OnePlus 3 ma solidną specyfikację, ale to go wcale nie musi czynić smartfonem idealnym. W tym roku zapłacimy za niego zauważalnie więcej.
OnePlus 3 został dziś zaprezentowany oficjalnie – w dość nietypowy sposób, bo w wirtualnej rzeczywistości, z którą de facto urządzenie nie ma jakoś szczególnie wiele wspólnego (a przynajmniej nie więcej niż przeciętny smartfon z Androidem).
Zacznijmy od specyfikacji. Ta prezentuje się następująco:
- Wyświetlacz Optic AMOLED 5,5 cala o rozdzielczości 1080 x 1920 px (Full HD, 401 PPI) zabezpieczony powłoką Gorilla Glass 4
- SoC Qualcomm Snapdragon 820 (cztery rdzenie Kryo: 2 x 2,2 GHz, 2 x 1,6 GHz) z GPU Adreno 530
- 6 GB RAM LPDDR4
- 64 GB pamięci wewnętrznej UFS 2.0
- USB 2.0 (złącze type-C)
- Aparat 16 MPix (Sony IMX 298, piksele 1,12 µm) z optyczną stabilizacją obrazu OIS i EIS, przysłoną f/2.0 i nagrywaniem w 4k@30fps
- Przednia kamerka 8 Mpix (Sony IMX179, 1,4 µm) ze stabilizacją EISi przysłoną f/2.0
- Akumulator 3000 mAh z szybkim ładowaniem Dash Charge (63 proc. w 30 minut)
- WiFi 802.11 ac, Bluetooth 4.2, NFC, GPS (Z GLONASS i BelDou)
- Dwa sloty na karty nano SIM, wsparcie dla LTE Cat. 6
Obudowa smartfona mierzy 152,7 x 74,7 x 7,35 mm przy wadze 158 gramów. Wykonano ją z anodyzowanego aluminium. Wrażenie robią bardzo cienkie ramki po bokach ekranu. Pod ekranem umieszczono czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem home. Warto zwrócić też uwagę na brak szufladki na kartę MicroSD. Do sprzedaży trafiają dwie wersje kolorystyczne: Graphite oraz Soft Gold.
Na pokładzie znajdziemy Androida Marshmallow, a właściwie jego modyfikację – system operacyjny Oxygen OS. Posiada on w pełni spolszczony interfejs, a przy tym nie odbiega zbyt mocno zarówno stylistyką jak i strukturą interfejsu od klasycznego Androida.
Twórcy podkreślają, że w tej edycji bardzo mocno usprawnili działanie aparatu. Ma on teraz automatycznie włączać tryb HDR, a także dynamicznie redukować szumy na fotografiach.
Smartfon trafia do sprzedaży już teraz. Producent tym razem zrezygnował z jakichkolwiek zaproszeń i utrudnień. Wystarczy, że zapłacimy i możemy wyczekiwać paczki. Na ile wyceniono tym razem „zabójcę”? Na 1799 złotych. To ciągle dużo mnie niż inne smartfony ze Snapdragonem 820 (strzelam, że w tej cenie nie znajdziemy żadnego z 6 GB RAM LPDDR4). Cena jednak z edycji na edycję niepokojąco rośnie, co sprawia, że nowe urządzenie nie jest już tak atrakcyjne jak poprzednicy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu