Kickstarter i finansowanie społecznościowe w ogóle ma ogromny potencjał. Osoby działające w świecie crowd-fundingu, zarówno projektodawcy, jak i mini-...
OUYA traci jednego ze współzałożycieli. Konsole na Androidzie chyba jednak nie zadomowią się w naszych salonach
Kickstarter i finansowanie społecznościowe w ogóle ma ogromny potencjał. Osoby działające w świecie crowd-fundingu, zarówno projektodawcy, jak i mini-inwestorzy pokazali nie raz, że są w stanie osiągnąć bardzo dużo. Niemniej, jeden z największych projektów w historii Kickstartera raczej ciężko uznać za sukces. Mało tego – niewiele wskazuje na to, żeby sytuacja miała się odwrócić.
Mufii Ghadiali, jeden ze współzałożycieli firmy zajmującej się produkcją OUYA, konsoli która swego czasu była na ustach całej branży, odszedł z zespołu pracującego nad tym sprzętem. Ghadiali, który wcześniej miał doświadczenie w pracy w Lab126 (oddziału Amazona, który stworzył Kindle), HP czy Synaptics. Był jednym z najbardziej doświadczonych pracowników, który odpowiadał za wprowadzenie OUYA na rynek.
Jak informuje serwis TechCrunch, powołując się na własne źródła – Ghadiali nie został zwolniony, a sam odszedł. Prawdopodobnie będąc nieco rozczarowanym słabymi wynikami OUYA. Chociaż firma robi dobrą minę, to z pewnością będzie brakowało im dobrego specjalisty, zwłaszcza w obliczu trwających prac nad następcą pierwszej konsoli. Nie chcę zamykać sprawy, zanim się ona na dobrze nie rozwinie, ale można odnieść wrażenie, że ktoś tutaj ucieka z tonącego okrętu.
OUYA miała świetną kampanię na Kickstarterze, podczas której zebrano prawie 9 milionów dolarów. Nawet pierwsze wypuszczone dane, dotyczące sprzedaży gier wyglądały nienajgorzej. Okej, większość twórców nie zarobiła kroci (rekordziści kilkadziesiąt tysięcy dolarów, średnio parę tysięcy), ale pamiętajmy, że konsola była na rynku krótko, nie mówiąc o tym, że dostosowanie gier z Androida do obsługi padem OUYA nie było prawdopodobnie zbyt czasochłonne (konsola działa na Androidzie, pamiętacie?) Niestety, po premierze dziennikarze, a także sami gracze, nie zostawili suchej nitki na kickstarterowej konsoli. Problemy z wydajnością, drogie dodatkowe kontrolery (w dodatku kiepsko wykonane), niewielka biblioteka gier. Krótko mówiąc – OUYA prezentowała się lepiej jako marzenie czy sen, a gorzej wypadła w praktyce.
Czy jest jeszcze szansa na to, że sytuacja się poprawi? Szczerze mówiąc, chociaż widziałem ostatnio nawet OUYA w polskim sklepie, to nie wyobrażam sobie dramatycznej poprawy sytuacji. Po kampanii na Kickstarterze firma miała wszystko: przychylną prasę, pieniądze, silną społeczność. Zwyczajnie nie udało im się sprostać wymaganiom. „Smród” za ich pierwszym produktem będzie się długo za nimi ciągnął.
- Źródło: TechCrunch, GamesIndustry
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu