Felietony

Fotograficzne ograniczenia smartfonów. Czy komuś przeszkadzają?

Albert Lewandowski
Fotograficzne ograniczenia smartfonów. Czy komuś przeszkadzają?
15

Ograniczenia smartfonów są oczywiste. W końcu niewielkie wymiary i uniwersalność wiążą się z nimi w sposób nierozerwalny, więc warto spojrzeć na to, jak firmy starają się ominąć pewne problemy.

Ograniczenia smartfonów? Mało ważne

W przeszłości nikt nie odważyłby się stwierdzić, że to właśnie z telefonów komórkowych wyewoluuje tak kompletny i uniwersalny sprzęt, za jaki możemy uznać smartfony. Wystarczy spojrzeć na liczbę sprzedawanych urządzeń tego typu. Ba! Nie trzeba nawet zaglądać do statystyk, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, aby dostrzec, jak dużo osób intensywnie z nich korzysta i używa właściwie do wszystkiego.

Chyba jednym z najczęstszych zastosowań pozostaje fotografia. Da się nawet pokusić o stwierdzenie, że powstał osobny gatunek poświęcony takim zdjęciom: fotografia instagramowa. Do tego ta dostępność aparatów w telefonach spowodowała, że już każdy może zacząć swoją zabawę z czymś takim bez najmniejszych problemów i faktycznie cieszyć się szukaniem odpowiedniego ujęcia, ustawień i tak dalej.

Tu dochodzimy do miejsca sporu. Mianowicie jedna sprawa zaciekle broni tradycyjnych aparatów, np. lusterkowców, które pozostają sprzętem dla profesjonalistów i ich możliwości są nieporównywalnie większe, jednak w rękach amatorów mogą dawać zaskakujące mierne rezultaty. Druga natomiast bardzo pozytywnie podchodzi do smartfonów. Zachwalają oni tą łatwość obsługi, dostępność świetnego trybu automatycznego i dynamiczny rozwój na przestrzeni ostatnich lat.

Obiektywnie trzeba stwierdzić, że obie strony konfliktu mają rację. Pewnych fizycznych ograniczeń nie da się łatwo obejść - rozmiar sensorów trudno dalej powiększać, a układy optyczne dalekie są od ideału. Czy da się to jakoś obejść?

Ścieżka Google - dopieścić

Na początek sposób, który chyba doczekał się największej liczby pozytywnych opinii. W dobie dodawania kolejnych aparatów, Google jako jedyne w swoich flagowcach daje wciąż jeden aparat główny. Paradoksalnie we wszystkich testach i porównaniach ich Pixele notują jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze, wyniki fotograficzne, zaskakując wszystkich. W tym przypadku nacisk położono na naprawdę dopracowane oprogramowanie.

Google pokazuje, że pewne rzeczy da się rozwinąć właśnie w ten sposób. Sprytne oprogramowanie będzie w stanie w miarę skutecznie odszumić zdjęcie, wyregulować kolory, poprawić kontrast, zachowując przy tym pokerową twarz. Moim zdaniem to najlepiej pokazuje, że stawianie na dopracowanie potrafi się opłacać.

Ścieżka Huawei - dodać

Chińczycy uznali, że ograniczenia smartfonów najłatwiej pokonać dodając więcej aparatów. Najpierw dodali drugi, monochromatyczny, a LG wtedy zaimplementowało drugi sensor z obiektywem szerokokątnym. Potem Apple pokazało, że teleobiektyw może dawać świetne rezultaty, zatem Huawei wszystko to połączył w swoim potrójnym module w P20.

W ten sposób producent dosyć skutecznie i łatwo oddaje klientom różne matryce z różnymi obiektywami i w praktyce okazuje się to bardzo ciekawe. Trochę pójście na łatwiznę oraz w liczbę, jednak sprawdza się.

Ścieżka Sony - rozwinąć

Sony z kolei próbowało zupełnie inaczej pokonać mobilne przeszkody. Japończycy uznali, że skoro telefony nie mogą być wyposażone w dobre aparaty, to warto przygotować osobne moduły, tzw. aparat bezkorpusowy. NFC umożliwiało łatwe sparowanie z samym urządzeniem, WiFi pozwalało przesyłać od razu dane, a ich montaż był banalny. Szkoda jedynie, że finalnie zawiodła nieco sama jakość tych akcesoriów, ale w genialny sposób firma podeszła do tego zagadnienia. Moim zdaniem z największym potencjałem, choć równocześnie najmniej mobilny.

Wybór rynku jest prosty

Na co postawią wszyscy? Naturalnie, że ścieżka Huawei będzie najczęściej wybieraną, bo liderzy ją wybrali i można łatwo ją wykorzystać w reklamach. Cyferki mają zaiste potężną moc.

źródło: Android Community

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu