Technologie

Oculus Rift już w sprzedaży. Dobra wiadomość, ale tylko dla ludzi z grubym portfelem

Maciej Sikorski
Oculus Rift już w sprzedaży. Dobra wiadomość, ale tylko dla ludzi z grubym portfelem
18

Stało się: gogle Oculus Rift pojawiły się w sprzedaży. Kilka dni temu pisałem, że firma zapowiedziała wprowadzenie urządzenia na rynek i podkreślałem wówczas, że na konkrety musimy trochę poczekać. Teraz wszystko (a przynajmniej większość) stało się jasne. Najważniejsza jest oczywiście cena. Jedni t...

Stało się: gogle Oculus Rift pojawiły się w sprzedaży. Kilka dni temu pisałem, że firma zapowiedziała wprowadzenie urządzenia na rynek i podkreślałem wówczas, że na konkrety musimy trochę poczekać. Teraz wszystko (a przynajmniej większość) stało się jasne. Najważniejsza jest oczywiście cena. Jedni twierdzą, że poprzeczkę zawieszono wysoko, inni, że... bardzo wysoko. I nie mówię tu o polskim podwórku - takie głosy płyną z Zachodu. Czy można jednak mówić o zaskoczeniu? Raczej nie: firma uprzedzała, że to nie będzie tania zabawa.

Niedługo miną dwa lata od przejęcia Oculusa przez Facebooka. Firma Zuckerberga wyłożyła w pierwszym kwartale 2014 roku 2 mld dolarów na przejęcie startupu, o którym zrobiło się głośno za sprawą przeprowadzonej z sukcesem akcji crowdfundingowej. Szum wzmagały też wiek człowieka, który stał za tym przedsięwzięciem (Palmer Luckey ma dzisiaj 23 lata) oraz legendy branży gier wideo, które postanowiły wesprzeć pasjonata. Nakręcało to zainteresowanie tematem, ale potem emocje opadły - stało się jasne, że firma nie wprowadzi szybko gogli na rynek. Pozostawało czekać.

Ten etap dobiegł końca - teraz można już wyciągać portfele. Muszą to jednak być grubsze portfele: w USA sprzęt kosztuje 600 dolarów, dla Europy cena wynosi 700 euro. Do tego trzeba niestety doliczyć koszty wysyłki. Klient z Polski zapłaci prawdopodobnie 3200-3500 złotych. To pierwsza kiepska informacja. Druga jest taka, że ten sprzęt nie działa samodzielnie - potrzebny jest komputer. I to nie byle jaki komputer: jeżeli ktoś łudzi się, że podłączy gogle do laptopa za 1500 złotych i będzie mógł z nich korzystać w pełnym wymiarze, to się myli.

Firma podała już jakiś czas temu specyfikacje sprzętu, który zapewni okularom płynne funkcjonowanie, są to mocne maszyny. Na stronie Oculusa pojawiła się nawet zakładka, na której znajdziemy komputery zdolne do zapewnienia płynnej pracy gogli rzeczywistości wirtualnej. Taki sprzęt kosztuje około tysiąca dolarów. Można go oczywiście taniej złożyć samemu, ale na Zachodzie chyba nie jest to zbyt popularne rozwiązanie. Jednocześnie nie ma co się łudzić, że z ceną zjedzie się do 500 dolarów. Za cały zestaw trzeba zapłacić jakieś 1400-1500 dolarów. Przy obecnym kursie amerykańskiej waluty daje to 6 tysięcy złotych. Nawet 7 tysięcy - pisałem przecież, że w Polsce gogle nie będą kosztować 600 dolarów. Sporo kasy, jak na sprzęt do rozrywki.

Stało się: gogle Oculus Rift pojawiły się w sprzedaży. Kilka dni temu pisałem, że firma zapowiedziała wprowadzenie urządzenia na rynek i podkreślałem wówczas, że na konkrety musimy trochę poczekać. Teraz wszystko (a przynajmniej większość) stało się jasne. Najważniejsza jest oczywiście cena. Jedni twierdzą, że poprzeczkę zawieszono wysoko, inni, że... bardzo wysoko. I nie mówię tu o polskim podwórku - takie głosy płyną z Zachodu. Czy można jednak mówić o zaskoczeniu? Raczej nie: firma uprzedzała, że to nie będzie tania zabawa.

Niedługo miną dwa lata od przejęcia Oculusa przez Facebooka. Firma Zuckerberga wyłożyła w pierwszym kwartale 2014 roku 2 mld dolarów na przejęcie startupu, o którym zrobiło się głośno za sprawą przeprowadzonej z sukcesem akcji crowdfundingowej. Szum wzmagały też wiek człowieka, który stał za tym przedsięwzięciem (Palmer Luckey ma dzisiaj 23 lata) oraz legendy branży gier wideo, które postanowiły wesprzeć pasjonata. Nakręcało to zainteresowanie tematem, ale potem emocje opadły - stało się jasne, że firma nie wprowadzi szybko gogli na rynek. Pozostawało czekać.

Ten etap dobiegł końca - teraz można już wyciągać portfele. Muszą to jednak być grubsze portfele: w USA sprzęt kosztuje 600 dolarów, dla Europy cena wynosi 700 euro. Do tego trzeba niestety doliczyć koszty wysyłki. Klient z Polski zapłaci prawdopodobnie 3200-3500 złotych. To pierwsza kiepska informacja. Druga jest taka, że ten sprzęt nie działa samodzielnie - potrzebny jest komputer. I to nie byle jaki komputer: jeżeli ktoś łudzi się, że podłączy gogle do laptopa za 1500 złotych i będzie mógł z nich korzystać w pełnym wymiarze, to się myli.

Firma podała już jakiś czas temu specyfikacje sprzętu, który zapewni okularom płynne funkcjonowanie, są to mocne maszyny. Na stronie Oculusa pojawiła się nawet zakładka, na której znajdziemy komputery zdolne do zapewnienia płynnej pracy gogli rzeczywistości wirtualnej. Taki sprzęt kosztuje około tysiąca dolarów. Można go oczywiście taniej złożyć samemu, ale na Zachodzie chyba nie jest to zbyt popularne rozwiązanie. Jednocześnie nie ma co się łudzić, że z ceną zjedzie się do 500 dolarów. Za cały zestaw trzeba zapłacić jakieś 1400-1500 dolarów. Przy obecnym kursie amerykańskiej waluty daje to 6 tysięcy złotych. Nawet 7 tysięcy - pisałem przecież, że w Polsce gogle nie będą kosztować 600 dolarów. Sporo kasy, jak na sprzęt do rozrywki.

Mam oczywiście na uwadze, że niektórzy posiadają komputery zdolne do uciągnięcia nowego produktu (zaznaczę, że na razie współpracuje on jedynie z Windowsem i prędko się to pewnie nie zmieni), ale o jakim odsetku mowa? Niewielka grupa użytkowników, zapaleni gracze, którzy inwestują w mocniejsze jednostki. Prawdopodobnie to ta grupa skusi się na gogle jako pierwsza. Już się skusiła: pierwsza partia gogli została wyprzedana, trafi ona do klientów pod koniec marca. Kolejni chętni będą musieli poczekać kilka miesiecy dłużej. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że wiosną Oculus Rift powinno się pojawić poza sklepem producenta, chociaż na razie nie sprecyzowano, kto jeszcze będzie sprzedawał ten sprzęt.

Ciekawą informacją jest to, że osoby, które wsparły Oculusa na początku drogi, wpłaciły kasę na pierwsze gogle, gdy zbierano kasę na Kickstarterze, dostaną sprzęt za darmo. Sympatyczny gest, a przy tym dobrze przemyślany. Gdy Facebook wyłożył pieniądze na ten startup darczyńcy protestowali i wyrażali niezadowolenie - wsparli projekt, który teraz bierze pod skrzydła gigant. Oni nic z tego nie mają, a firma Zuckerberga ma szansę zarobić dzięki wsparciu społeczności. Teraz korporacja wyciąga do nich rękę: pomogłeś, teraz chcemy ci podziękować. Ta grupa może zostać przy projekcie i tworzyć społeczność, która może jeszcze odegrać ważną rolę.

Co dostaną w zestawie klienci? Są gogle, do nich przytwierdzono słuchawki i mikrofon. Do tego czujnik ruchu, specjalny pilot oraz kontroler do Xbox One. Wszystko zapakowane w walizeczce. No i dwie gry w pakiecie. Nie ma kontrolerów, które wzbudzały spore emocje - ich czas jeszcze nie nadszedł. Należy dodać, że przedstawiciele firmy przekonują, iż nie zarabiają na tym sprzęcie. Wierzę im. nim Facebookowi zwróci się ta inwestycja (zakładam, że kiedyś do tego dojdzie), upłynie naprawdę dużo czasu. To bieg długodystansowy.

Wyścig na polu VR wszedł w kolejny etap, teraz trzeba czekać na ruchy konkurencji. Intryguje to, jak swoje produkty wycenią HTC czy Sony. Może być taniej, ale i tak nie ma sensu liczyć na bardzo niskie ceny - te rozwiązania są świeże, a w takich przypadkach zawsze płaci się podatek od nowości. Potrzebny jest efekt skali, rozwój branży, by można myśleć o spadku cen. Ważne jednak, że coś już się dzieje - możecie wejść na stronę Oculusa i złożyć zamówienie na gogle...

Mam oczywiście na uwadze, że niektórzy posiadają komputery zdolne do uciągnięcia nowego produktu (zaznaczę, że na razie współpracuje on jedynie z Windowsem i prędko się to pewnie nie zmieni), ale o jakim odsetku mowa? Niewielka grupa użytkowników, zapaleni gracze, którzy inwestują w mocniejsze jednostki. Prawdopodobnie to ta grupa skusi się na gogle jako pierwsza. Już się skusiła: pierwsza partia gogli została wyprzedana, trafi ona do klientów pod koniec marca. Kolejni chętni będą musieli poczekać kilka miesiecy dłużej. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że wiosną Oculus Rift powinno się pojawić poza sklepem producenta, chociaż na razie nie sprecyzowano, kto jeszcze będzie sprzedawał ten sprzęt.

Ciekawą informacją jest to, że osoby, które wsparły Oculusa na początku drogi, wpłaciły kasę na pierwsze gogle, gdy zbierano kasę na Kickstarterze, dostaną sprzęt za darmo. Sympatyczny gest, a przy tym dobrze przemyślany. Gdy Facebook wyłożył pieniądze na ten startup darczyńcy protestowali i wyrażali niezadowolenie - wsparli projekt, który teraz bierze pod skrzydła gigant. Oni nic z tego nie mają, a firma Zuckerberga ma szansę zarobić dzięki wsparciu społeczności. Teraz korporacja wyciąga do nich rękę: pomogłeś, teraz chcemy ci podziękować. Ta grupa może zostać przy projekcie i tworzyć społeczność, która może jeszcze odegrać ważną rolę.

Co dostaną w zestawie klienci? Są gogle, do nich przytwierdzono słuchawki i mikrofon. Do tego czujnik ruchu, specjalny pilot oraz kontroler do Xbox One. Wszystko zapakowane w walizeczce. No i dwie gry w pakiecie. Nie ma kontrolerów, które wzbudzały spore emocje - ich czas jeszcze nie nadszedł. Należy dodać, że przedstawiciele firmy przekonują, iż nie zarabiają na tym sprzęcie. Wierzę im. nim Facebookowi zwróci się ta inwestycja (zakładam, że kiedyś do tego dojdzie), upłynie naprawdę dużo czasu. To bieg długodystansowy.

Wyścig na polu VR wszedł w kolejny etap, teraz trzeba czekać na ruchy konkurencji. Intryguje to, jak swoje produkty wycenią HTC czy Sony. Może być taniej, ale i tak nie ma sensu liczyć na bardzo niskie ceny - te rozwiązania są świeże, a w takich przypadkach zawsze płaci się podatek od nowości. Potrzebny jest efekt skali, rozwój branży, by można myśleć o spadku cen. Ważne jednak, że coś już się dzieje - możecie wejść na stronę Oculusa i złożyć zamówienie na gogle...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu