Dla wielu osób sztuczna inteligencja to nadal bardziej temat z filmu czy książki SF niż zagadnienie, którym warto się zajmować na poważnie. Uniwersytety, duże i małe firmy czy różnego typu instytuty może i prowadzą prace na tym polu, lecz ciągle jesteśmy w tzw. lesie. Są jednak i tacy, którzy przekonują, że proces przyspiesza, a my niebawem możemy stracić nad tym kontrolę - nie brakuje osób wyrażających niepokój. Ciekaw jestem, jak obie grupy zareagują na powstanie tworu, za którym stoją giganci rynku technologicznego. Na razie wyłącznie amerykańscy giganci...
Wielcy gracze tech sprzymierzają się, by rozwijać sztuczną inteligencję. Cieszymy się?
Partnerstwo dla sztucznej inteligencji. Chyba tak należy przetłumaczyć inicjatywę Partnership on AI (z dopiskiem: to benefit people and society). Zrobiło się o niej głośno w ubiegłym tygodniu, ale nie wynika to wyłącznie z tematyki - gdyby za sprawą stało kilka uczelni, pewnie niewiele osób zwróciłoby na to uwagę. W tym przypadku ciało powołali jednak do życia mocni gracze z rynku tech: Google, IBM, Microsoft, Amazon, Facebook. Piątka firm odgrywających wielką rolę w świecie nowych technologii, mających olbrzymie wpływy, zarabiających duże pieniądze i dysponujących fortunami. Łączy je także to, że pracują nad sztuczną inteligencją.
Jakie są założenia inicjatywy, po co powstaje partnerstwo? Na stronie i w informacjach rozesłanych do mediów, mówi się głównie o edukacji, etyce, transparentności, kwestiach prywatności oraz bezpieczeństwa. Wspomniane korporacje tworzą platformę do wymiany informacji, dyskusji, szerzenia wiedzy na temat sztucznej inteligencji. Mają z niej same korzystać, zapraszają też innych. Ten twór ma pokazać światu, co dzieje się na polu SI, oswoić go z tematem, przekonać, że nie jest to magia. Zwłaszcza czarna magia. Mówi się także o wypracowaniu zestawu dobrych praktyk.
Na pierwszy rzut oka wygląda to naprawdę ciekawie i przyjemnie - dobrze, że wielcy podjęli temat i to w taki sposób. Wszyscy powinni skorzystać. Zwłaszcza, gdy partnerstwo zacznie się rozszerzać, będzie aktywne i dobrze finansowane. W jakimś stopniu przypomina to projekt OpenAI, któremu patronuje m.in. Elon Musk (więcej na ten temat znajdziecie w innym moim wpisie lub w tekście Ewy). Nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się, że kolejne duże marki podążają w tym kierunku. I może jestem pesymistą, może ktoś zarzuci mi niesprawiedliwość, stwierdzi, że szukam dziury w całym, ale przyznam, że jakoś nie skaczę z radości czytając o Partnership on AI.
Czekam przede wszystkim na to, by do inicjatywy dołączyli inni. Przy czym inni nie oznaczają wyłącznie Intela, Apple, Tesli oraz kolejnych firm z Doliny Krzemowej - byłoby dobrze, gdyby w tym gronie znaleźli się także gracze z Europy, Chin czy Korei Południowej. Stanie się jakoś "bezpieczniej", partnerstwo nie będzie wyłącznie amerykańską sprawą. Cały czas zadaję sobie też pytania o rzeczywiste albo przynajmniej dodatkowe cele inicjatywy. Podobnie było z medycznym projektem Zuckerberga i jego żony: może i chcą zbawić świat, wybawić go od chorób, ale w tle może być coś jeszcze.
Partnerstwo dla SI ponoć nie ma na celu wpływania na władze w zakresie tworzenia prawa, wspomina się, że nie o lobby tu chodzi. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wszystkim wspomnianym członkom będzie zależało na tym, by przepisy były dla nich korzystne, gdy na poważnie podejmie się już dyskusję o uregulowaniu tworzenia i używania sztucznej inteligencji. Wraz z danymi zbieranymi przez te firmy, SI stanie się potężnym narzędziem, politycy i urzędnicy będą musieli jakoś to uporządkować. Partnerstwo będzie wówczas stało z boku i przyglądało się temu czy podzieli się swoim "zestawem dobrych praktyk", który ma być teraz opracowywany?
Sporą rolę może też odegrać PR: oto kilka dużych firm nie tworzy wyłącznie asystentów, botów, robotów, które zabiorą nam pracę, lecz próbuje wytłumaczyć masom, jak wiele zyska świat, gdy sztuczna inteligentna opanuje naszą rzeczywistość. Może to zrobić ustami znanych naukowców, osób cenionych, którym wypada zaufać. Wstęp do teorii spiskowej i kolejnej paranoi? Możliwe. Dlatego nie napiszę, że twór już teraz wzbudza mój sprzeciw i ma tylko jeden cel, czyli przejęcie władzy nad światem. Ale wiwatować też nie zamierzam i chętnie sprawdzę w kolejnych kwartałach, jak wyglądają prace powołanego zespołu. O ile poznam cały ich zakres...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu