nikt nie dbał o mnie, zanim założyłem maskę

Jestem zadowolony, że nie ma tu zombie. Jestem zadowolony z fantastycznej, mocnej ścieżki dźwiękowej. Jestem zadowolony z tego jaka to brutalna i momentami brudna gra. Nie naprawia wszystkich błędów jedynki, ale dodaje sporo szlifów i co najważniejsze – rozwija ideę wirtualnych skoków na banki.  PayDay niewiele się zmienił przez okres od premiery pierwszej części gry. To większy, ładniejszy, mocniejszy sequel. Jeżeli masz dobrą ekipę do zabawy – to po prostu jeden z najfajniejszych tytułów do kooperacji. Jeżeli jej nie masz – to jeden z najlepszych powodów do zawarcia nowych, "niebezpiecznych" znajomości.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu