Kwestie związane z inwigilacją stały się już chlebem powszednim dla osób dyskutujących na temat Internetu. Zagadnienie przybierało na sile od lat, a rewelacje Snowdena okazały się prawdziwą bombą (a może tylko kapiszonem?). Obserwują nas firmy, służby, hakerzy, wywołuje to coraz większe kontrowersje...
Obowiązkowa aplikacja monitorująca smartfony nieletnich? Pomysł nie jest zły
Kwestie związane z inwigilacją stały się już chlebem powszednim dla osób dyskutujących na temat Internetu. Zagadnienie przybierało na sile od lat, a rewelacje Snowdena okazały się prawdziwą bombą (a może tylko kapiszonem?). Obserwują nas firmy, służby, hakerzy, wywołuje to coraz większe kontrowersje. Ale nie wrzucałbym wszystkich "inwigilacyjnych" pomysłów do jednego worka - niektóre mają sens. Przykładem aplikacja Smart Sheriff stworzona z myślą o nieletnich.
Rzecz dzieje się w Korei Południowej. Kraj zdecydowanie bardziej rozwinięty technologicznie niż Polska, inaczej podchodzi się tam także do kwestii ingerencji państwa w życie obywateli. Można stwierdzić, że pomysł wdrażany w azjatyckim kraju do Polski raczej nie zawita. Ale nie byłbym tego taki pewien - nie zdziwiłbym się, gdyby Unia Europejska narzuciła odgórnie to rozwiązanie. I napiszę wprost, że nie jest to projekt zasługujący na totalne potępienie - mimo pewnych wad, ma też zalety.
Istnieją już rozwiązania, które pozwalają rodzicom śledzić poczynania dzieci w Internecie. Wcześniej dotyczyło to głównie pecetów, teraz ważniejsza stała się chyba kwestia monitoringu dla sprzętu mobilnego, który stał się popularny wśród młodych osób. Narzędzia przydatne, ale nie oszukujmy się - masa rodziców nie wie o ich istnieniu lub nie ma pojęcia, jak z nich skorzystać. Dla rzeszy ludzi nowe technologie to czarna magia i nie są oni w stanie śledzić tego, co robią ich dzieci w cyfrowej rzeczywistości. Poruszaliśmy już ten temat w kontekście treści, jakie pojawiają się na YouTube - rodzice nie mogą lub nie potrafią filtrować treści oglądanych przez dzieci, byłoby dobrze, gdyby zrobił to sam serwis. Ale z tym są problemy.
Przejdźmy do Korei Południowej. Tam temat postanowiły podjąć władze. Powstała aplikacja Smart Sheriff, która ma być implementowana w smartfonach osób nieletnich. To nie propozycja, lecz nakaz. Niektórzy oczywiście natychmiast wyrazili oburzenie: państwo, sprzęt mobilny, inwigilacja, dzieci - to niebezpieczne i nie można się na to zgodzić. Jeżeli jednak jacyś rodzice bardzo chcą uchronić swoje dziecko przed tymi działaniami, to pewnie znajdą na to sposób. Inni natomiast zyskają przydatne narzędzie.
Z pomocą aplikacji dowiedzą się, jakie treści konsumują w Sieci ich dzieci, jakie strony odwiedzają, z kim się komunikują. Nie chcą ingerować w prywatność dziecka? Ok, ale może przynajmniej zainteresuje ich to, że aplikacja będzie reagować na słowa klucze i powiadomi rodzica, że coś się dzieje. Przykłady? Ciąża, samobójstwo, nękanie. Czasem może to być alarm, który uchroni rodzinę przed tragedią. Państwo prezentuje swoje autorytarne zapędy? A może próbuje pomóc? Jak już pisałem, rodzice często nie wiedzą jak sobie radzić w takich sytuacjach, firmom typu YouTube (Google) nie musi zależeć na tym, by chronić młodzież i ograniczać niebezpieczeństwo. Koreańskie władze zasługują zatem na potępienie czy na słowa uznania, gdy podejmują trudny temat, który w innych państwach jest zamiatany pod dywan albo totalnie lekceważony?
Nie twierdzę, że powinniśmy zaraz skopiować to rozwiązanie i bezrefleksyjnie wprowadzić je u nas - to mogłoby przynieść więcej szkody niż pożytku. Wypadałoby jednak poważnie zając się tematem, uświadamiać społeczeństwo, tworzyć platformę do dyskusji, w której wezmą udział rodzice, nauczyciele, firmy, młodzież, urzędnicy. Rozwiązaniem nie musi być totalna inwigilacja, ale w miarę bezpieczny Internet, od którego mózg młodego człowieka nie zamieni się w sieczkę.
Foto: Cute boy with mobile phone via Shutterstock
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu