NVIDIA

NVIDIA przyznaje się do porażki, ten ruch zostanie im zapamiętany na długo

Kamil Pieczonka
NVIDIA przyznaje się do porażki, ten ruch zostanie im zapamiętany na długo
Reklama

O GeForce Partner Program (GPP) stało się głośno pod koniec marca. W założeniu te zasady współpracy pomiędzy NVIDIA, twórcą GPU, a firmami produkującymi karty graficzne miały przynieść wiele korzyści dla wszystkich stron. Tak było jednak tylko oficjalnie, a nieoficjalnie pojawiły się informacje, że GPP tak naprawdę może mieć spory wpływ na ograniczenie konkurencji na rynku.

Wszystko zaczęło się jeszcze wcześniej. Na początku roku NVIDIA zaproponowała swoim partnerom przystąpienie do programu GPP argumentując to wieloma korzyściami. GeForce Partner Program miał być  formą zacieśnienia współpracy między dostawcą GPU, a firmami które produkują karty (np. ASUS, MSI, Gigabyte itd.). Sama idea nie była zła, bo w ramach GPP partnerzy mieli otrzymać wsparcie w zakresie marketingu, brać udział w premierach nowych GPU i korzystać z różnego rodzaju promocji organizowanych przez NVIDIA, na przykład darmowych gier dołączanych w pakiecie z danym GPU. Istotny okazał się jednak "mały druczek".

Reklama

Kyle Bennett publikuje wyniki swojego śledztwa

Pod koniec marca Kyle Bennett z HardOCP opublikował pierwsze doniesienia o bardzo problematycznych zapisach zawartych w umowie zawieranej w ramach GPP. Wynikało z nich między innymi, że każdy producent który przystąpi do programu, musi wydzielić dla kart GeForce oddzielną markę dla graczy. W jej ramach nie mogą pojawiać się produkty innych firm. W skrócie oznaczało to, że jeśli np. ASUS chciał sprzedawać swoje karty z serii ROG (Republic of Gamers) z GPU od NVIDIA, to musiał zrezygnować z GPU od AMD. Tak się ostatecznie stało, bo kilka tygodni temu zadebiutowała marka AREZ, która przejęła karty graficzne AMD pod swoje skrzydła.


Początkowo doniesienia Bennett'a były traktowane z rezerwą, bo żaden z przedstawicieli różnych firm, z którymi rozmawiał, nie chciał udzielić oficjalnego komentarza. Z czasem jednak okazało się, że zapisy w GPP faktycznie działają. Ze stron producentów kart graficznych zaczęły znikać modele należące do popularnych gamingowych serii ale wyposażone w GPU od AMD. Tajwańskie firmy takie jak ASUS czy MSI nie miały za bardzo możliwości przeciwstawiać się gigantowi rynku GPU, bo prowadząc niskomarżowy biznes, potrzebują każdej pomocy jaką mogą uzyskać.

Okazało się jednak, że nie wszystkim jest po drodze z GPP i trzej najwięksi producenci komputerów - HP, Dell i Lenovo - odmówili przystąpienia do programu. Oznaczało to, że NVIDIA nie zyska ich popularnych marek gamingowych - Omen, Alienware i Legion - tylko dla siebie. Tym samym jasne stało się, że GPP nie przyniesie takich efektów jakich się spodziewano, bo te trzy firmy dzielą w dużym stopniu między siebie rynek PC. To prawdopodobnie ostatecznie skłoniło graficznego giganta do zarzucenia całego programu.

NVIDIA rezygnuje, bo nie chce prostować kłamstw

Jak wynika z wpisu zamieszczonego na blogu NVIDIA, w sprawie GPP pojawiło się tyle niedomówień i dezinformacji, że firma nie zamierza ich prostować, tylko całkiem zlikwidować program. Sami chyba przyznacie, że taki komunikat jest dosyć jednoznaczny i brzmi jak przyznanie się do winy. Jeśli faktycznie problematyczne zapisy by nie istniały, to NVIDIA nie zrezygnowała by tak łatwo, tylko walczyła z nieprawdziwymi informacjami. Podniesiony został też argument o czystym przekazie dla użytkownika, aby wiedział co kupuje. Pytanie tylko jak w tym kontekście ma się mnożenie wersji kart nazwanych tak samo, a oferujących inną wydajność (np. GeForce MX 150 dostępny w różnych wersjach wydajności pod tą samą nazwą).

Ostatecznie trzeba przyznać, że dobrze się stało. Pod naciskiem opinii publicznej, korporacja wycofuje się z programu, który mógł ograniczać konkurencję. To bardzo dobra wiadomość dla wszystkich użytkowników komputerów PC.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama