Polska

Opole zerwało umowę z TVP. Jacek Kurski: "Prezydent będzie jeszcze błagał, żeby TVP wróciła do Opola"

Maciej Sikorski
Opole zerwało umowę z TVP. Jacek Kurski: "Prezydent będzie jeszcze błagał, żeby TVP wróciła do Opola"
Reklama

Przed tygodniem taki scenariusz wydawał się pewnie mało prawdopodobny, niewiele osób postawiłoby pieniądze na to, że Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej nie odbędzie się w wyznaczonym terminie. A jednak do tego dojdzie: miasto Opole wypowiedziało TVP umowę dotyczącą organizacji imprezy.

Opole, z całym szacunkiem dla tego ważnego historycznie ośrodka, nie jest miastem, które często pojawia się na pierwszych stronach gazet, któremu poświęca się wiele uwagi w mediach starych i nowych (chyba, że lokalnych). Mniejsze miasto wojewódzkie kojarzone głównie z dużą imprezą muzyczną. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej odbywa się tam od ponad pół wieku i wciąż przyciąga tłumy. Nie brakuje głosów, że to przebrzmiałe widowisko czy zwyczajny kicz i miejsce odgrzewania kotletów, ale tradycja była podtrzymywana i widowisko śledziły tłumy widzów w amfiteatrze oraz miliony ludzi przed telewizorami. Kolejnej edycji jednak nie zobaczą. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.

Reklama

Miasto Opole wypowiada umowę TVP

Szybko się potoczyło. Rano pisałem, że TVP ma problem z opolskim festiwalem. Wspominałem, że stacja staje prze poważnym wyzwaniem, bo musi szybko znaleźć wykonawców, którzy wypełnią kilka wieczorów muzyką. Do tego należało dobrać prowadzących czy reżyserów, bo i z nimi był kłopot, dostosować scenografię, opanować chaos medialny. I uspokoić reklamodawców. Zadanie wydawało się trudne, ale TVP nie zamierzała odpuszczać. Stację wyręczyło jednak Opole. Tym razem nie proponowało już wzięcia imprezy na swoje barki, lecz wypowiedziało umowę. W oświadczeniu czytamy m.in.

Publiczne wycofanie się wielu artystów z udziału w festiwalowych koncertach obniżyłoby znacząco rangę Festiwalu.

Czy to oznacza, że w tym roku imprezy nie będzie albo, że zorganizuje ją inna stacja telewizyjna? Na razie sprawa jest otwarta, Opole przekonuje, że chce zrealizować przedsięwzięcie z publicznym nadawcą.

Podtrzymuje jednocześnie chęć współpracy z TVP przy przygotowaniach do 54. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w nowym terminie i na nowych (wcześniej proponowanych) zasadach.

Przyznam, że tego się nie spodziewałem. Zwłaszcza kilkanaście godzin temu, gdy dopiero zagłębiałem się w "aferę". Jeden z Czytelników zauważył wówczas, że wszystko zaczęło się od plotki. I oto oglądamy skutki tej plotki.

TVP szykuje pozwy

Telewizja publiczna poinformowała, że skierowała pozwy o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawnictwu Agora, Grupie Wirtualna Polska, Ringier Axel Springer Polska i Newsweek Polska.

W związku z pojawiającymi się w prasie i uporczywie powtarzanymi w mediach informacjami, jakoby w TVP funkcjonowała cenzura artystów występujących w Festiwalu Opole 2017, TVP oświadcza, że takie twierdzenia są nieprawdziwe i naruszają dobre imię Spółki. [źródło]

Reklama

Mamy zatem nie tylko przeniesienie imprezy na termin bliżej nieokreślony, ale też zapowiedź batalii w sądach. Trudno się temu dziwić - publiczny nadawca znalazł się w tarapatach, poniesie wielki uszczerbek finansowy oraz wizerunkowy. Firma musi wykazać, że nie zawiniła w całej sprawie, a za problemy odpowiadają inni.

Sięgnijmy do archiwów, wznieśmy sztandary wolności

Wokół imprezy robi się coraz dziwniej. Trafiłem na tekst, w którym przypominano wywiad, jakiego Kayah, jedna z bohaterek tej afery, udzieliła jeszcze w latach 80. XX wieku. Tłumaczyła wówczas dlaczego wystąpiła na Festiwalu Piosenki Radzieckiej i broniła swojej decyzji. Po trzech dekadach temat wraca, bo internety nie zapominają. W komentarzach zaczynają się pojawiać oskarżenia oraz insynuacje, że najlepszą scenografią dla niektórych artystów byłby sierp i młot.

Reklama

W tym samym czasie kolejni artyści wyrażają solidarność z piosenkarzami, którzy zrezygnowali z występów w Opolu. Odnoszę wrażenie, że bojkotować postanowili nawet ci, którzy nie byli zaproszeni. Właściwym stało się stanięcie w opozycji do publicznego nadawcy. Nagle impreza stała się polityczna, a TVP zła. Firma Jacka kurskiego oczywiście nie jest bez winy: krótki film z Marylą Rodowicz tylko dolał oliwy do ognia. I wybuchł medialny pożar. Można to było inaczej rozwiązać. Z przaśnego koncertu zrobiło się wydarzenie na miarę masowych protestów z czasów PRL. Niepojęte, wręcz absurdalne. Zakładam, że na tym konflikt się nie skończy, zobaczymy jeszcze niejedną medialne bitwę przy okazji tego tematu. Niestety, najbardziej ucierpią na tym Opole i wspomniany festiwal. Zwłaszcza, gdy TVP postanowi zorganizować alternatywną imprezę w stolicy polskiej piosenki...

Aktualizacja

TVP na swojej stronie internetowej zapowiada własny festiwal:

Reklama

Telewizja Polska informuje, że pomimo decyzji władz miasta Opole o rozwiązaniu umowy z TVP S.A. na organizację 54. KFPP, festiwal polskiej piosenki odbędzie się w zbliżonym terminie.[źródło]

Szykuje się wojenka na imprezy muzyczne...

Jacek Kurski nie przebierał w słowach komentując zaistniałą sytuację:

Zabezpieczyliśmy pierwszą, wielotysięczną transzę, która przeznaczona była na transmisję. To TVP stworzyła markę Opola, nie odwrotnie. Pan prezydent zniszczył festiwal. Ta hucpa okryła pana prezydenta Wiśniewskiego hańbą. (...) To prezydent Wiśniewski naraził Opole na wielomilionowe straty, TVP pozwie Opole. – oświadczył Kurski. - Prezydent będzie jeszcze błagał, żeby TVP wróciła do Opola [źródło]

Doczekaliśmy czasów, gdy opolski festiwal odbędzie się poza Opolem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama