Felietony

Ogromne zamieszanie wokół OnLive z "happy endem"

Konrad Kozłowski
Ogromne zamieszanie wokół OnLive z "happy endem"
11

Wczorajszego wieczora niczym lawina przeszła po Sieci informacja o "końcu" OnLive. Brian Fargo - jeden z deweloperów gier, miałby otrzymać wiadomość e-mail od włodarzy usługi OnLive, z informacją o redukcji zatrudnienia w firmie. Krótko po tym wydarzeniu, Brian Jaquet - jeden z dyrektorów OnLive w o...

Wczorajszego wieczora niczym lawina przeszła po Sieci informacja o "końcu" OnLive. Brian Fargo - jeden z deweloperów gier, miałby otrzymać wiadomość e-mail od włodarzy usługi OnLive, z informacją o redukcji zatrudnienia w firmie. Krótko po tym wydarzeniu, Brian Jaquet - jeden z dyrektorów OnLive w odpowiedzi na pytania dziennikarzy rzucał tylko "bez komentarza". Sytuacja jednak wyjaśniła się po kilku godzinach.

W oficjalnym oświadczeniu, przesłanym mailem, dowiadujemy się, że aktywa spółki OnLive zostały nabyte przez nowo utworzoną firmę i uzyskała ona poważne dofinansowanie. Oznacza to oczywiście, że główne usługi OnLive - streaming gier i usługa Desktop będą dostępne. Nowo powstała firma przejmuje większość pracowników OnLive, a plany zakładają pojawienie się jeszcze większej liczby miejsc pracy, które będą sukcesywnie obsadzane. Wszystkie uprzednio ogłoszono produkty i usługi, również te w trakcie rozwoju, będą kontynuowane i nie jest przewidywane wstrzymanie ich oferowania. OnLive przeprosiło także za tak długi czas oczekiwania na oficjalną informację, zaznaczone jednak zostało, że firma musiała poczekać z oficjalnym oświadczeniem do momentu sfinalizowania transakcji.

W ciągu tych kilku godzin braku oficjalnej informacji zapanował niepokój wśród klientów usługi OnLive, a atmosferę podkręcały kolejne fakty podawane na Twitterze - chociażby o opuszczaniu przez pracowników z pudełkami w rękach siedziby OnLive. Pojawiały się także komentarze, że firma podupada, ponieważ odrzuconych zostało bardzo dużo ofert przejęcia przez inne, często wielokrotnie większe firmy.

Przypomnijmy, że na początku lipca usługa Gaikai została zakupiona przez Sony, a jej rozwiązania zostaną wprowadzone w usługach japońskiego giganta. OnLive jak na razie stawia opór wszystkim "tytanom" i najwyraźniej firma nadal chce pozostać niezależna. Od teraz z jeszcze większym zainteresowaniem będę śledził kroki OnLive - czy po wczorajszym zdobyciu "poparcia finansowego", firma przejdzie do jeszcze większej ofensywy? Bardzo bym tego chciał, a oczywiście na myśli mam przede wszystkim otwarcie usługi na kolejnych rynkach, w tym polskim.

Aktualizacja: Co tak naprawdę wydarzyło się w OnLive? Zagraniczne portale donoszą, że pracownicy opuszczali budynek firmowy z "pojedynczymi kartkami w rękach i pudełkami pełnymi prywatnych rzeczy", co nijak nie oddaje faktów z oficjalnego oświadczenia, mówiącego o pozyskaniu "pokaźnego dofinansowania" dla nowo powstałej spółki. Serwis Joystiq donosi, że firma została wykupiona przez pojedynczą - będącą pod wrażeniem OnLive - osobę, a większość pracowników zostało zwolnionych, z zapewnieniem praw ustawy COBRA. Część z nich otrzymała również ofertę dołączenia do nowej firmy. Skąd takie zamieszanie? Mówi się, że takie działanie miało mieć na celu zmniejszenie wartości udziałów pracowników w firmie, ponieważ coraz bardziej możliwe jest wykupienie usługi OnLive przez kogoś z zewnątrz za ogromną kwotę - padły także nazwy takich firm jak Hewlett-Packard czy Sony.

Źródło, foto: 1, 2.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

cloud computingonlive